Czwartek, 10 stycznia 2013
BASEN
Jadąc dzisiaj na basen śmiałam się do mojego kolegi, że nie wiem czy nie zasnę w tej wodzie... byłam zmęczona i śpiąca.
Kolega mój zapytał: to może nie jedziemy?
- Jedziemy!- powiedziałam.
Bo przecież ja wiem jak to jest.
Zmęczenie.. podszeptuje nam: eeee... nie wychodź z domu.. poleż sobie, odpocznij. Przecież jesteś zmęczona.
Wtedy trzeba stoczyć z nim walkę i wyjść.
Bo doskonale wszyscy wiemy, że pierwsze ruchy.. na basenie, na rowerze itd.. i już jest dobrze.
A już "Po" następuje stan szczęśliwości , a zmęczenie znika.
Tak było i tym razem.
Dzisiaj postanowiłam sobie: jednak się nie poddawać, jak Ewcia od Krysi, mamrotać pod nosem " nie poddawać się, nie poddawać".
I przestać się złościć na rzeczy, na które mam wpływ niewielki.
Więc sobie parę rzeczy przemyślałam i postanowiłam uspokajać sama siebie i nie denerwować się tak każdego dnia i nie zżymać tak , kiedy wychodzi kolejna "paranoja".
Poszłam do apteki, kupiłam trochę witamin i takich tam, przygotowałam sok z buraków i będę próbować walczyć.
Bo nie chcę zamienić się w zołzę, wciąż zdenerwowaną i z marsowym wyrazem twarzy:).
I taka opowiastka na koniec:
Magda, moja koleżanka w pracy, częstuje mnie ptasim mleczkiem.
- Dziękuję. Nie jem słodyczy w tym miesiącu.
Magda: dlaczego????
Ja: takie postanowienie. Dyspensę daję sobie tylko podczas wędrówek w górach.
( postanowienie wzięło się z potrzeby zrzucenia tak ze dwóch kilogramów, ale przede wszystkim po wizytach u dentysty).
Magda: czyś ty zgłupiała??? Taki ciężki miesiąc, a ty się pozbawiasz przyjemności???
przecież ta USTAWA jest gorsza niż Himalaje.
no:)))
Basen : 35 minut pływania , 42 x 25 m
Kolega mój zapytał: to może nie jedziemy?
- Jedziemy!- powiedziałam.
Bo przecież ja wiem jak to jest.
Zmęczenie.. podszeptuje nam: eeee... nie wychodź z domu.. poleż sobie, odpocznij. Przecież jesteś zmęczona.
Wtedy trzeba stoczyć z nim walkę i wyjść.
Bo doskonale wszyscy wiemy, że pierwsze ruchy.. na basenie, na rowerze itd.. i już jest dobrze.
A już "Po" następuje stan szczęśliwości , a zmęczenie znika.
Tak było i tym razem.
Dzisiaj postanowiłam sobie: jednak się nie poddawać, jak Ewcia od Krysi, mamrotać pod nosem " nie poddawać się, nie poddawać".
I przestać się złościć na rzeczy, na które mam wpływ niewielki.
Więc sobie parę rzeczy przemyślałam i postanowiłam uspokajać sama siebie i nie denerwować się tak każdego dnia i nie zżymać tak , kiedy wychodzi kolejna "paranoja".
Poszłam do apteki, kupiłam trochę witamin i takich tam, przygotowałam sok z buraków i będę próbować walczyć.
Bo nie chcę zamienić się w zołzę, wciąż zdenerwowaną i z marsowym wyrazem twarzy:).
I taka opowiastka na koniec:
Magda, moja koleżanka w pracy, częstuje mnie ptasim mleczkiem.
- Dziękuję. Nie jem słodyczy w tym miesiącu.
Magda: dlaczego????
Ja: takie postanowienie. Dyspensę daję sobie tylko podczas wędrówek w górach.
( postanowienie wzięło się z potrzeby zrzucenia tak ze dwóch kilogramów, ale przede wszystkim po wizytach u dentysty).
Magda: czyś ty zgłupiała??? Taki ciężki miesiąc, a ty się pozbawiasz przyjemności???
przecież ta USTAWA jest gorsza niż Himalaje.
no:)))
Basen : 35 minut pływania , 42 x 25 m
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
i Magda ma racje :)
a sam bym tez schrupał takie mleczko :) Gość - 21:41 czwartek, 10 stycznia 2013 | linkuj
a sam bym tez schrupał takie mleczko :) Gość - 21:41 czwartek, 10 stycznia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!