Wtorek, 1 lipca 2014
Panieńska Góra x 2
Hanka Wójciak.. odkrycie Radia Kraków (Panna Młoda z radiowego „Wesela”), potem dziennikarka, pieśniarka. Właśnie ukazała się płyta. Czekam na nią. Lubię takie folkowe klimaty. W niedzielę koncert w Krakowie. Chętnie bym pojechała, ale raczej nie będzie takiej możliwości.
Ma dziewczyna głos, są emocje, ekspresja. Bardzo mi się podoba.
Jeden z bardziej znanych utworów (często grany w Radiu Kraków).
I piosenka Agnieszki Osieckiej.
Podobno bez pracy nie ma tzw kołaczy. Trudno więc spodziewać się kołaczy w sobotę. Tamten tydzień przez chorobę stracony. Weekend w Mielcu – tym razem bez roweru. Wczoraj - ulewy, dzisiaj.. lenistwo, a może bardziej zmęczenie?
Przyszłam bardzo zmęczona z pracy, gotowanie obiadu… Zjadłam i pomyślałam: jak mi się bardzo nie chce… nie mam siły. Muszę odpocząć.
Odpoczęłam i wyjechałam ok.18. Wiedziałam jednak, że dzisiejszego dnia na jakiś spektakularny trening nie ma co liczyć. Po prostu nie ta energia, nie ta motywacja. Czasem tak bywa. Tak więc dzisiaj było to coś na kształt po prostu przejażdżki.
Wiatr nie pomagał. Pierwszy niewielki podjazd w Zbylitowskiej Górze.. a ja zmęczona i myślę: jak ja przejadę maraton w sobotę???
Kompletnie nie mam siły. Potem przez ISEP do Wielkiej Wsi. Celem jest Panieńska Góra. Nie wybieram się na podjazd niebieskim szlakiem, bo po wczorajszych ulewach jest zapewne kompletnie niepodjeżdżalny. Na sucho jest bardzo trudno i tylko raz udało mi się wjechać w całości. Jadę więc na podjazd „maratonowy”. Ten, który był zjazdem w ub roku. Nie mogę go jednak znaleźć. Krążę po wsi. W końcu się udaje. Już od początku widzę, że będzie ciężko. Ulewy zrobiły swoje. Wbite w ziemię kamienie stały się luźne, są tak luźne jak w ubiegłym roku podczas zjazdu. Do tego błoto i ślisko. Da się wjechać, bo udało mi się, ale tym razem to jest walka. Bez dobrych opon naprawdę ciężko. Ja mam dzisiaj starego, startego Bulldoga z przodu i Pythona z tyłu. Ciężko, są momenty, że prawie staję w miejscu. Jeśli tak będzie w czasie maratonu, ludzie będą tam spadać z rowerów. Na pewno będą, ponieważ ja miałam całą szerokość podjazdu dla siebie, mogłam manewrować jak chciałam. Podczas wyścigu tego komfortu nie będzie.
Początek podjazdu na Panieńską Górę © lemuriza1972
W lesie też bardzo mokro, ale tylko przez pierwsze 200 metrów, potem robi się lepiej. Niemniej jednak jeśli popada, będzie się ciężko pedałować. Takie podłoże. Kręcę się trochę po lesie.
W lesie na Panieńskiej Górze © lemuriza1972
Las na Panieńskiej to naprawdę potencjał jeśli chodzi o ścieżki do jazdy na góralu. Tylko 15 km od Tarnowa, a tak mało osób tam jeździ. Dlaczego? Lubię ten las. Fragmentami jest bardzo mroczny. Cały jego urok to ten mrok. Dzisiaj dodatkowo taki świeży leśny zapach po deszczu. Polecam raz jeszcze te okolice.
Nowy most w Wojniczu © lemuriza1972
Zjechałam tą samą trasą (oj łatwo to nie było na tych moich oponach, trzeba było uważać) i podjechałam jeszcze raz. Chciałabym przejechać maraton w Wojniczu, ale czy to będzie możliwe, dzień po golonkowym Stroniu Śląskim? Ciężka sprawa w mojej obecnej nie formie.
Przyszłam bardzo zmęczona z pracy, gotowanie obiadu… Zjadłam i pomyślałam: jak mi się bardzo nie chce… nie mam siły. Muszę odpocząć.
