Sobota, 16 czerwca 2012
Tarnów - Mielec z przygodami
Kiedy jadę na rowerze do Mielca, to zawsze mam jakieś takie niedoparte wrażenie, że jadę na daleką wyprawę.
A przecież to tylko 55 km z mojego domu do domu rodzinnego.
a jednak może to , że jest to podróz z miasta A do miasta B, to, że jadę z kilkukilogramowym plecakiem na plecach , sprawia, ze mam wrażenie, że jadę na długąąąą wyprawę i zawsze jakoś tak mam obawy, zeby coś się nie stało w trakcie.
Wyjechałam tuz po 9 i jechało się fajnie.
Prawie wyjechałam z Tarnowa, byłam gdzieś na wysokości Krzyża, siegnełam po bidon i zaraz potem usłyszałam głosne syczenie.
No tak, sięgając po bidon , straciłam na chwilę z pola widzenia ścieżkę rowerową i wjechałam w szkła.
Rzut oka na tył.. kapeć.
Myślę sobie: no cóż.. trzeba zmienić..
tyle, ze jak stracę "zapas",to tak ryzykownie będzie jechać.
Wzięłam Magnusa, bo w KTMIE mam bezdętkowe NN Double Defense i po prostu żal mi ich na asfalt.
Zdjęłam koło, wyjęłam dętkę, podpompowałam nową, włozyłam do opony, pompuje .. nic... słyszę syk..
cholera jasna...
wyjęłam dętkę.. nieszczelna przy wentylu..
Hm.. myślę sobie... co tu robić...
najlepiej byłoby do domu wrócić po KTMA, ale jak, jestem 9 km od domu już..
I nagle olsnienie: przecież jestem tak niedaleko sklepu Mirka Bieniasza...
no więc jakos doszłam do sklepu. Miałam dużo szczęscia, bo akurat chłopaki nie byli aż tak bardzo zajęci.
Maniek przejrzał oponę, zmienił dętkę, kupiłam w razie czego jeszcze dwie. Pojechłam , dojechałam.
Tyle, ze psychika mi trochę szwankowała.. przez polowe trasy z niepkojem odwracałam się i spoglądałam na tył.
Dojechałam.
No.. ale czas..
dawno chyba tak wolno nie jechałam do Mielca.
Gdzie mi do rekordu 1 h 54 min.
Chyba juz nigdy nie dam rady pojechać tak szybko.
wtedy byłam w bardzo dużej formie.
A wieczorem mecz..
było jak było.
smutno i tyle.
więcej nie napiszę na ten temat, bo bedzie mi jeszcze bardziej smutno.
na szczęscie Euro trwa dalej.
A przecież to tylko 55 km z mojego domu do domu rodzinnego.
a jednak może to , że jest to podróz z miasta A do miasta B, to, że jadę z kilkukilogramowym plecakiem na plecach , sprawia, ze mam wrażenie, że jadę na długąąąą wyprawę i zawsze jakoś tak mam obawy, zeby coś się nie stało w trakcie.
Wyjechałam tuz po 9 i jechało się fajnie.
Prawie wyjechałam z Tarnowa, byłam gdzieś na wysokości Krzyża, siegnełam po bidon i zaraz potem usłyszałam głosne syczenie.
No tak, sięgając po bidon , straciłam na chwilę z pola widzenia ścieżkę rowerową i wjechałam w szkła.
Rzut oka na tył.. kapeć.
Myślę sobie: no cóż.. trzeba zmienić..
tyle, ze jak stracę "zapas",to tak ryzykownie będzie jechać.
Wzięłam Magnusa, bo w KTMIE mam bezdętkowe NN Double Defense i po prostu żal mi ich na asfalt.
Zdjęłam koło, wyjęłam dętkę, podpompowałam nową, włozyłam do opony, pompuje .. nic... słyszę syk..
cholera jasna...
wyjęłam dętkę.. nieszczelna przy wentylu..
Hm.. myślę sobie... co tu robić...
najlepiej byłoby do domu wrócić po KTMA, ale jak, jestem 9 km od domu już..
I nagle olsnienie: przecież jestem tak niedaleko sklepu Mirka Bieniasza...
no więc jakos doszłam do sklepu. Miałam dużo szczęscia, bo akurat chłopaki nie byli aż tak bardzo zajęci.
Maniek przejrzał oponę, zmienił dętkę, kupiłam w razie czego jeszcze dwie. Pojechłam , dojechałam.
Tyle, ze psychika mi trochę szwankowała.. przez polowe trasy z niepkojem odwracałam się i spoglądałam na tył.
Dojechałam.
No.. ale czas..
dawno chyba tak wolno nie jechałam do Mielca.
Gdzie mi do rekordu 1 h 54 min.
Chyba juz nigdy nie dam rady pojechać tak szybko.
wtedy byłam w bardzo dużej formie.
A wieczorem mecz..
było jak było.
smutno i tyle.
więcej nie napiszę na ten temat, bo bedzie mi jeszcze bardziej smutno.
na szczęscie Euro trwa dalej.
- DST 55.00km
- Czas 02:12
- VAVG 25.00km/h
- VMAX 41.00km/h
- HRmax 160 ( 85%)
- HRavg 144 ( 76%)
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!