Wtorek, 18 czerwca 2013
Popołudniowo
Upał, upał, upał.. wracając z pracy myślałam o tym, że nie będzie dzisiaj łatwo jechać, no ale w końcu dla kolarzy ponoć nie ma złej pogody. Poza tym byłam umówiona z Krysią, Sławkiem, Marcinem.
Kiedy wyjechałam z domu ze zdumieniem dojrzałam jakieś ciemne chmury nad blokami mościckimi. Pomyślałam: okulary mam ciemne… ale kiedy spojrzałam w lewo było jasno, a więc to nie okulary, a więc idzie „na burzę, idzie na deszcz”. Tak zresztą zapowiadały prognozy. Do tego jest mocno duszno.
Dojeżdżam do miejsca spotkania z Krysią i Marcinem , dzwoni Sławek, mówi, ze wyjechał z domu, ale że nie wygląda to optymistycznie. Rzeczywiście, granatowe chmury wiszą na miastem i okolicą. No, ale jedziemy. Podjazd na Marcinkę, tam czeka Sławek, za chwilę niespodzianka dojeżdża Labudu z bratem. Labudu jest już po ponad 100 km trasie na Jamną, no ale chce jechać to jedziemy. Nie martwię się o niego, bo trasa nasza dzisiejsza z założenia nie miała być trudna. Taka, żeby trochę sobie pokręcić po prostu.
No i tak było. Po niedzielnej wycieczce i ze względu na upał nikt chyba nie miał ochoty na wielkie podjeżdżanie. Tak więc znaną mi trasą , już dwukrotnie przejechaną, czyli połączenie zielonego pieszego i czerwonego. Na Marcince kilka fajnych kawałków ( m.in. strumyk, oni chcą górą, a ja przez strumyk). Jako, że ja dzisiaj jestem kierowniczką, to Krysia się śmieje, że Pan Adam uczy się od Grzegorza Golonki, a ja od Pana Adama. Ba… mistrzowi nie dorównam, ale się staram.
Potem jeszcze fajny kawałek w Kruku, po Kruku jeszcze jeden asfaltowy podjazd, a potem wkraczamy już na płaszczyzny . Jest trochę Kambodży. Szlak bardzo, bardzo mocno zarośnięty miejscami. Jest kuracja pokrzywowa.
Jakieś zdrowotne korzyści być muszą, jak nie SPA, to pokrzywy.
Tempo spokojne, nikt się nie wyrywa. Taka jazda bardziej towarzyska.
Przyjemnie. No i najważniejsze, uniknęliśmy jakimś cudem burzy i deszczu, a do tego zaszło słonce i temperatura była bardzo przyjemna.
Chyba wkraczam na jakiś lepszy poziom jeżdżenia, bo dzisiaj czuję się mocno niedojeżdżona. Brakuje mi podjeżdżania:).
Kiedy wyjechałam z domu ze zdumieniem dojrzałam jakieś ciemne chmury nad blokami mościckimi. Pomyślałam: okulary mam ciemne… ale kiedy spojrzałam w lewo było jasno, a więc to nie okulary, a więc idzie „na burzę, idzie na deszcz”. Tak zresztą zapowiadały prognozy. Do tego jest mocno duszno.
Dojeżdżam do miejsca spotkania z Krysią i Marcinem , dzwoni Sławek, mówi, ze wyjechał z domu, ale że nie wygląda to optymistycznie. Rzeczywiście, granatowe chmury wiszą na miastem i okolicą. No, ale jedziemy. Podjazd na Marcinkę, tam czeka Sławek, za chwilę niespodzianka dojeżdża Labudu z bratem. Labudu jest już po ponad 100 km trasie na Jamną, no ale chce jechać to jedziemy. Nie martwię się o niego, bo trasa nasza dzisiejsza z założenia nie miała być trudna. Taka, żeby trochę sobie pokręcić po prostu.
No i tak było. Po niedzielnej wycieczce i ze względu na upał nikt chyba nie miał ochoty na wielkie podjeżdżanie. Tak więc znaną mi trasą , już dwukrotnie przejechaną, czyli połączenie zielonego pieszego i czerwonego. Na Marcince kilka fajnych kawałków ( m.in. strumyk, oni chcą górą, a ja przez strumyk). Jako, że ja dzisiaj jestem kierowniczką, to Krysia się śmieje, że Pan Adam uczy się od Grzegorza Golonki, a ja od Pana Adama. Ba… mistrzowi nie dorównam, ale się staram.
Potem jeszcze fajny kawałek w Kruku, po Kruku jeszcze jeden asfaltowy podjazd, a potem wkraczamy już na płaszczyzny . Jest trochę Kambodży. Szlak bardzo, bardzo mocno zarośnięty miejscami. Jest kuracja pokrzywowa.
Jakieś zdrowotne korzyści być muszą, jak nie SPA, to pokrzywy.
Tempo spokojne, nikt się nie wyrywa. Taka jazda bardziej towarzyska.
Przyjemnie. No i najważniejsze, uniknęliśmy jakimś cudem burzy i deszczu, a do tego zaszło słonce i temperatura była bardzo przyjemna.
Chyba wkraczam na jakiś lepszy poziom jeżdżenia, bo dzisiaj czuję się mocno niedojeżdżona. Brakuje mi podjeżdżania:).
Sławek, Krysia, Marcin, Labudu i Krzysiek© lemuriza1972
Labudu i Krzysiek© lemuriza1972
Krysia podjeżdża w lesie na zielonym szlaku pieszym na Marcince© lemuriza1972
Na czerwonym szlaku pieszym© lemuriza1972
Marcin ma swoją ulicę© lemuriza1972
- DST 50.00km
- Teren 35.00km
- Czas 03:01
- VAVG 16.57km/h
- VMAX 60.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 165 ( 87%)
- HRavg 125 ( 66%)
- Kalorie 1050kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!