Czwartek, 25 lipca 2013
Podwieczorek MTB:)
Pod znakiem zapytania stał mój dzisiejszy udział w Podwieczorku MTB, ale jednak udało się i nawet jako tako się przejechało, bez wielkiego bólu, chociaż dzisiaj myślałam, że może być ciężej.
EPO nie było, ale była No-spa. Na „nospie” jak się okazało też nieźle się jedzie.
Ale jednak kobieta zrozumie kobietę i Krysia postanowiła się w pełni ze mną zsolidaryzować… Było więc łatwiej. Jedno spojrzenie na siebie, jedno hasło i jest bardzo wesoło.
Skład właściwie już stały, czasem nieznaczne zmiany następują, ale trzon ten sam:
Krysia, Bracia Labudu, Marcin i ja.
Dzwonił dzisiaj do mnie też Marcin Be, miał przyjechać. Nie przyjechał, niech żałuje .
Planu jazdy nie mamy, rodzi się więc spontanicznie. Mianujemy kierownikiem wyprawy Marcina, a on prowadzi nas ścieżkami maratonu tarnowskiego.
Gdzieś jeszcze przed zjazdem do Lasu Tuchowskiego , zatrzymujemy się na rozstaju dróg. Tam stoi taksówka. Labudu pyta:
Kto już nie może dalej jechać? Kto zamówił taksówkę?
Chcemy aby Pan taksówkarz zrobił nam zdjęcie zbiorowe, ale on mówi, że czeka na klienta i nie wie czy czegoś nie pomylił, bo klienta nie ma.
Za chwilę nadjeżdża traktor i klientów aż dwóch. Biorą od taksówkarza butelkę wódki i z powrotem na traktor.
Ot polskie klimaty..
A my jedziemy dalej. Piekiełko. Tarnowianie i bywalcy tarnowskiego maratonu, wiedzą, ze tam się trzeba sprężyć żeby wyjechać. Dzisiaj nie jest mokro, więc jest łatwiej.
W sumie to wpisuję się nieświadomie w ten wyjazd, bo mam na sobie koszulkę z Bike maratonu tarnowskiego, którą to udało mi się w 2008r. dostać jaką jedną z nagród. Fajna pamiątka.
Z Piekiełka do Lasu Tuchowskiego, najpierw z niego wyjeżdżamy, potem wracamy drogą mi nieznaną. W końcu „lądujemy” na czarnym pieszym szlaku i zjeżdżamy lasem do jeziorek. Fajny zjazd .
Dzisiaj dużo zjazdów, ale zdecydowana większość to te mniej przeze mnie lubiane czyli szutrowe.
Z jeziorek podjeżdżamy do góry, potem znowu zjazd lasem i kierujemy się w stronę Słonej Góry.
Ze Słonej zjazdem Kolosa i w Świebodzinie spotykamy chłopaków ze Świebo Team , na szosach. Jadą z nami aż do Mościc.
Na pożegnanie wznosimy toast bidonami z IZO, bo Krzysiek ma dzisiaj imieniny.
Wszystkiego najlepszego!
Dość sporo przewyższenia jak na popracową jazdę ( ponad 1000 m chyba wyszło).
Kilka górek było na czele z Marcinką i Słoną.
PS Krzysiek debiutował dzisiaj w SPD, tak więc Labudu tylko czekał na .. wiadomo co.
Kiedy w koncu się stało... trzeba było zobaczyć jak się śmiał.
Nie ma to jak liczyć na zrozumienie rodziny:)
Scenka taka się odbyła.
Aneta: teraz cicho bo dzwonię do Miejskiej Komendy Policji i mam ważną rozmowę…
Wchodzi Agata, przez nieostrożność nadeptuje na kabel telefonu i telefon staje się.. bezprzewodowy.
Nastaje spokój o który tak prosiła Aneta, a my wreszcie mamy telefon bezprzewodowy!
EPO nie było, ale była No-spa. Na „nospie” jak się okazało też nieźle się jedzie.
