Wtorek, 25 września 2012
Jazda bez polotu
Ja wiem, że ta piosenka już była, ale…
Uważam, że jest genialna, niepowtarzalna. Jak jej słucham.. to się tak absolutnie wyłączam z tego świata.
Mało jest piosenek, które mnie tak „wyłączają”…
Dotarł dzisiaj do mnie Pan kurier z przesyłką i płytą Renaty Przemyk „Akustic Trio”.
Jest na niej również ta piosenka.
Słucham cały wieczór.
„ Podtrzymywałaś moją głowę, nie rozstrzaskałam skroni o podłogę, póki co”
Kiedy słucham tego, myślę : Agnieszka, Ela.
Dwie kobiety.. ważne. W moim życiu.
Nie musiałam tym razem wychodzić z domu z powodu młota pneumatycznego:), ale .. po prostu dzisiaj chciałam.
Miałam nawet ambitny plan, umówiłam się z Mirkiem pod parkiem przy Czarnej Drodze, a ja się umawiamy TAM, to wiadomo.. będą górki.
Miałam plan pojechania na Słoną, podjazdem na który nie udało nam się trafić z Tomkiem w piątek ( znaczy trafiliśmy, ale wtedy to już był zjazd:))
Jadąc w stronę parku poczułam, że nogi nie chcą kręcić. Że jest ciężko i bez sensu jechać w górki.
To zawróciłam Mirka z drogi „na górki”.
Mirek powiedział: a wiesz mnie też dzisiaj coś ciężko się kręci.
I pojechaliśmy przez Buczynę na most w Zgłobicach, a tam różnymi dziwnymi drogami w nieznane nam części Lasu Radłowskiego ( a może inaczej – mniej znane. No bo kiedyś już tam byliśmy. Raz).
Fajne to były ścieżki i nawet jeden krótki ale konkretny podjazd był ( aż na średnią musiałam zrzucić:)).
W lesie ujrzałam dom cudnej urody. Naprawdę. Musiałam się zatrzymać żeby zrobić zdjęcie.
Dom na skraju lasu, drewniany, piękne okiennice, wykończenie, płot. Do doskonałości brakowało mu tylko górek obok, no ale cóż.. pewnych rzeczy się nie przeskoczy.
Dzisiaj nadszedł czas pewnych porządków ( w szufladach).
Znalazłam moje jakby to powiedzieć.. dzienniczki treningowe sprzed lat. Nie prowadziłam jeszcze bloga wtedy.
Nic dziwnego, że całkiem nieźle jeździłam na rowerze, skoro potrafiłam jednego dnia "zasuwać" np. godzinę na stacjonarnym, przepłynąć ponad 2000 m na basenie i godzinę ćwiczyć ogólonorozwojówkę.
Taka była kiedyś Iza:). Zmobilizowana, zdyscyplinowana , nastawiona na CEL.
Chciałabym jeszcze kiedyś chociaż na chwilę z tamtą Izą spotkać się, ale okoliczności są niesprzyjące i naprawdę nie wiem, czy będzie jeszcze okazja.
Myślałam, przez krótka chwilę, całkiem niedawno, że tak… że może.. ze może uda się zmobilizować…przygotować w zimie, naprawić albo kupić nowy amortyzator i jeszcze raz spróbować. Stanąć na starcie. Usłyszeć golonkową muzykę… jechać co sił w nogach i płucach, pierwszy podjazd na maksymalnym tętnie, tak żeby „odstawić” niektóre rywalki, pokonywać siebie na tych okropnie trudnych zjazdach:), a potem „umierać” dojeżdżając do mety.
I poczuć znowu to niewiarygodne uczucie spełnienia..
Raz jeszcze. Może raz jeszcze…
Weekend i wczorajszy dzień dał mi jednak raczej negatywną odpowiedź.
Będę musiała chyba poczekać na spotkanie z tamtą Izą znacznie dłużej niż myślałam. Chyba.. czas pokaże, ale wszystko na to wskazuje.
Dom marzenie...© lemuriza1972
- DST 35.00km
- Teren 12.00km
- Czas 01:33
- VAVG 22.58km/h
- VMAX 39.00km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Zawsze się znajdzie coś piękniejszego:).
ja mam słabośc do takich drewnianych domów, takich troche rustykalnych, z klimatem.
Co do towarzystwa... tak więcej zauważamy sami.
Masz rację.
A i jeśli mysli sie o treningu i realizacji jakichs swoich założeń treningowych, wtedy lepiej jechać samemu.
Ja lubię jeździć sama od czasu do czasu., nie stanowi to dla mnie problemu.
Ale jeśli ma być taka jazda jak moja wtorkowa... to cóż...to sie cieszę jak mam takie towarzystwo jak miałam.
Mirek jest bardzo ciekawym człowiekiem, ma dużo do opowiedzenia, ma w sobie dużo charyzmy i każdy kto go zna, to potwierdzi:)
Zresztą jak nikt inny potrafi stawiać mnie do pionu jak coś się dzieje:).
Ma w sobie takie zdolności i pewnie dlatego wszyscy go tak lubią:).
Co do celów stawianych sobie ( tych sportowych).
Muszę chwilowo niestety chyba odpuścić, bo po prostu z racji innych obowiązków, chyba nie dam rady.
ale zobaczymy.
Na pewno nie przestane jeździć na rowerze, ale przyszły sezon może być bardzo podobny do obecnego.
Muszę się skupić na innych sprawach.
Tak to czasem w życiu jest:) lemuriza1972 - 19:33 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
ja mam słabośc do takich drewnianych domów, takich troche rustykalnych, z klimatem.
