Sobota, 11 października 2014
Jesienna sobota
Zacznę jednak od .. jedzenia:), bo ta moja nowa pasja bardzo determinuje teraz moją codzienność. Bardzo mnie cieszy wymyślanie sobie potraw, szukanie dobrych produktów.
Śniadanie było dzisiaj obfite, bo zaplanowałam sobie dłuższą jazdę. Potrzebna więc była energia.
Dzisiejsze śniadanie:) © lemuriza1972
Jesienna młaka © lemuriza1972
W Lesie Tuchowskim © lemuriza1972
Kolory, kolory, kolory © lemuriza1972
No niestety.. nowiuteńki asfalt © lemuriza1972
Zjazd do Lasu Tuchowskiego © lemuriza1972
W Lesie Tuchowskim © lemuriza1972
Trochę widoków © lemuriza1972
Jesiennie kolorowo © lemuriza1972
Czerwone, jesienne dzikie wino © lemuriza1972
Oplatające:) © lemuriza1972
Magia kolorów © lemuriza1972
Na Marcince © lemuriza1972
Gdzieś tam po drodze © lemuriza1972
Spotkane po drodze © lemuriza1972
Ogołocona z towarzystwa drzew © lemuriza1972
Po drodze do Lasu Trzemeskiego © lemuriza1972
Po prostu las © lemuriza1972
Błękitnie © lemuriza1972
Wszystkie kolory jesieni © lemuriza1972
I znowu kolorowo © lemuriza1972
KTM w Lesie Tuchowskim © lemuriza1972
Bufet:) © lemuriza1972
Rzut oka na górki © lemuriza1972
Nieznany mi cmenatarz © lemuriza1972
A na koniec jeszcze trochę o jedzeniu.
Na obiad były brokuły z kurczakiem polane sosem czosnkowym. Nie wiem dlaczego przez tyle lat nie wpadłam na pomysł, że tak łatwo można zrobić domowy sos czosnkowy. Czasem biegałam po sklepach żeby kupić taki sos (bo lubię polewać nim naleśniki na ostro), a to przecież takie proste i takie szybkie do zrobienia!
Dobry , naturalny jogurt, zmiadżony czosnek, odrobina soli i mamy pyszny , dużo bardziej zdrowy niż ten ze sklepu sos. To kolejny mit, że zdrowe jedzenie jest droższe. Jogurt kupiłam za 1, 45 zl, czosnek miałam w domu (nie kosztuje majątku). Gotowy sos kosztuje ok 4 zł. Oczywiście jest go znacznie więcej w butelce (zwykle plaistikowej), ale chyba jednak nie warto się truć.
Na okładce książce Julity Bator widnieje napis: „ Pierwsza książka o tym, jak jeść bez chemii i nie zbankrutować”. Tak rzeczywiście jest. Jestem tą książką mocno zafascynowana. Będzie leżała w mojej kuchni na honorowym miejscu i myślę, że jeszcze nie raz po nią sięgnę.
Jak wiadomo suszone owoce w sklepach są zazwyczaj mocno potraktowane siarką. O tym wiem od jakiegoś czasu i kupuję owoce w sklepach ze zdrową żywnością. Są droższe, brzydsze, ale o wiele bardziej smaczniejsze.
Z książki „Zamień chemię na jedzenie:
„ Regularnie kupuję dzieciom ekologiczne morele lub daktyle zamiast sklepowych słodyczy. Na argument, że ekologiczne bakalie są drogie, mam przemyślaną odpowiedź. Zauważyłam mianowicie, że niektóre dzieci znajomych pochłaniają takie ilości słodyczy, iż po zsumowaniu okazałoby się, ze jestem na plusie”.
Obiad na dzisiaj © lemuriza1972
Dzisiejsze śniadanie:) © lemuriza1972
Jajecznica (jajka ze wsi, nie ze sklepu) z cebulą, pomidorami, kabanosami i kanapki.
Dobre było:) i trochę za dużo, bo wszystkiego nie dałam rady zjeść.
.Jak już zjadłam i zrobiłam co miałam zrobić w domu, wyruszyłam w drogę.
Pogoda przepiękna, w słońcu mój licznik pokazywał 25 stopni! Jak na połowę października, to temperatura bajeczna. Nie pamiętam kiedy ostatni raz jechałam „na krótko”.
