Sobota, 22 czerwca 2013
Noc Świętojańska na Kokoczu
Na pomysł Nocy Świętojańskiej na Kokoczu wpadli „chłopaki z MPEC-u” ( trzeba przyznać – są pomysłowi).
Jak tylko o tym przeczytałam na tarnowskim Forum Rowerum, wiedziałam, że jeśli tylko pogoda będzie sprzyjać i nic innego nie stanie na przeszkodzie- pojadę.
Pogoda zdawała się sprzyjać aż nadto, ponieważ cały tydzień upały niemalże afrykańskie.
Aż tu nagle.. po godz. 20 , jak tu nie lunie…..Burza, deszcz, który zdawał się nie mieć końca. Z niepokojem spoglądałam przez okno. Niepotrzebnie… w końcu jechaliśmy z chłopakami z MPECU ( czyli Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej – czy jakoś tak to jest), a oni na koszulkach mają taki slogan – ciepła strona mocy… ( tak to jest?), więc nie mogło być deszczowo i nie mogło być zimno:).
I nie było. Deszcz przestał padać, a temperatura zrobiła się bardzo przyjemna do jazdy. Tuż przed godziną 24 przyjeżdżają po mnie: Krysia, Marcin i Miłosz i jedziemy do centrum miasta, Zbiórka na Placu Sobieskiego w pobliżu słynnego tramwaju-kawiarni.
Ładne to nasze miasto nocą, trzeba to przyznać. Zresztą nie tylko nocą. Na Placu Sobieskiego jest grupa rowerzystów. Wciąż dojeżdżają nowi. Większość, to rzecz jasna znajomi. Paweł rozdaje odblaskowe kamizelki, zakładamy. Kilka pamiątkowych zdjęć i ruszamy. Najpierw Wałową.
Miasto jak to w weekend i ciepłą noc, żyje, co zawdzięcza niewątpliwie ogródkom w Rynku.
Jedziemy główną drogą w kierunku Ryglic i jest bardzo wesoło. Tempo miało być niby wycieczkowe, no ale gdzież tam jak się w grupie znajdzie kilku wyścigowców i jeden drugiemu chce pokazać – kto tu rządzi:). Generalnie rządzą Bracia Labudu ( raz udało się porządzić Kamilowi).
Wzbudzamy też postrach wśród kierowców w gminie Ryglice ( odblaskowe kamizelki skutecznie odstraszają). Kiedy czekamy na dojazd drugiej grupy pod sklepem w Zalasowej, jakieś auto zmierzające w naszym kierunku , nagle robi nieoczekiwane skręt w lewo.
Paweł się śmieje: myślał, że Misiaki stoją…
Podjazd na Kokocz robię w towarzystwie Kamila. Obydwoje mamy dość słabe światło przy rowerach, więc jest naprawdę ciekawie. Zgodnie potem stwierdzamy, że świetnie się jedzie podjazd niewiele widząc. Bardzo bezstresowo... nie wiadomo ile jeszcze do góry.
Osiągamy szczyt
Czyli JESTEŚMY NA SZCZYCIE I KOCHAMY ŻYCIE ( to hasło z filmu, cudnego filmu o Tomku Kowalskim do którego linka podesłała mi Krysia).
Na Kokoczu jestem o ile dobrze sobie przypominam po raz trzeci w życiu. Dziwne.. bo ta Góra jest blisko Tarnowa. No ale jakoś tak w strony ryglickie mało jeżdżę. Kokocz to jest góra, o której swojego czasu było bardzo głośno.
(Kokocz - góra o wysokości 434 metry nad poziomem morza , leżąca na pograniczu
trzech miejscowości : Lubczy , Woli Lubeckiej i Zwiernika , na Pogórzu Ciężkowickim .
Szczyt góry jest zamieszkały , jest mało drzew , więc można oglądać okolicę , dlatego góra jest chętnie odwiedzana .
Pokłady piaskowca , które są na górze przyciągnęły inwestora z Dębicy , który chciał na górze stworzyć kamieniołom. Akcja mieszkańców jednak uratowała Górę)
Z górą związane są liczne legendy.
