Niedziela, 6 stycznia 2013
NOWY ROK
Dwa tygodnie bez sportu, nieco na własne życzenie.
Pewna moja niefrasobliwość spowodowała niemiłą „przygodę” z zębem, w związku z tym kompletnie zepsute nomen omen i bolesne Święta, konieczność długiego i bolesnego leczenia ( jeszcze nie zakończonego), łykanie antybiotyku itd.
Żeby tego było mało, to w Sylwestra przyplątało się niezbyt groźne , ale jednak przeziębienie .
( odporność zapewne mi spadła przez tę „przygodę” z zębem). Po drodze jeszcze inne „przygody”, no i dwa tygodnie bez biegania, bez basenu i bez roweru ( bo przecież temperatura była sprzyjająca i można było coś pokręcić).
Z tęsknotą na moje rowery spoglądam, oj z bardzo dużą tęsknotą.
Napisał mi dzisiaj Rafał z Toskanii, że pogoda u nich taka, że wybiera się na rower. Czytając maila, tylko sobie westchnęłam. No cóż..na rower muszę jeszcze poczekać.
W sumie dzisiaj temperatura też była fajna, ale z tym moim nie do końca zdrowym organizmem , jeszcze bym się nie odważyła wyruszać na zewnątrz.
Ale słyszę coś, że na Śląsku już pada śnieg ( tak doniosła mi Ela), tak więc lada chwila powinien i u nas się pojawić. I super! I czekam z niecierpliwością, bo bardzo chciałabym wreszcie pobiegać na nartkach, zwłaszcza po tym jak się ogląda Justynę w akcji.
Potrzebuję sportu, potrzebuję endorfin, potrzebuję oderwania myśli od tego co w pracy, bo w pracy zbliża się godzina ZERO i robi się coraz bardziej nerwowo.
Oj, uważajcie, uważajcie, strzeżcie swych praw jazdy , po 19 stycznia jeśli zagubicie, to następne będzie mogło być już wydane tylko na 15 lat ( taki przepis). No i opłata ma być większa, 100 zł zdaje się będzie ( taki jest projekt rozporządzenia).
Tak więc dzisiaj nie było biegania, ale trochę ćwiczeń domowych. Delikatnie, bo po takiej przerwie i łykaniu tak niezliczonej ilości różnych lekarstw, to bez sił trochę jestem.
Za to z wielką wolą do robienia czegoś sportowo, do treningu.
Tak sobie przeglądnęłam trochę wpisów na bikestats. Robicie kochani podsumowania sezonu, bo rok się zakończył.
Też takie robiłam, kiedy startowałam.
Teraz nie ma czego podsumowywać. Nieco ponad 5 tys km przejechane, żadnych zawodów.
Można by powiedzieć rok sportowo stracony. Ale to nie do końca tak, bo to był taki fajny rok turystyczny. Nawet udało mi się z rowerkiem chyba 3 razy być w górach, trochę wyższych niż moje przydomowe pagórki. Nie było zimowego łażenia po Tatrach, bo warunki były niesprzyjające, ale byłam o ile dobrze liczę 3 razy latem w Tatrach. Byłam też raz na Przehybie na nóżkach, na Trzech Koronach, byłam w Beskidzie Niskim. Trochę początkiem roku udało się pobiegać na nartkach. Byłam kilka razy na basenie, trochę pograłam w siatkówkę.
Zastanawiałam się w pewnym momencie czy pisać bloga. Bo zaczęłam go pisać, głownie z takiego względu, żeby był dziennikiem moich treningów, miejscem relacji z zawodów. No, a skoro nie było treningów, zawodów, to czy jest sens?
Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że tak. Że pewnie straciłam czytelników z kręgu maratonów, ale może zyskałam takich, którzy chcą się dowiedzieć czegoś o moim regionie, bo jest naprawdę godny uwagi.
Czytam obecnie książkę Jerzego Stuhra „ Tak sobie myślę” ( podoba mi się znacznie mniej niż „ Stuhrowie.Historie rodzinne”, ale to tak na marginesie). Dzisiaj przeczytałam takie jedno zdanie:
„ Warto pisać.. w każdych okolicznościach”<b></b>.
Tak więc pewnie będę pisać dalej, niezależnie od tego jak będzie się toczyć w 2013 roku moje sportowe życie.
A w Nowym Roku wszystkim życzę .. żeby noga podawała bez względu na to czy jeździcie w zawodach czy nie.
Pięknych tras, pięknych widoków!
Pewna moja niefrasobliwość spowodowała niemiłą „przygodę” z zębem, w związku z tym kompletnie zepsute nomen omen i bolesne Święta, konieczność długiego i bolesnego leczenia ( jeszcze nie zakończonego), łykanie antybiotyku itd.
Żeby tego było mało, to w Sylwestra przyplątało się niezbyt groźne , ale jednak przeziębienie .
( odporność zapewne mi spadła przez tę „przygodę” z zębem). Po drodze jeszcze inne „przygody”, no i dwa tygodnie bez biegania, bez basenu i bez roweru ( bo przecież temperatura była sprzyjająca i można było coś pokręcić).
Z tęsknotą na moje rowery spoglądam, oj z bardzo dużą tęsknotą.
Napisał mi dzisiaj Rafał z Toskanii, że pogoda u nich taka, że wybiera się na rower. Czytając maila, tylko sobie westchnęłam. No cóż..na rower muszę jeszcze poczekać.