Ale jednak kobieta zrozumie kobietę i Krysia postanowiła się w pełni ze mną zsolidaryzować… Było więc łatwiej. Jedno spojrzenie na siebie, jedno hasło i jest bardzo wesoło.
Skład właściwie już stały, czasem nieznaczne zmiany następują, ale trzon ten sam:
Krysia, Bracia Labudu, Marcin i ja.
Dzwonił dzisiaj do mnie też Marcin Be, miał przyjechać. Nie przyjechał, niech żałuje .
Planu jazdy nie mamy, rodzi się więc spontanicznie. Mianujemy kierownikiem wyprawy Marcina, a on prowadzi nas ścieżkami maratonu tarnowskiego.
Gdzieś jeszcze przed zjazdem do Lasu Tuchowskiego , zatrzymujemy się na rozstaju dróg. Tam stoi taksówka. Labudu pyta:
Kto już nie może dalej jechać? Kto zamówił taksówkę?
Chcemy aby Pan taksówkarz zrobił nam zdjęcie zbiorowe, ale on mówi, że czeka na klienta i nie wie czy czegoś nie pomylił, bo klienta nie ma.
Za chwilę nadjeżdża traktor i klientów aż dwóch. Biorą od taksówkarza butelkę wódki i z powrotem na traktor.
Ot polskie klimaty..
A my jedziemy dalej. Piekiełko. Tarnowianie i bywalcy tarnowskiego maratonu, wiedzą, ze tam się trzeba sprężyć żeby wyjechać. Dzisiaj nie jest mokro, więc jest łatwiej.
W sumie to wpisuję się nieświadomie w ten wyjazd, bo mam na sobie koszulkę z Bike maratonu tarnowskiego, którą to udało mi się w 2008r. dostać jaką jedną z nagród. Fajna pamiątka.
Z Piekiełka do Lasu Tuchowskiego, najpierw z niego wyjeżdżamy, potem wracamy drogą mi nieznaną. W końcu „lądujemy” na czarnym pieszym szlaku i zjeżdżamy lasem do jeziorek. Fajny zjazd .
Dzisiaj dużo zjazdów, ale zdecydowana większość to te mniej przeze mnie lubiane czyli szutrowe.
Z jeziorek podjeżdżamy do góry, potem znowu zjazd lasem i kierujemy się w stronę Słonej Góry.
Ze Słonej zjazdem Kolosa i w Świebodzinie spotykamy chłopaków ze Świebo Team , na szosach. Jadą z nami aż do Mościc.
Na pożegnanie wznosimy toast bidonami z IZO, bo Krzysiek ma dzisiaj imieniny.
Wszystkiego najlepszego!
Dość sporo przewyższenia jak na popracową jazdę ( ponad 1000 m chyba wyszło).
Kilka górek było na czele z Marcinką i Słoną.
PS Krzysiek debiutował dzisiaj w SPD, tak więc Labudu tylko czekał na .. wiadomo co.
Kiedy w koncu się stało... trzeba było zobaczyć jak się śmiał.
Nie ma to jak liczyć na zrozumienie rodziny:)
.. dzisiaj opalam dłonie© lemuriza1972
Ale nogi:)© lemuriza1972
Czwórka wspaniałych:)© lemuriza1972
Pani Krystyna© lemuriza1972
Wszystkie drogi prowadzą na .. basen© lemuriza1972
Krysia i Marcin© lemuriza1972
Krysia , Marcin i Krzysiek© lemuriza1972
Krzysiek i Marcin© lemuriza1972
W Lesie Tuchowskim© lemuriza1972
W Lesie Tuchowskim 2© lemuriza1972
Scenka taka się odbyła.
Aneta: teraz cicho bo dzwonię do Miejskiej Komendy Policji i mam ważną rozmowę…
Wchodzi Agata, przez nieostrożność nadeptuje na kabel telefonu i telefon staje się.. bezprzewodowy.
Nastaje spokój o który tak prosiła Aneta, a my wreszcie mamy telefon bezprzewodowy!
Najnowszy model telefonu bezprzewodowego:)© lemuriza1972
- DST 61.00km
- Teren 25.00km
- Czas 03:15
- VAVG 18.77km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!