Górę zamieszkiwał rzekomo demon Kłobuk. Przybierał on postać koguta z pięknym, długim ogonem i zamieszkiwał samotne drzewa. Miejscowi wierzyli, że ma on moc przysparzania bogactwa. Dlatego też często próbowali wabić go na przeróżne sposoby do swoich domostw. Aby demona znęcić zakopywano pod progiem domostwa sztabkę złota. Znęcony demon miał zamieszkać pod progiem i zamieniać kamienie w złoto.
W okolicach góry miała nawiedzać także damska zjawa – Południca, opiekunka zboża i polnych kwiatów. W Południce najprawdopodobniej zamieniały się panny zmarłe przed ślubem, w jego trakcie lub tuż po weselu.
Twarz blada lecz młoda, ubrana cała na biało, czasem z ożogiem, drągiem lub kosą w ręku. Mogła zmieniać swoją postać przemieniając się w ulotną mgiełkę osiadającą na łanach zboża. Można było ją wypatrzeć między polami od maja do żniw, zwłaszcza w słoneczne południe. Mimo pozornie niewinnego wyglądu, biada temu, kto ją spotkał. Południca zadawała mu pytania lub zagadki. Nawet jeśli znał odpowiedź, kazała mu iskać swoje piękne, długie włosy lub łaskotała nieszczęśnika na śmierć. Śpiących w polu dusiły. Szczególnie bano się o dzieci, które Południce porywały chowając do noszonego na plecach worka, ponoć po to by je pożreć lub zakopać żywcem na miedzy. Aby ich uniknąć, należało omijać zbożowe łany, zwłaszcza w południe, najlepiej przeczekując je odpoczywając w cieniu.
Kiedy docieramy na górę, okazuje się, że nie ma drzewa, które miało na nas czekać. Chłopaki więc wyruszają w poszukiwaniu czegoś z czego można byłoby rozpalić ognisko. Spotykają ciekawego lokelsa, który towarzyszył nam przez całą noc. Długo zastanawialiśmy kto to był….teraz myślę, ze mógł być to Kłobuk:).
Jest ognisko, jest kiełbasa i jak się okazuje ludzie potrafią się dobrze bawić bez napojów wyskokowych.
Noc trwa.
A potem robi się coraz jaśniej…
I coraz weselej…
„ Sierotki” muszą mieć zdjęcie
Widać coraz więcej
Bez kwiatków nie ma wpisu.
A że lato się nam rozpoczęło… no to tym bardziej
Podziwiamy widoki
&feature=youtu.be
I wciąż jemy
„ a słońce wysoko, wysoko, świeci pilotom w oczy”
I nadszedł czas powrotu
Wracamy inną drogą ( żółtym rowerowym szlakiem, którym kiedyś tyle, że w odwrotną stronę, jechałam samotnie na Brzankę). Szlak bardzo malowniczy.
Ok 6 rano wjeżdżamy do Tarnowa, który powoli budzi się do życia.
W domu jestem o 6.30 i moja dzielnica jest już obudzona. Trwa handel sobotni….Niełatwo będzie zasnąć z tym hałasem za oknem. Ale zasypiam. Na chwilę czyli 3 godziny.
I jeszcze króciutki filmik pt Żaba na Kokoczu ( tytuł roboczy – czekam na propozycje innego tytułu:)).
UWAGA: FILM DOZWOLONY OD LAT 18 – ZAWIERA SCENY DRASTYCZNE.
( nie wiem czy to „powiedz parę słów” Krysi było skierowane do mnie czy do … żaby. Jeśli do żaby z góry było skierowane na niepowodzenie:))
&feature=youtu.be
Jak tylko o tym przeczytałam na tarnowskim Forum Rowerum, wiedziałam, że jeśli tylko pogoda będzie sprzyjać i nic innego nie stanie na przeszkodzie- pojadę.
Pogoda zdawała się sprzyjać aż nadto, ponieważ cały tydzień upały niemalże afrykańskie.
Aż tu nagle.. po godz. 20 , jak tu nie lunie…..Burza, deszcz, który zdawał się nie mieć końca. Z niepokojem spoglądałam przez okno. Niepotrzebnie… w końcu jechaliśmy z chłopakami z MPECU ( czyli Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej – czy jakoś tak to jest), a oni na koszulkach mają taki slogan – ciepła strona mocy… ( tak to jest?), więc nie mogło być deszczowo i nie mogło być zimno:).