Plan był taki żeby jechać na Marcinkę, a stamtąd dostać się niebieskim szlakiem pieszym do Tuchowa. Wszystko byłoby fajnie, tyle, że dawno tamtędy nie jechałam i mi się szlaki pomyliły:). Po wjechaniu na Marcinkę, skierowałam się na zielony szlak pieszy i kiedy dojechałam do Kruka, to ze zdumieniem stwierdziłam, że teraz jestem na czerwonym, a przecież miał być niebieski. No i wtedy zrozumiałam, że to nie ta trasa, że mi się pomyliło:).
Nie chciałam jechać czerwonym w kierunku Lasu Lipie, bo chociaż to fajny szlak, to chciałam pokręcić po górkach. Pojechałam więc czerwonym z powrotem, na Marcinkę. No i znowu trochę podjeżdżania. Na Marcince przesiadka na niebieski i tutaj już powolutku toczyłam się w kierunku Lasu Tuchowskiego.
Kolory przepiękne, co pokazują zdjęcia. I taka refleksja mnie naszła… Fox naprawdę znakomicie daje radę. W tym roku nie jechałam tymi ścieżkami, którymi jechałam dzisiaj. Dzisiaj był pierwszy raz w tym sezonie. Wszystkie zjazdy po drodze minęły mi prawie niezauważone, a kiedyś musiałam się mocno koncentrować żeby bezpiecznie zjechać.
Daje mi Fox pewność siebie na zjazdach, poczucie bezpieczeństwa. Myślę, że i moje umiejętności wzrosły, jestem z Foxem odważniejsza, jeszcze nie miałam tak dobrego sezonu pod względem zjazdowym. Niewiele upadków (pomimo, że kilka maratonów trudnych było).
Niestety droga prowadząca do Lasu Tuchowskiego (ta tuż przed dojazdem do drogi Zalasowa-Tuchów) na niebieskim szlaku pieszym będzie niebawem szeroką, asfaltową „autostradą”. Szkoda. Pewnie to był ostatni raz kiedy jechałam tam po leśnej drodze. Pytanie się nasuwa: po co tam asfalt w lesie??? W Lesie Tuchowskim zrobiłam sobie krótki bufet, a potem odkrytą kiedyś przeze mnie drogą dojechałam do czarnego szlaku pieszego. Nie pojechałam jednak nim (w lewo), a skręciłam w prawo. Czułam się już zmęczona (prawie miesiąc niejeżdzenia właściwie, daje znać o sobie). Chciałam jak najszybszą i najłatwiejszą drogą dotrzeć do Tarnowa (a i tak czekało mnie sporo kilometrów). Tak więc pojechałam w prawo (po drodze odkryłam w lesie cmentarz wojskowy, którego nie znałam), zjechałam Partyzantów do głównej drogi i skierowałam się w kierunku Piotrkowic, na drogę przez Trzy Kopce. Na oparach dojechałam do sklepu i kupiłam banana i wodę i powoli doturlałam się do domu. Nie jest łatwo po takiej przerwie zrobić dość długą trasę z kilkoma konkretnymi podjazdami. Jechałam wolniutko i spokojnie, bo raz, że sił mało, dwa, że teraz nadszedł czas na podziwanie przyrody:). Było pięknie…. Zresztą sami zobaczcie…
.Jak już zjadłam i zrobiłam co miałam zrobić w domu, wyruszyłam w drogę.
Pogoda przepiękna, w słońcu mój licznik pokazywał 25 stopni! Jak na połowę października, to temperatura bajeczna. Nie pamiętam kiedy ostatni raz jechałam „na krótko”.
Plan był taki żeby jechać na Marcinkę, a stamtąd dostać się niebieskim szlakiem pieszym do Tuchowa. Wszystko byłoby fajnie, tyle, że dawno tamtędy nie jechałam i mi się szlaki pomyliły:). Po wjechaniu na Marcinkę, skierowałam się na zielony szlak pieszy i kiedy dojechałam do Kruka, to ze zdumieniem stwierdziłam, że teraz jestem na czerwonym, a przecież miał być niebieski. No i wtedy zrozumiałam, że to nie ta trasa, że mi się pomyliło:).
