Środa, 19 lutego 2014
Po zmierzchu
Na początek taki sobie Gucio…
Wiele się zmieniło, od czasu pierwszego teledysku IB.
Wiele z wyjątkiem tej niespożytej energii i głosu. Lubię ten teledysk, pomimo tego, ze Gutek wygląda na nim jak….. hm nie Gutek?
Tak… ..........była dzisiaj w planach siłownia, ale moja głowa po całym dniu zaczęła domagać się przewietrzenia. Potrzebowałam też pobyć sobie sam na sam ze sobą. No więc zdecydowałam się na rower. Kiedy jednak zjadłam obiad, lenistwo mnie ogarnęło.. dość bliska byłam machnięcia na wszystko ręką , rozłożenia się na łóżku z książką.. ale jednak .. nie. Coś tam gdzieś tam we mnie.. nie pozwoliło mi na taką dezercję. Nawet nie musiałam patrzeć ani na Justynę ani na Agę, które nieustannie okupują drzwi mojej lodówki, będąc mym ciągłym wyrzutem sumienia.
Wdziałam co trzeba na siebie i wyruszyłam. O godzinie 17 nawet nie jest jeszcze ciemno. Na tyle jasno nawet jest , że dostrzegłam dzisiaj kilka zwierzątek.
W dziwnych miejscach, mało leśnych rzec można.. na moście na Dunajcu w Ostrowie lisa, a obok autostrady 5 saren.
A potem zaczęło mżyć.
Ale jechałam. W kierunku Wojnicza. Tamże napotkałam chłopca na Kellysie, mocno ubłoconym ( ale nie tak jak mój:)) , co mogłoby wskazywać, że chłopiec co nieco na rowerze jeździ. Jechał chodnikiem wzdłuż drogi. Ja drogą . Minęłam. Za chwilę świst opon, chłopiec zjechał na drogę i mija mnie.
O nie , nie mój drogi – pomyślałam- może i ja jestem starszą od ciebie panią, pewnie znacznie starszą, ale tak łatwo , to ci nie będzie.
Minęłam. I pewnie byśmy się tak mijali.. gdyby nie to, że drogi nasze się rozeszły. Ja w lewo, on prosto. Tak oto pewnie straciłam szansę na efektywny trening, bo nie ma jak taka motywacja. Generalnie tempo takie sobie… bo i jakoś sił nie było i ciemno bardzo, więc trochę bałam się bo lampkę mam dość kiepską. Z Wojnicza przez Isep, dojechałam do Zgłobic i tam skręciłam jeszcze w kierunku Błoń, dojechałam do Błoń, zawróciłam. Trochę mało kilometrów, ale mżawka sprawiła, że nie było zbyt ciepło. Nogi słabe, ale ciągle sobie powtarzam, że to dopiero luty, że muszę dużo jeździć i na pewno będzie coraz lepiej. No i 500 brzuszków oczywiście. Cieszę się, ze jednak wyjechałam , przemogłam się pomimo ciemności, mżawki i zimna.
Taki cytat ( bo mi się spodobał): „ Jak się człowiek zaczyna wokół jednej sprawy kręcić, nagle wszystko zdaje się nią naznaczone. Na co spojrzysz, co usłyszysz, co weźmiesz do ręki – żałobnie przemawia, śmiertelne daje znaki, końcówkę szyfruje” Jerzy Pilch, „Dziennik”.
O nie , nie mój drogi – pomyślałam- może i ja jestem starszą od ciebie panią, pewnie znacznie starszą, ale tak łatwo , to ci nie będzie.
Minęłam. I pewnie byśmy się tak mijali.. gdyby nie to, że drogi nasze się rozeszły. Ja w lewo, on prosto. Tak oto pewnie straciłam szansę na efektywny trening, bo nie ma jak taka motywacja. Generalnie tempo takie sobie… bo i jakoś sił nie było i ciemno bardzo, więc trochę bałam się bo lampkę mam dość kiepską. Z Wojnicza przez Isep, dojechałam do Zgłobic i tam skręciłam jeszcze w kierunku Błoń, dojechałam do Błoń, zawróciłam. Trochę mało kilometrów, ale mżawka sprawiła, że nie było zbyt ciepło. Nogi słabe, ale ciągle sobie powtarzam, że to dopiero luty, że muszę dużo jeździć i na pewno będzie coraz lepiej. No i 500 brzuszków oczywiście. Cieszę się, ze jednak wyjechałam , przemogłam się pomimo ciemności, mżawki i zimna.
Taki cytat ( bo mi się spodobał): „ Jak się człowiek zaczyna wokół jednej sprawy kręcić, nagle wszystko zdaje się nią naznaczone. Na co spojrzysz, co usłyszysz, co weźmiesz do ręki – żałobnie przemawia, śmiertelne daje znaki, końcówkę szyfruje” Jerzy Pilch, „Dziennik”.
- DST 32.00km
- Czas 01:26
- VAVG 22.33km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!