Sobota, 18 stycznia 2014
" Nie mów..."
Piosenka taka… na temat…
Bo właśnie wróciłam z kina ( „Pod mocnym aniołem”).
Kiedy dowiedziałam się, że Smarzowski kręci film wg tej akurat książki Pilcha, pomyślałam: dobrze.. na ten film pójdzie wiele osób… dobrze, że to zobaczą… że zobaczą jak wygląda alkoholizm, niejako od środka, może będą jakieś refleksje, może chociaż w jakieś tam części „zrozumieją” jak to jest.
No cóż.. po dzisiejszym seansie myślę sobie… że chyba to nic nie dało…
Sądząc po rekcjach publiczności i wybuchach śmiechu w momentach kiedy na ekranie nie było wg mnie śmiesznych scen… no to trzeba domniemywać, że niewiele zrozumiano.
Chyba, ze trafiłam na taki seans? Z taką publicznością…
Film jest porażający, przerażający.
I niestety bardzo prawdziwy. I tyle na ten temat, bo temat jest zbyt ciężki.
A dzisiaj była wybitnie rowerowa pogoda, pomimo tego niestety nie udało mi się wyjechać z powodu różnych okoliczności mało sprzyjających . Żałowałam.
Więc tylko ćwiczenia domowe, bo chociaż planowałam bieganie, to i z biegania nic nie wyszło.
A na koniec filmik taki cudny, który podesłał mi Tomek.
Jak oglądam, to czuję ten strach, który odczuwałam kiedy byłam na Orlej.
Może jestem tchórzem, ale bardzo się bałam. Naprawdę , tam bałam się potwornie.
PS
taki komenatrz znalzłam w na FILM WEBIE.
Jak widać niestety, to nie tylko "przypadłość" widzów na moim seansie:
"Film jak to u Smarzowskiego. Po oglądnięciu kilku scen bola oczy, a oddech choć przyśpieszony, to
grzęźnie w piersiach. Czujesz sie jak walniety obuchem. Niby nic nowego u Smarzowskiego ale
działa. Jego umiejętność pokazywania ludzkiego upodlenia jest wybitna. Wiele w niej naturalizmu i
brzydoty. Ale to dzięki nim przekaz choć sięgający po drastyczne środki jest wiarygodny. Siedziałem
wbity w fotel. Niestety rechot obecnych na sali idiotów. Wykrywający sie z ich gardel, np. Podczas
sceny gwałtu lub pobicia żony podczas kolacji wigilijnej powodował ze szybko trzeźwialem.
Najsmutniejsze jest jednak chyba to ze po zapaleniu sie świateł na sali, patrząc w stronę
rechoczacych idiotów, widziałem twarze kreatur z filmów Smarzowskiego i to na żywo."
I tylko z ostatnim zdaniem nie do końca się zgadzam.
Nie nazwałabym bohaterów Smarzowskiego "kreaturami", pomimo, że wiele zła wyrządzali.
Alkoholizm jest chorobą, a część jego bohaterów, desperacko, rozpaczliwie, próbowała z tej choroby wyjść
PS
taki komenatrz znalzłam w na FILM WEBIE.
Jak widać niestety, to nie tylko "przypadłość" widzów na moim seansie:
"Film jak to u Smarzowskiego. Po oglądnięciu kilku scen bola oczy, a oddech choć przyśpieszony, to
grzęźnie w piersiach. Czujesz sie jak walniety obuchem. Niby nic nowego u Smarzowskiego ale
działa. Jego umiejętność pokazywania ludzkiego upodlenia jest wybitna. Wiele w niej naturalizmu i
brzydoty. Ale to dzięki nim przekaz choć sięgający po drastyczne środki jest wiarygodny. Siedziałem
wbity w fotel. Niestety rechot obecnych na sali idiotów. Wykrywający sie z ich gardel, np. Podczas
sceny gwałtu lub pobicia żony podczas kolacji wigilijnej powodował ze szybko trzeźwialem.
Najsmutniejsze jest jednak chyba to ze po zapaleniu sie świateł na sali, patrząc w stronę
rechoczacych idiotów, widziałem twarze kreatur z filmów Smarzowskiego i to na żywo."
I tylko z ostatnim zdaniem nie do końca się zgadzam.
Nie nazwałabym bohaterów Smarzowskiego "kreaturami", pomimo, że wiele zła wyrządzali.
Alkoholizm jest chorobą, a część jego bohaterów, desperacko, rozpaczliwie, próbowała z tej choroby wyjść
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ha, upaść nie sztuka.
Prawdziwy CHALLENGE to wstać, otrzepać się i dalej iść z podniesioną głową.