Nie chciałam jechać czerwonym w kierunku Lasu Lipie, bo chociaż to fajny szlak, to chciałam pokręcić po górkach. Pojechałam więc czerwonym z powrotem, na Marcinkę. No i znowu trochę podjeżdżania. Na Marcince przesiadka na niebieski i tutaj już powolutku toczyłam się w kierunku Lasu Tuchowskiego.
Kolory przepiękne, co pokazują zdjęcia. I taka refleksja mnie naszła… Fox naprawdę znakomicie daje radę. W tym roku nie jechałam tymi ścieżkami, którymi jechałam dzisiaj. Dzisiaj był pierwszy raz w tym sezonie. Wszystkie zjazdy po drodze minęły mi prawie niezauważone, a kiedyś musiałam się mocno koncentrować żeby bezpiecznie zjechać.
Daje mi Fox pewność siebie na zjazdach, poczucie bezpieczeństwa. Myślę, że i moje umiejętności wzrosły, jestem z Foxem odważniejsza, jeszcze nie miałam tak dobrego sezonu pod względem zjazdowym. Niewiele upadków (pomimo, że kilka maratonów trudnych było).
Niestety droga prowadząca do Lasu Tuchowskiego (ta tuż przed dojazdem do drogi Zalasowa-Tuchów) na niebieskim szlaku pieszym będzie niebawem szeroką, asfaltową „autostradą”. Szkoda. Pewnie to był ostatni raz kiedy jechałam tam po leśnej drodze. Pytanie się nasuwa: po co tam asfalt w lesie??? W Lesie Tuchowskim zrobiłam sobie krótki bufet, a potem odkrytą kiedyś przeze mnie drogą dojechałam do czarnego szlaku pieszego. Nie pojechałam jednak nim (w lewo), a skręciłam w prawo. Czułam się już zmęczona (prawie miesiąc niejeżdzenia właściwie, daje znać o sobie). Chciałam jak najszybszą i najłatwiejszą drogą dotrzeć do Tarnowa (a i tak czekało mnie sporo kilometrów). Tak więc pojechałam w prawo (po drodze odkryłam w lesie cmentarz wojskowy, którego nie znałam), zjechałam Partyzantów do głównej drogi i skierowałam się w kierunku Piotrkowic, na drogę przez Trzy Kopce. Na oparach dojechałam do sklepu i kupiłam banana i wodę i powoli doturlałam się do domu. Nie jest łatwo po takiej przerwie zrobić dość długą trasę z kilkoma konkretnymi podjazdami. Jechałam wolniutko i spokojnie, bo raz, że sił mało, dwa, że teraz nadszedł czas na podziwanie przyrody:). Było pięknie…. Zresztą sami zobaczcie…
Jesienna młaka © lemuriza1972
W Lesie Tuchowskim © lemuriza1972
Kolory, kolory, kolory © lemuriza1972
No niestety.. nowiuteńki asfalt © lemuriza1972
Zjazd do Lasu Tuchowskiego © lemuriza1972
W Lesie Tuchowskim © lemuriza1972
Trochę widoków © lemuriza1972
Jesiennie kolorowo © lemuriza1972
Czerwone, jesienne dzikie wino © lemuriza1972
Oplatające:) © lemuriza1972
Magia kolorów © lemuriza1972
Na Marcince © lemuriza1972
Gdzieś tam po drodze © lemuriza1972
Spotkane po drodze © lemuriza1972
Ogołocona z towarzystwa drzew © lemuriza1972
Po drodze do Lasu Trzemeskiego © lemuriza1972
Po prostu las © lemuriza1972
Błękitnie © lemuriza1972
Wszystkie kolory jesieni © lemuriza1972
I znowu kolorowo © lemuriza1972
KTM w Lesie Tuchowskim © lemuriza1972
Bufet:) © lemuriza1972
Rzut oka na górki © lemuriza1972
Nieznany mi cmenatarz © lemuriza1972
A na koniec jeszcze trochę o jedzeniu.
Na obiad były brokuły z kurczakiem polane sosem czosnkowym. Nie wiem dlaczego przez tyle lat nie wpadłam na pomysł, że tak łatwo można zrobić domowy sos czosnkowy. Czasem biegałam po sklepach żeby kupić taki sos (bo lubię polewać nim naleśniki na ostro), a to przecież takie proste i takie szybkie do zrobienia!