I nie było. Deszcz przestał padać, a temperatura zrobiła się bardzo przyjemna do jazdy. Tuż przed godziną 24 przyjeżdżają po mnie: Krysia, Marcin i Miłosz i jedziemy do centrum miasta, Zbiórka na Placu Sobieskiego w pobliżu słynnego tramwaju-kawiarni.
Miłosz, Krysia i Marcin© lemuriza1972
Zbiórka na Placu Sobieskiego© lemuriza1972
Paweł rozdaje odblaskowe kamizelki© lemuriza1972
Krysia i ja© lemuriza1972
Ładne to nasze miasto nocą, trzeba to przyznać. Zresztą nie tylko nocą. Na Placu Sobieskiego jest grupa rowerzystów. Wciąż dojeżdżają nowi. Większość, to rzecz jasna znajomi. Paweł rozdaje odblaskowe kamizelki, zakładamy. Kilka pamiątkowych zdjęć i ruszamy. Najpierw Wałową.
Miasto jak to w weekend i ciepłą noc, żyje, co zawdzięcza niewątpliwie ogródkom w Rynku.
Jedziemy główną drogą w kierunku Ryglic i jest bardzo wesoło. Tempo miało być niby wycieczkowe, no ale gdzież tam jak się w grupie znajdzie kilku wyścigowców i jeden drugiemu chce pokazać – kto tu rządzi:). Generalnie rządzą Bracia Labudu ( raz udało się porządzić Kamilowi).
Wzbudzamy też postrach wśród kierowców w gminie Ryglice ( odblaskowe kamizelki skutecznie odstraszają). Kiedy czekamy na dojazd drugiej grupy pod sklepem w Zalasowej, jakieś auto zmierzające w naszym kierunku , nagle robi nieoczekiwane skręt w lewo.
Paweł się śmieje: myślał, że Misiaki stoją…
Podjazd na Kokocz robię w towarzystwie Kamila. Obydwoje mamy dość słabe światło przy rowerach, więc jest naprawdę ciekawie. Zgodnie potem stwierdzamy, że świetnie się jedzie podjazd niewiele widząc. Bardzo bezstresowo... nie wiadomo ile jeszcze do góry.
Osiągamy szczyt
Czyli JESTEŚMY NA SZCZYCIE I KOCHAMY ŻYCIE ( to hasło z filmu, cudnego filmu o Tomku Kowalskim do którego linka podesłała mi Krysia).
Na Kokoczu jestem o ile dobrze sobie przypominam po raz trzeci w życiu. Dziwne.. bo ta Góra jest blisko Tarnowa. No ale jakoś tak w strony ryglickie mało jeżdżę. Kokocz to jest góra, o której swojego czasu było bardzo głośno.
(Kokocz - góra o wysokości 434 metry nad poziomem morza , leżąca na pograniczu
trzech miejscowości : Lubczy , Woli Lubeckiej i Zwiernika , na Pogórzu Ciężkowickim .
Szczyt góry jest zamieszkały , jest mało drzew , więc można oglądać okolicę , dlatego góra jest chętnie odwiedzana .
Pokłady piaskowca , które są na górze przyciągnęły inwestora z Dębicy , który chciał na górze stworzyć kamieniołom. Akcja mieszkańców jednak uratowała Górę)
Z górą związane są liczne legendy.
Górę zamieszkiwał rzekomo demon Kłobuk. Przybierał on postać koguta z pięknym, długim ogonem i zamieszkiwał samotne drzewa. Miejscowi wierzyli, że ma on moc przysparzania bogactwa. Dlatego też często próbowali wabić go na przeróżne sposoby do swoich domostw. Aby demona znęcić zakopywano pod progiem domostwa sztabkę złota. Znęcony demon miał zamieszkać pod progiem i zamieniać kamienie w złoto.
W okolicach góry miała nawiedzać także damska zjawa – Południca, opiekunka zboża i polnych kwiatów. W Południce najprawdopodobniej zamieniały się panny zmarłe przed ślubem, w jego trakcie lub tuż po weselu.