Odpoczęłam i wyjechałam ok.18. Wiedziałam jednak, że dzisiejszego dnia na jakiś spektakularny trening nie ma co liczyć. Po prostu nie ta energia, nie ta motywacja. Czasem tak bywa. Tak więc dzisiaj było to coś na kształt po prostu przejażdżki.
Wiatr nie pomagał. Pierwszy niewielki podjazd w Zbylitowskiej Górze.. a ja zmęczona i myślę: jak ja przejadę maraton w sobotę???
Kompletnie nie mam siły. Potem przez ISEP do Wielkiej Wsi. Celem jest Panieńska Góra. Nie wybieram się na podjazd niebieskim szlakiem, bo po wczorajszych ulewach jest zapewne kompletnie niepodjeżdżalny. Na sucho jest bardzo trudno i tylko raz udało mi się wjechać w całości. Jadę więc na podjazd „maratonowy”. Ten, który był zjazdem w ub roku. Nie mogę go jednak znaleźć. Krążę po wsi. W końcu się udaje. Już od początku widzę, że będzie ciężko. Ulewy zrobiły swoje. Wbite w ziemię kamienie stały się luźne, są tak luźne jak w ubiegłym roku podczas zjazdu. Do tego błoto i ślisko. Da się wjechać, bo udało mi się, ale tym razem to jest walka. Bez dobrych opon naprawdę ciężko. Ja mam dzisiaj starego, startego Bulldoga z przodu i Pythona z tyłu. Ciężko, są momenty, że prawie staję w miejscu. Jeśli tak będzie w czasie maratonu, ludzie będą tam spadać z rowerów. Na pewno będą, ponieważ ja miałam całą szerokość podjazdu dla siebie, mogłam manewrować jak chciałam. Podczas wyścigu tego komfortu nie będzie.
Początek podjazdu na Panieńską Górę © lemuriza1972
W lesie też bardzo mokro, ale tylko przez pierwsze 200 metrów, potem robi się lepiej. Niemniej jednak jeśli popada, będzie się ciężko pedałować. Takie podłoże. Kręcę się trochę po lesie.
W lesie na Panieńskiej Górze © lemuriza1972
Las na Panieńskiej to naprawdę potencjał jeśli chodzi o ścieżki do jazdy na góralu. Tylko 15 km od Tarnowa, a tak mało osób tam jeździ. Dlaczego? Lubię ten las. Fragmentami jest bardzo mroczny. Cały jego urok to ten mrok. Dzisiaj dodatkowo taki świeży leśny zapach po deszczu. Polecam raz jeszcze te okolice.
Nowy most w Wojniczu © lemuriza1972
Zjechałam tą samą trasą (oj łatwo to nie było na tych moich oponach, trzeba było uważać) i podjechałam jeszcze raz. Chciałabym przejechać maraton w Wojniczu, ale czy to będzie możliwe, dzień po golonkowym Stroniu Śląskim? Ciężka sprawa w mojej obecnej nie formie.
- DST 40.00km
- Teren 6.00km
- Czas 02:10
- VAVG 18.46km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Wiele słów krytyki posypało się. A może czytelnicy zaproponują coś koleżance co wprawi ją w bardziej optymistyczny ton :)
Biedronka - 07:07 czwartek, 3 lipca 2014 | linkuj
" Często utkana z wątpliwości"
ładne zdanie.
Tak, oczywiście, że tak.
Życie to życie w nim nic pewnego nie ma (oprócz śmierci), więc i wątpliwości się pojawiają. Lemuriza1972 - 21:06 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
ładne zdanie.
Tak, oczywiście, że tak.
Życie to życie w nim nic pewnego nie ma (oprócz śmierci), więc i wątpliwości się pojawiają. Lemuriza1972 - 21:06 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
tam coś płynie pod spodem, więc chyba most:)
Dystans i przewyższenie to takie bardziej mega, nieco wydłużone.
Wiesz, powiem Ci że mega z takim przewyższeniem, to naprawdę już mocno wchodzi w nogi.
u GG to są zwykle właśnie takie przewyższenia na mega, na ok 50 km.
a Cmentarze Wojskowe na terenie powiatów tarnowskiego, gorlickiego, nowosądeckiego, bocheńskiego, brzeskiego to naprawdę CUD.
