Niedziela, 6 kwietnia 2014
Mielec-Tarnów
Moja jak na razie najbardziej ulubiona piosenka z płyty Artura Rojka.
Płytę przesłuchałam dwa razy, ale muszę przesłuchać jeszcze co najmniej kilka.
Podoba mi się. Nie tak, żebym się w niej bezgranicznie „zakochała” , ale podoba mi się. Nie było mnie w weekend w domu, więc nie było okazji do słuchania.
Nadrobię to.
Właśnie sobie pomyślałam dzisiaj, że ze mną jest tak trochę dziwnie. Bo z jednej strony uwielbiam IB i gdyby ktoś zapytał „dlaczego?”, to oczywiście oprócz tego, że zwyczajnie zakochana jestem w głosie Gutka ( bo głos ma fenomenalny i mało jest osób, które tak potrafią śpiewać na żywo, ale trzeba na żywo go po prostu zobaczyć!), to uwielbiam Indiosów za energię w piosenkach, za takie mocno pozytywne przesłania , za optymizm. Słucham ich, bo dają mi dużo pozytywnej energii. Chce mi się bardzo żyć, kiedy ich słucham!
Z drugiej strony lubię posępną, smutną, depresyjną Kaśkę Nosowską i równie depresyjny Myslovitz. Ale cóż… w wywiadzie, który tutaj gdzieś wkleiłam, Banach powiedział, że jeśli lubi się muzykę, trzeba słuchać różnej muzyki , nie tylko jednego gatunku. Bo gdybyśmy słuchali jednego gatunku, to byłoby zupełnie podobnie jakbyśmy całe życie jedli tylko i wyłącznie zupę pomidorową.
Dzisiejsza moja jazda z Mielca do Tarnowa była zupełnie odmienna niż ta wczorajsza. I jaki inny czas! Wczoraj jechałam 3 godziny 12 minut, dzisiaj 2 godziny 38 minut i jest to mój najlepszy czas na ten trasie. Nie jest on może jakiś super rewelacyjny, ale myślę, że jak na tę część sezonu, jak na dodatkowe kilogramy na plecach, to jest niezły. Ostatnie 10 km jechało mi się już bardzo ciężko. Czułam zmęczenie. Zresztą jak tylko ruszyłam dzisiaj to czułam zmęczenie dniem wczorajszym, nogi po prostu przy tym wczorajszym wietrze dostały za swoje.
Ale jakoś całkiem fajnie sie przejechało!
I tak 1000 km w tym sezonie mam za sobą.
Właśnie sobie pomyślałam dzisiaj, że ze mną jest tak trochę dziwnie. Bo z jednej strony uwielbiam IB i gdyby ktoś zapytał „dlaczego?”, to oczywiście oprócz tego, że zwyczajnie zakochana jestem w głosie Gutka ( bo głos ma fenomenalny i mało jest osób, które tak potrafią śpiewać na żywo, ale trzeba na żywo go po prostu zobaczyć!), to uwielbiam Indiosów za energię w piosenkach, za takie mocno pozytywne przesłania , za optymizm. Słucham ich, bo dają mi dużo pozytywnej energii. Chce mi się bardzo żyć, kiedy ich słucham!
Z drugiej strony lubię posępną, smutną, depresyjną Kaśkę Nosowską i równie depresyjny Myslovitz. Ale cóż… w wywiadzie, który tutaj gdzieś wkleiłam, Banach powiedział, że jeśli lubi się muzykę, trzeba słuchać różnej muzyki , nie tylko jednego gatunku. Bo gdybyśmy słuchali jednego gatunku, to byłoby zupełnie podobnie jakbyśmy całe życie jedli tylko i wyłącznie zupę pomidorową.
Dzisiejsza moja jazda z Mielca do Tarnowa była zupełnie odmienna niż ta wczorajsza. I jaki inny czas! Wczoraj jechałam 3 godziny 12 minut, dzisiaj 2 godziny 38 minut i jest to mój najlepszy czas na ten trasie. Nie jest on może jakiś super rewelacyjny, ale myślę, że jak na tę część sezonu, jak na dodatkowe kilogramy na plecach, to jest niezły. Ostatnie 10 km jechało mi się już bardzo ciężko. Czułam zmęczenie. Zresztą jak tylko ruszyłam dzisiaj to czułam zmęczenie dniem wczorajszym, nogi po prostu przy tym wczorajszym wietrze dostały za swoje.
Ale jakoś całkiem fajnie sie przejechało!
I tak 1000 km w tym sezonie mam za sobą.
- DST 69.00km
- Czas 02:38
- VAVG 26.20km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!