Twarz blada lecz młoda, ubrana cała na biało, czasem z ożogiem, drągiem lub kosą w ręku. Mogła zmieniać swoją postać przemieniając się w ulotną mgiełkę osiadającą na łanach zboża. Można było ją wypatrzeć między polami od maja do żniw, zwłaszcza w słoneczne południe. Mimo pozornie niewinnego wyglądu, biada temu, kto ją spotkał. Południca zadawała mu pytania lub zagadki. Nawet jeśli znał odpowiedź, kazała mu iskać swoje piękne, długie włosy lub łaskotała nieszczęśnika na śmierć. Śpiących w polu dusiły. Szczególnie bano się o dzieci, które Południce porywały chowając do noszonego na plecach worka, ponoć po to by je pożreć lub zakopać żywcem na miedzy. Aby ich uniknąć, należało omijać zbożowe łany, zwłaszcza w południe, najlepiej przeczekując je odpoczywając w cieniu.
Kiedy docieramy na górę, okazuje się, że nie ma drzewa, które miało na nas czekać. Chłopaki więc wyruszają w poszukiwaniu czegoś z czego można byłoby rozpalić ognisko. Spotykają ciekawego lokelsa, który towarzyszył nam przez całą noc. Długo zastanawialiśmy kto to był….teraz myślę, ze mógł być to Kłobuk:).
Jest ognisko, jest kiełbasa i jak się okazuje ludzie potrafią się dobrze bawić bez napojów wyskokowych.
Ognisko na Kokoczu© lemuriza1972
Noc trwa.
Księżyc:)© lemuriza1972
Impreza na Kokoczu© lemuriza1972
A potem robi się coraz jaśniej…
Przejaśnia się© lemuriza1972
I coraz weselej…
Krysia, Kamil i Miłosz© lemuriza1972
Kłobuk i Południce?© lemuriza1972
„ Sierotki” muszą mieć zdjęcie
I znowu my:)© lemuriza1972
Cześć dawnego Stalbomat Pasja Racing Team:)© lemuriza1972
Widać coraz więcej
Pasmo Brzanki widoczne z Kokocza© lemuriza1972
Liwocz widoczny z Kokocza© lemuriza1972
Bez kwiatków nie ma wpisu.
A że lato się nam rozpoczęło… no to tym bardziej
Element flory:)© lemuriza1972
Nikt nie chce jechać do domu:)© lemuriza1972
Podziwiamy widoki
Jeszcze jeden widoczek© lemuriza1972
&feature=youtu.be
I wciąż jemy
Biesiada trwa dalej© lemuriza1972
„ a słońce wysoko, wysoko, świeci pilotom w oczy”
Słońce wschodzi© lemuriza1972
I nadszedł czas powrotu
Trzeba wracać© lemuriza1972
Wracamy inną drogą ( żółtym rowerowym szlakiem, którym kiedyś tyle, że w odwrotną stronę, jechałam samotnie na Brzankę). Szlak bardzo malowniczy.
Ok 6 rano wjeżdżamy do Tarnowa, który powoli budzi się do życia.
W domu jestem o 6.30 i moja dzielnica jest już obudzona. Trwa handel sobotni….Niełatwo będzie zasnąć z tym hałasem za oknem. Ale zasypiam. Na chwilę czyli 3 godziny.
I jeszcze króciutki filmik pt Żaba na Kokoczu ( tytuł roboczy – czekam na propozycje innego tytułu:)).
UWAGA: FILM DOZWOLONY OD LAT 18 – ZAWIERA SCENY DRASTYCZNE.
( nie wiem czy to „powiedz parę słów” Krysi było skierowane do mnie czy do … żaby. Jeśli do żaby z góry było skierowane na niepowodzenie:))
&feature=youtu.be
- DST 65.00km
- Czas 02:50
- VAVG 22.94km/h
- VMAX 61.00km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
knajpy i ogródki otwarte do późna. Teraz są banki i sklepy zamykane dosyć wcześnie i w efekcie Wałowa jako deptak miejski już o 20 świeci pustkami
labudu - 19:33 sobota, 22 czerwca 2013 | linkuj
Od teraz gwarancją dobrej pogody na wycieczkach będzie obecność kogoś z MPEC-u. A miasto niby żyje, ale niestety na Wałowej nie jest tak jak być powinno ;/
labudu - 19:20 sobota, 22 czerwca 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!