Warto je obejrzeć.
Warto o tym poczytać. W ostatnim czasie ukazało się trochę wydawnictw na ten temat. Lemuriza1972 - 20:54 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Dystans i przewyższenie to takie bardziej mega, nieco wydłużone.
Wiesz, powiem Ci że mega z takim przewyższeniem, to naprawdę już mocno wchodzi w nogi.
u GG to są zwykle właśnie takie przewyższenia na mega, na ok 50 km.
a Cmentarze Wojskowe na terenie powiatów tarnowskiego, gorlickiego, nowosądeckiego, bocheńskiego, brzeskiego to naprawdę CUD.
Warto je obejrzeć.
Warto o tym poczytać. W ostatnim czasie ukazało się trochę wydawnictw na ten temat. Lemuriza1972 - 20:54 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
chyba remis, ugoda :)
https://www.youtube.com/watch?v=215cximeiH8
ale wiadukt czy most :(
-Myślę, że czasem warta jest odmiana, przewietrzenie się. Nic tak nie cieszy kolarza jak dobra szosa i piękna pogoda :)
-Bukowina giga 64 km 1800 przewyższenia, to tak w miarę. Dla kogoś się tam znalazł, do przejechania. Raczej nie było tam kogoś z przypadku. Lechita - 20:47 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
https://www.youtube.com/watch?v=215cximeiH8
ale wiadukt czy most :(
-Myślę, że czasem warta jest odmiana, przewietrzenie się. Nic tak nie cieszy kolarza jak dobra szosa i piękna pogoda :)
-Bukowina giga 64 km 1800 przewyższenia, to tak w miarę. Dla kogoś się tam znalazł, do przejechania. Raczej nie było tam kogoś z przypadku. Lechita - 20:47 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Zaraz symulantka - tego nie powiedziałem. Może powinienem powiedzie, że często utkana jesteś z wątpliwości a przecież dzielna jest z Ciebie wojowniczka! Z tym asekurowaniem to miał być taki zart, ale zupełnie źle wyszło. Przepraszam. Lubię czytać Twojego bloga. Chciałem Ci podziękować za zdjęcia kapliczek, cmentarzy. Nie miałem pojęcia, że Austriacy tak dbali o swoje cmentarze wojenne i każdy ponumerowali nawet. Kapliczki z kolei są dla mnie ciekawe, bo inne i zadbane. I zdjęcia krajobrazów pięknych stron powiatu tarnowskiego - cudo! Dunajec też już mi kojarzy się z Twoimi fotkami i zachwytami. Nie wiem czego życzy się bikerom na góralach, ale tego Ci zyczę.
Pzdr :) ktosik-cosik - 20:19 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Pzdr :) ktosik-cosik - 20:19 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Nie znam żadnego masochisty nie-kolarza, natomiast znam mnóstwo kolarzy - masochistów i uważam że sam się do nich zaliczam.. Takich którzy czerpią satysfakcję z własnego bólu i przełamywaniu ograniczeń swojego ciała i psychiki. Znasz pewnie to uczucie kiedy mięśnie czworogłowe przypalają żywym ogniem, a własna krtań, przepona, mięśnie oddechowe i HR na pulsaku krzyczą >RATUNKU<.
Ale za to kocham rower. Zawody. Adrenalina. Rywalizacja. Testosteron, czyli hormon "fuck or fight". (Ken Wilber).
A z drugiej strony - kolejny klasyk - "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść". Porównaj ostatnie wpisy z takim np 2009 rokiem. Jest różnica, prawda ?
I jeszcze co do Wilbera - pierwsze już nie będzie ci dane, drugie - sama przyznajesz że walczysz w "ogonie ogona" - jest li sens ?
Jeśli jest to męcz tak dalej.
Jeśli nie - wykorzystaj kasę jaką pakujesz w zawody i sprzęt na bardziej szczytne czy akceptowalne społecznie cele. Full stop.
Z pozdrowieniami od byłego męża.
SH Sławomir Hebda - 19:51 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Ale za to kocham rower. Zawody. Adrenalina. Rywalizacja. Testosteron, czyli hormon "fuck or fight". (Ken Wilber).