Co do towarzystwa... tak więcej zauważamy sami.
Masz rację.
A i jeśli mysli sie o treningu i realizacji jakichs swoich założeń treningowych, wtedy lepiej jechać samemu.
Ja lubię jeździć sama od czasu do czasu., nie stanowi to dla mnie problemu.
Ale jeśli ma być taka jazda jak moja wtorkowa... to cóż...to sie cieszę jak mam takie towarzystwo jak miałam.
Mirek jest bardzo ciekawym człowiekiem, ma dużo do opowiedzenia, ma w sobie dużo charyzmy i każdy kto go zna, to potwierdzi:)
Zresztą jak nikt inny potrafi stawiać mnie do pionu jak coś się dzieje:).
Ma w sobie takie zdolności i pewnie dlatego wszyscy go tak lubią:).
Co do celów stawianych sobie ( tych sportowych).
Muszę chwilowo niestety chyba odpuścić, bo po prostu z racji innych obowiązków, chyba nie dam rady.
ale zobaczymy.
Na pewno nie przestane jeździć na rowerze, ale przyszły sezon może być bardzo podobny do obecnego.
Muszę się skupić na innych sprawach.
Tak to czasem w życiu jest:) lemuriza1972 - 19:33 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
Dobre towarzystwo na trasie jest ok ale wydaje mi się że więcej zauważamy kręcąc sami.
Rozmowa mimo wszystko rozprasza,a problemy jakie nie raz się zdarzają musimy rozwiązywać sami.
Domek może i fajny ale widziałem piękniejsze.
CEL stawiamy sobie sami z realizacją nie raz jest trudniej. kondor - 17:55 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
Rozmowa mimo wszystko rozprasza,a problemy jakie nie raz się zdarzają musimy rozwiązywać sami.
Domek może i fajny ale widziałem piękniejsze.
CEL stawiamy sobie sami z realizacją nie raz jest trudniej. kondor - 17:55 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
Średnia podczas jazdy to nie jest dla mnie obecnie najważniejsza sprawa, ale jeśli już o niej rozmawiamy to czymże jest taka srednią, biorąc pod uwagę trasę płaską, kilometry terenowe też łatwe? To żaden wyczyn:), a wręcz przeciwnie biorąc pod uwagę trasę powinna być zdecydowanie wyższa:).
Jazda z polotem to dla mnie jazda z:
radością,
mocą,
zachwytem
na trasie, która przyniesie mi dużo satysfakcji.
Ta jazda nie spełniła żadnego z ww warunków.
Oprócz rzeczy ważnej - dobrego towarzystwa.
Bo to miałam:)
Lemuriza1972 - 17:34 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
Jazda z polotem to dla mnie jazda z:
radością,
mocą,
zachwytem
na trasie, która przyniesie mi dużo satysfakcji.
Ta jazda nie spełniła żadnego z ww warunków.
Oprócz rzeczy ważnej - dobrego towarzystwa.
Bo to miałam:)
Lemuriza1972 - 17:34 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
Nie wiem o jakim przejeździe Ty piszesz, ja tak jak napisałam - od samych Mościc można jechać Wałem, potem przez Krakowską i znowu Wałem, potem po jakichś nie wiem 500 m moze trochę dalej , zjeżdża się w dół, jest mostek kładka, nie wiem co to jest.. nie przyglądałam się.
trzeba tam wejść z rowerem po schodkach, zejść i jest ścieżka, bardzo fajny singiel , dojeżdża się nim do torów, potem pod wiaduktem , trochę asfaltówką, wyjeżdża się w Tarnowcu ( droga wzdłuż obwodnicy), koło kapliczki.. nie przejeżdża się pod obwodnicą. Kiedys tam była szutrówka, teraz położyli asfalt. Lekko pod górę, wyjeżdza się na obwodnicę, kawałek i dojazd do drogi na Tuchów, przez drogę , prosto w kierunku Tuchowa kawałek pod górę chodnikiem i w lewo na szutrowy podjazd na Marcinkę.
Fajny, bezpieczny, spokojny, ciekawy, dojazd na Marcinkę z Mościc. z ominięciem miasta.
I tak przejechać na pewno można , jechałam tam w ub piątek - żadnych urwanych kładek, zalanych ścieżek, więc z pewnością nie o tej samej drodze piszemy. Lemuriza1972 - 13:17 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
trzeba tam wejść z rowerem po schodkach, zejść i jest ścieżka, bardzo fajny singiel , dojeżdża się nim do torów, potem pod wiaduktem , trochę asfaltówką, wyjeżdża się w Tarnowcu ( droga wzdłuż obwodnicy), koło kapliczki.. nie przejeżdża się pod obwodnicą. Kiedys tam była szutrówka, teraz położyli asfalt. Lekko pod górę, wyjeżdza się na obwodnicę, kawałek i dojazd do drogi na Tuchów, przez drogę , prosto w kierunku Tuchowa kawałek pod górę chodnikiem i w lewo na szutrowy podjazd na Marcinkę.
Fajny, bezpieczny, spokojny, ciekawy, dojazd na Marcinkę z Mościc. z ominięciem miasta.
I tak przejechać na pewno można , jechałam tam w ub piątek - żadnych urwanych kładek, zalanych ścieżek, więc z pewnością nie o tej samej drodze piszemy. Lemuriza1972 - 13:17 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
Kiedyś był taki przejazd, ale podobno kładki przez Wątok juz nie ma a ścieżkę przy działkach ZABRAŁA Biała.
Lechita - 07:16 czwartek, 27 września 2012 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!