A swoją drogą - ciekawi mnie jak interpretujesz zakończenie filmu. Narracja taka "rwana" i z założenia niechronologiczna. Czyli nie wiadomo czy on pod tym Mocnym Aniołem stoi ostatni raz w życiu i nie wejdzie, czy fabuła cofa się w czasie i pierwsze co Więckiewicz zrobi po napisach to zamówi setę. Gość - 06:30 poniedziałek, 27 stycznia 2014 | linkuj
Prawdziwy CHALLENGE to wstać, otrzepać się i dalej iść z podniesioną głową.
A swoją drogą - ciekawi mnie jak interpretujesz zakończenie filmu. Narracja taka "rwana" i z założenia niechronologiczna. Czyli nie wiadomo czy on pod tym Mocnym Aniołem stoi ostatni raz w życiu i nie wejdzie, czy fabuła cofa się w czasie i pierwsze co Więckiewicz zrobi po napisach to zamówi setę. Gość - 06:30 poniedziałek, 27 stycznia 2014 | linkuj
No tak.. myślę, że większość tych osób, które idą na ten film , idzie z przekonaniem, że będzie to fajna komedyjka "o pijakach".
Pijany gość wypada przez okno - śmieją się, pijany gość puszcza pawia na szefa - śmieją się i długo by wymieniać.
Idą, bo wydaje im się, że to "relacja" z niezłej imprezy. Nie widzą tego, że film nie jest relacją z imprezy, a "zapisem" upadlającej człowieka choroby alkoholowej i , ze w zachowaniu alkoholika nie ma nic zabawnego. Jest upodlenie, jest upadek.
Myślę, że najbardziej śmieją się ci, którzy nie są w stanie zrozumieć, że być może ich dzieli bardzo niewiele by przekroczyć granicę, za którą jest już choroba. Tak to widzę.
W każdym bądź razie reasumując, byłam bardziej zszokowana tymi reakcjami chyba, niż samym filmem.
Jeśli zaś chodzi o Orlą - chciałabym kiedyś przejść ją całą, ale zdaję sobie sprawę, że w tej chwili to jest dla mnie bardzo ryzykowne.
Moja noga tam akurat wyjątkowo słabo daje sobie radę, czego "dowód" dała na Żlebie Kulczyńskiego.
Masz rację - film nie odda , ani tego co można tam zobaczyć, ani emocji, które towarzyszą takiej wędrówce. Lemuriza1972 - 09:04 niedziela, 19 stycznia 2014 | linkuj
Pijany gość wypada przez okno - śmieją się, pijany gość puszcza pawia na szefa - śmieją się i długo by wymieniać.
Idą, bo wydaje im się, że to "relacja" z niezłej imprezy. Nie widzą tego, że film nie jest relacją z imprezy, a "zapisem" upadlającej człowieka choroby alkoholowej i , ze w zachowaniu alkoholika nie ma nic zabawnego. Jest upodlenie, jest upadek.
Myślę, że najbardziej śmieją się ci, którzy nie są w stanie zrozumieć, że być może ich dzieli bardzo niewiele by przekroczyć granicę, za którą jest już choroba. Tak to widzę.
W każdym bądź razie reasumując, byłam bardziej zszokowana tymi reakcjami chyba, niż samym filmem.
Jeśli zaś chodzi o Orlą - chciałabym kiedyś przejść ją całą, ale zdaję sobie sprawę, że w tej chwili to jest dla mnie bardzo ryzykowne.
Moja noga tam akurat wyjątkowo słabo daje sobie radę, czego "dowód" dała na Żlebie Kulczyńskiego.
Masz rację - film nie odda , ani tego co można tam zobaczyć, ani emocji, które towarzyszą takiej wędrówce. Lemuriza1972 - 09:04 niedziela, 19 stycznia 2014 | linkuj
Komentarz do filmu Smarzowskiego dowodzi, jak wielu ludzi trafia do sal kinowych niestety przypadkowo ,nie są przygotowani na zbyt trudny dla nich repertuar. Nastawiają się na rozrywkę a nie myślenie. Inna sprawa, że takie patologie jak pijaństwo, czy bicie żon ciągle w tym kraju są traktowane z pobłażaniem, a nawet przymrużeniem oka.
Widzę, że Orla ciągle chodzi Ci po głowie :] Ale film nie jest w stanie oddać tego co tam można zobaczyć. U mnie oprócz strachu był jednocześnie zachwyt. Dziwna mieszanka dwóch silnych uczuć. marusia - 00:13 niedziela, 19 stycznia 2014 | linkuj
Widzę, że Orla ciągle chodzi Ci po głowie :] Ale film nie jest w stanie oddać tego co tam można zobaczyć. U mnie oprócz strachu był jednocześnie zachwyt. Dziwna mieszanka dwóch silnych uczuć. marusia - 00:13 niedziela, 19 stycznia 2014 | linkuj
Przerost formy nad trescią w filmiku Orla Perć. Bezustanne skoki i obroty obrazu - czego się tu bać? Ktoś się pobawił montażem i dobra, niech ma... Amatorszczyzna
omc nikt - 23:50 sobota, 18 stycznia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!