A z drugiej strony - kolejny klasyk - "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść". Porównaj ostatnie wpisy z takim np 2009 rokiem. Jest różnica, prawda ?
I jeszcze co do Wilbera - pierwsze już nie będzie ci dane, drugie - sama przyznajesz że walczysz w "ogonie ogona" - jest li sens ?
Jeśli jest to męcz tak dalej.
Jeśli nie - wykorzystaj kasę jaką pakujesz w zawody i sprzęt na bardziej szczytne czy akceptowalne społecznie cele. Full stop.
Z pozdrowieniami od byłego męża.
SH Sławomir Hebda - 19:51 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
No tak.. powiedziałabym raczej symulantka:).
Gorszy nastrój , chorobę symuluje żeby asekurować się w razie gorszego wyniku:).
Swoją drogą to chyba jakiś rodzaj masochizmu czytać mojego bloga wobec tego, co?, Nie lepiej poświęcić czas na coś innego? Lemuriza1972 - 16:59 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Gorszy nastrój , chorobę symuluje żeby asekurować się w razie gorszego wyniku:).
Swoją drogą to chyba jakiś rodzaj masochizmu czytać mojego bloga wobec tego, co?, Nie lepiej poświęcić czas na coś innego? Lemuriza1972 - 16:59 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Gościu, jeżeli czytasz regularnie blog Izy, to musiałeś zauważyć, że Iza to WIELKA NARZEKALSKA i nie trzeba zaraz brać jej słów na serio. Ot takie narzekanie z powodu gorszego nastroju, zmęczenia, minionej choroby... Ona asekuruje się na wypadek gorszego wyniku. A może nie.
ktosik cosik - 14:54 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Jak treningi przestają sprawiać radość a stają się przykrym obowiązkiem - zapytaj sama siebie czy to ma jeszcze sens.
Bo z ostatnich wpisów widać że cię to po prostu męczy - myślę że wyjścia masz dwa.
a) dłuższa odstawka roweru
b) zejście ze sceny i zajęcie się czym innym
Peselu nie oszukasz... Gość - 06:20 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Bo z ostatnich wpisów widać że cię to po prostu męczy - myślę że wyjścia masz dwa.
a) dłuższa odstawka roweru
b) zejście ze sceny i zajęcie się czym innym
Peselu nie oszukasz... Gość - 06:20 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Być może most jest już w m.Isep, chociaż tabliczka z napisem Isep, jest kilkanaście metrów za mostem:)
a skąd wiesz, jak wyglądał dystans giga w Bukowinie i że dla każdego byłby "objeżdżalny"? lemuriza1972 - 05:29 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
a skąd wiesz, jak wyglądał dystans giga w Bukowinie i że dla każdego byłby "objeżdżalny"? lemuriza1972 - 05:29 środa, 2 lipca 2014 | linkuj
Ten nowy most prezentuje się okazale, chyba pierwszy wiszący w naszej okolicy a z okolicznych wzniesień jest świetnym punktem orientacyjnym.
A znajduje się już w miejscowości Isep.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Isep
Podjazd o którym piszesz(na zdjęciu z potokiem), może sprawić wiele trudności. No i do tego pogoda której się nie przewidzi (dalsza część trasy jest już bardziej przyjazna). Może więc dobrym rozwiązaniem będzie dystans hobby. :)
P.S.- w odniesieniu do wpisu o dystansie giga to miałem na myśli trasę w Bukowinie. Co do całej reszty dystansów giga to całkowicie się z Tobą zgadzam. Lechita - 22:35 wtorek, 1 lipca 2014 | linkuj
A znajduje się już w miejscowości Isep.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Isep
Podjazd o którym piszesz(na zdjęciu z potokiem), może sprawić wiele trudności. No i do tego pogoda której się nie przewidzi (dalsza część trasy jest już bardziej przyjazna). Może więc dobrym rozwiązaniem będzie dystans hobby. :)
P.S.- w odniesieniu do wpisu o dystansie giga to miałem na myśli trasę w Bukowinie. Co do całej reszty dystansów giga to całkowicie się z Tobą zgadzam. Lechita - 22:35 wtorek, 1 lipca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!