W sumie dzisiaj temperatura też była fajna, ale z tym moim nie do końca zdrowym organizmem , jeszcze bym się nie odważyła wyruszać na zewnątrz.
Ale słyszę coś, że na Śląsku już pada śnieg ( tak doniosła mi Ela), tak więc lada chwila powinien i u nas się pojawić. I super! I czekam z niecierpliwością, bo bardzo chciałabym wreszcie pobiegać na nartkach, zwłaszcza po tym jak się ogląda Justynę w akcji.
Potrzebuję sportu, potrzebuję endorfin, potrzebuję oderwania myśli od tego co w pracy, bo w pracy zbliża się godzina ZERO i robi się coraz bardziej nerwowo.
Oj, uważajcie, uważajcie, strzeżcie swych praw jazdy , po 19 stycznia jeśli zagubicie, to następne będzie mogło być już wydane tylko na 15 lat ( taki przepis). No i opłata ma być większa, 100 zł zdaje się będzie ( taki jest projekt rozporządzenia).
Tak więc dzisiaj nie było biegania, ale trochę ćwiczeń domowych. Delikatnie, bo po takiej przerwie i łykaniu tak niezliczonej ilości różnych lekarstw, to bez sił trochę jestem.
Za to z wielką wolą do robienia czegoś sportowo, do treningu.
Tak sobie przeglądnęłam trochę wpisów na bikestats. Robicie kochani podsumowania sezonu, bo rok się zakończył.
Też takie robiłam, kiedy startowałam.
Teraz nie ma czego podsumowywać. Nieco ponad 5 tys km przejechane, żadnych zawodów.
Można by powiedzieć rok sportowo stracony. Ale to nie do końca tak, bo to był taki fajny rok turystyczny. Nawet udało mi się z rowerkiem chyba 3 razy być w górach, trochę wyższych niż moje przydomowe pagórki. Nie było zimowego łażenia po Tatrach, bo warunki były niesprzyjające, ale byłam o ile dobrze liczę 3 razy latem w Tatrach. Byłam też raz na Przehybie na nóżkach, na Trzech Koronach, byłam w Beskidzie Niskim. Trochę początkiem roku udało się pobiegać na nartkach. Byłam kilka razy na basenie, trochę pograłam w siatkówkę.
Zastanawiałam się w pewnym momencie czy pisać bloga. Bo zaczęłam go pisać, głownie z takiego względu, żeby był dziennikiem moich treningów, miejscem relacji z zawodów. No, a skoro nie było treningów, zawodów, to czy jest sens?
Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że tak. Że pewnie straciłam czytelników z kręgu maratonów, ale może zyskałam takich, którzy chcą się dowiedzieć czegoś o moim regionie, bo jest naprawdę godny uwagi.
Czytam obecnie książkę Jerzego Stuhra „ Tak sobie myślę” ( podoba mi się znacznie mniej niż „ Stuhrowie.Historie rodzinne”, ale to tak na marginesie). Dzisiaj przeczytałam takie jedno zdanie:
„ Warto pisać.. w każdych okolicznościach”<b></b>.
Tak więc pewnie będę pisać dalej, niezależnie od tego jak będzie się toczyć w 2013 roku moje sportowe życie.
A w Nowym Roku wszystkim życzę .. żeby noga podawała bez względu na to czy jeździcie w zawodach czy nie.
Pięknych tras, pięknych widoków!
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Życzę Ci Izabelo w Nowym Roku 2013 dużo Zdrowia, Optymizmu, Sukcesów w pracy i w Życiu osobistym i rodzinnym. Oprócz tego dużo hartu Ducha i wiary w ludzi, uwierz Mi, na BS-ie można spotkać ludzi podobnych do Ciebie, a co najciekawsze o podobnych zainteresowania do Twoich (może nie koniecznie jeżdżących na maratonach), ale lubiących przygody górskie, nie bojących się wyzwań i pragnących tak samo jak Ty, poznawania nowych ludzi i ciekawych miejsc, a także kultur. Do takich ludzi zaliczyć mogę też siebie, więc piszę. Czy Ktoś czyta archiwum Twojego bloga? jasne że tak, przejrzałem Twoje wpisy (niektóre wpisy nawet zmuszają do przemyśleń nad sensem życia i nie tylko), nawet zauważyłem że Borykałaś się chyba z kontuzją lewego kolana, masz na zdjęciu z biegania stabilizator lub wzmacniacz stawu kolanowego, jak się mylę to Mnie popraw.
Przede wszystkim nie przedstawiłem się, mam na imię Dariusz,, skrótowo Daro.
Więc widzisz sama, ktoś jednak przeczytał to co napisałaś powyżej w blogu.
Pozdrowerek dla koleżanki z Tarnowskich Wyżyn -:)
Ps: Jak coś to odpisz, chętnie odpowiem na Twoją wiadomość -:)
Darek
daro - 16:51 poniedziałek, 7 stycznia 2013 | linkuj
Przede wszystkim nie przedstawiłem się, mam na imię Dariusz,, skrótowo Daro.
Więc widzisz sama, ktoś jednak przeczytał to co napisałaś powyżej w blogu.
Pozdrowerek dla koleżanki z Tarnowskich Wyżyn -:)
Ps: Jak coś to odpisz, chętnie odpowiem na Twoją wiadomość -:)
Darek
daro - 16:51 poniedziałek, 7 stycznia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!