Dobry , naturalny jogurt, zmiadżony czosnek, odrobina soli i mamy pyszny , dużo bardziej zdrowy niż ten ze sklepu sos. To kolejny mit, że zdrowe jedzenie jest droższe. Jogurt kupiłam za 1, 45 zl, czosnek miałam w domu (nie kosztuje majątku). Gotowy sos kosztuje ok 4 zł. Oczywiście jest go znacznie więcej w butelce (zwykle plaistikowej), ale chyba jednak nie warto się truć.
Na okładce książce Julity Bator widnieje napis: „ Pierwsza książka o tym, jak jeść bez chemii i nie zbankrutować”. Tak rzeczywiście jest. Jestem tą książką mocno zafascynowana. Będzie leżała w mojej kuchni na honorowym miejscu i myślę, że jeszcze nie raz po nią sięgnę.
Jak wiadomo suszone owoce w sklepach są zazwyczaj mocno potraktowane siarką. O tym wiem od jakiegoś czasu i kupuję owoce w sklepach ze zdrową żywnością. Są droższe, brzydsze, ale o wiele bardziej smaczniejsze.
Z książki „Zamień chemię na jedzenie:
„ Regularnie kupuję dzieciom ekologiczne morele lub daktyle zamiast sklepowych słodyczy. Na argument, że ekologiczne bakalie są drogie, mam przemyślaną odpowiedź. Zauważyłam mianowicie, że niektóre dzieci znajomych pochłaniają takie ilości słodyczy, iż po zsumowaniu okazałoby się, ze jestem na plusie”.
Obiad na dzisiaj © lemuriza1972
- DST 65.00km
- Teren 20.00km
- Czas 04:12
- VAVG 15.48km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
tak też pojechałam.
Miałam na myśli czerwony w odwrotnym kierunku.
Tak zwykle tam jeździłam, do Kruka, a z Kruka w kierunku Pogórskiej Woli i w kierunku Lipia.
Chciałam jechać jak zwykle, z Marcinki niebieskim od razu, więc nie było ok:). Nie tak jak sobie zaplanowałam. Lemuriza1972 - 14:45 niedziela, 12 października 2014 | linkuj
Miałam na myśli czerwony w odwrotnym kierunku.
Tak zwykle tam jeździłam, do Kruka, a z Kruka w kierunku Pogórskiej Woli i w kierunku Lipia.
Chciałam jechać jak zwykle, z Marcinki niebieskim od razu, więc nie było ok:). Nie tak jak sobie zaplanowałam. Lemuriza1972 - 14:45 niedziela, 12 października 2014 | linkuj
Myślę, że trasa była OK. Z Marcinki zielonym pod Kruk, potem czerwonym do Zawady i wskakujesz na niebieski.
A ten nowy asfalt to tylko nakładka bo wcześniej tam już był tylko mocno zdewastowany.
Co do podjazdu niebieskim w stronę Lasu Tuchowskiego to mam dobre wieści. Będzie tylko solidna szutrówa :) Lechita - 12:32 niedziela, 12 października 2014 | linkuj
A ten nowy asfalt to tylko nakładka bo wcześniej tam już był tylko mocno zdewastowany.
Co do podjazdu niebieskim w stronę Lasu Tuchowskiego to mam dobre wieści. Będzie tylko solidna szutrówa :) Lechita - 12:32 niedziela, 12 października 2014 | linkuj
no niestety..13 maratonów w tym sezonie wykluczyło niemalże wycieczki
na niebieskim szlaku ostatni raz byłam w ub roku Lemuriza1972 - 21:39 sobota, 11 października 2014 | linkuj
na niebieskim szlaku ostatni raz byłam w ub roku Lemuriza1972 - 21:39 sobota, 11 października 2014 | linkuj
za mało jazdy na Brzankę :P są osoby co każdy kamień tam znaja
labudu - 21:18 sobota, 11 października 2014 | linkuj
tam na tym zakręcie po wewnętrznej było takie zapadnięcie, generalnie trzeba było wiedziec jak to rowerem objechać żeby nie zwalniać za bardzo. Dla roweru nieprzyjemne, a samochód tracił przyczepność w zasadzie na zakręcie ;/
labudu - 21:01 sobota, 11 października 2014 | linkuj
czemu niestety o tym asfalcie? akurat tam była pułapka na zakręcie więc bardzo dobrze że ją zlikwidowali :D
labudu - 20:40 sobota, 11 października 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!