Czwartek, 10 lipca 2014
Wał, który pokazał nam Pan Adam:)
Na początek przepiękna piosenka Hanki Wójciak.
Nareszcie dotarła do mnie płyta Kapeli Hanki Wójciak. Słucham, słucham, słucham….emocje, dreszcze, ciarki…
Z okładki płyty: „ To poważna, dramatyczna propozycja tekstowo-muzyczna, oparta w uczciwy sposób na góralszczyźnie, ale zupełnie inaczej, alternatywnie do tatrzańskiej cepelii w sosie tatro-polo. Gorąco polecam posłuchać w całości. Materiał wybuchowy, pełen kipiącej emocji. Zostawia łzy i ciarki na plecach”
Muniek Staszczyk
Nareszcie dotarła do mnie płyta Kapeli Hanki Wójciak. Słucham, słucham, słucham….emocje, dreszcze, ciarki…
Z okładki płyty: „ To poważna, dramatyczna propozycja tekstowo-muzyczna, oparta w uczciwy sposób na góralszczyźnie, ale zupełnie inaczej, alternatywnie do tatrzańskiej cepelii w sosie tatro-polo. Gorąco polecam posłuchać w całości. Materiał wybuchowy, pełen kipiącej emocji. Zostawia łzy i ciarki na plecach”
Muniek Staszczyk
A dzisiaj kolejna edycja Powieczorku MTB. We wtorek zrezygnowałam, byłam zbyt zmęczona, bez odpoczynku po Pruchniku i bardzo zmęczona do pracy. Wczoraj też przerwa od roweru – ulewa.
Słuszny to był podwieczorek, jak popatrzyłam na czas jazdy, to wyszedł mi niemalże identyczny czas jak na maratonie w Pruchniku. Zanim jazda się zaczęła, najpierw na myjkę, a potem do Miłosza i Filipa, na wymianę łańcucha. Łańcuch na początku trochę skakał, ale ostatecznie chyba się pięknie przyjął, bo potem już nie było kłopotów.
Jazda w składzie: Pan Adam, Pani Krystyna, Staszek , Labudu, ja (pod koniec dołączył do nas Krzysiek Labudu na szosówce). Gdzie byliśmy? Lepiej zapytać gdzie nie byliśmy, byłoby prościej odpowiedzieć.
Było dzisiaj wszystko niemalże... podjazdy, zjazdy szutrowe, podjazdy, zjazdy asfaltowe, zjazdy w błocie, zjazdy śliskie, z koleinami i bez.. dużo terenowego podjeżdżania, przeprawa przez potok, nowe ścieżki. Jednym słowem - było super.
Zaczęliśmy od podjazdu na Lubinkę od kościoła w Szczepanowicach, potem szuter na Lubince do góry, podjazd asfaltem na Wał, petle po Wale, a potem pętle na Lubince i dojazd do żółtego szlaku pieszego, zjazd i do domu. Sporo tego podjeżdżania. Nogi mnie nieco bolą:).
Pan Adam znowu poprowadził nas nowymi ścieżkami po Wale i Lubince (zwłaszcza ta nowa ścieżka na Lubince warta była poznania, bo te na Wale częściowo już znane). Kawałki terenowe świetne, śmiem twierdzić, że niektóre fragmenty zjazdowe trudniejsze były niż te na maratonie w Pruchniku. Dobry trening. I nawet fajnie mi się jechało, zwłaszcza asfaltowe podjazdy.
Słuszny to był podwieczorek, jak popatrzyłam na czas jazdy, to wyszedł mi niemalże identyczny czas jak na maratonie w Pruchniku. Zanim jazda się zaczęła, najpierw na myjkę, a potem do Miłosza i Filipa, na wymianę łańcucha. Łańcuch na początku trochę skakał, ale ostatecznie chyba się pięknie przyjął, bo potem już nie było kłopotów.
Jazda w składzie: Pan Adam, Pani Krystyna, Staszek , Labudu, ja (pod koniec dołączył do nas Krzysiek Labudu na szosówce). Gdzie byliśmy? Lepiej zapytać gdzie nie byliśmy, byłoby prościej odpowiedzieć.
Było dzisiaj wszystko niemalże... podjazdy, zjazdy szutrowe, podjazdy, zjazdy asfaltowe, zjazdy w błocie, zjazdy śliskie, z koleinami i bez.. dużo terenowego podjeżdżania, przeprawa przez potok, nowe ścieżki. Jednym słowem - było super.
Zaczęliśmy od podjazdu na Lubinkę od kościoła w Szczepanowicach, potem szuter na Lubince do góry, podjazd asfaltem na Wał, petle po Wale, a potem pętle na Lubince i dojazd do żółtego szlaku pieszego, zjazd i do domu. Sporo tego podjeżdżania. Nogi mnie nieco bolą:).
Pan Adam znowu poprowadził nas nowymi ścieżkami po Wale i Lubince (zwłaszcza ta nowa ścieżka na Lubince warta była poznania, bo te na Wale częściowo już znane). Kawałki terenowe świetne, śmiem twierdzić, że niektóre fragmenty zjazdowe trudniejsze były niż te na maratonie w Pruchniku. Dobry trening. I nawet fajnie mi się jechało, zwłaszcza asfaltowe podjazdy.
Początek jazdy © lemuriza1972
W lewo, w prawo, prosto czy do góry? © lemuriza1972
" No ruszaj że się dziołcha:), czekamy" © lemuriza1972
Próbowałam namówić Staszka, żeby próbował przeprawić się przez potok „na Miłosza”, ale nie bardzo mu wyszło. Obiecał, że będzie trenował.
Staszek próbuje na Miłosza © lemuriza1972
Na trasie © lemuriza1972
Wał, który pokazał nam Pan Adam:) © lemuriza1972
Podobno gałki mi wyszły...:) © lemuriza1972
Wyrywne co? © lemuriza1972
Po drodze © lemuriza1972
- DST 56.00km
- Teren 25.00km
- Czas 03:21
- VAVG 16.72km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
mamy stałą grupę jeżdżącą i się skrzykujemy. Ale forum też mamy w Tarnowie i w ten sposób ludzie się umawiają.
Lemuriza1972 - 11:12 sobota, 12 lipca 2014 | linkuj
Mazury. Pytam z ciekawości bo wiem, że w miastach są fora rowerowe i tak się umawiają na treningi wycieczki
Gość - 10:29 sobota, 12 lipca 2014 | linkuj
Ktoś organizuje takie jazdy, treningi czy spontanicznie ?
Gość - 08:08 sobota, 12 lipca 2014 | linkuj
niestety ja nie posiadam takich urządzeń, które mogłby rejestrować przejazd.
Adam również.
Ale w pamięci mam i na pewno tam jeszcze sobie pojadę:). Lemuriza1972 - 19:28 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj
Adam również.
Ale w pamięci mam i na pewno tam jeszcze sobie pojadę:). Lemuriza1972 - 19:28 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj
" ...Pan Adam znowu poprowadził nas nowymi ścieżkami po Wale i Lubince (zwłaszcza ta nowa ścieżka na Lubince warta była poznania... "
-przydałby się jakiś ŚLAD tych ścieżek :) Gość - 18:42 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj
-przydałby się jakiś ŚLAD tych ścieżek :) Gość - 18:42 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!