Wtorek, 14 października 2014
Bieganie (1)
Pani Krystyna podesłała mi ładną piosenkę z jesiennymi obrazkami.
Jeśli już chodzi o jesienne obrazki to sfotografowałam (chociaż może to za duże słowo, jak się robi zdjęcie telefonem komórkowym) dzisiaj drzewo w Mościcach. Raczej rzadko robię zdjęcia w mieście, ale bardzo mi się spodobało to drzewo.
"Kolorowe" drzewo w Mościcach © lemuriza1972
Dzisiaj po bardzo długiej przerwie wyciągnęłam buty do biegania i poszłam trochę potruchtać. Nie był to szalony bieg, ale bez problemu wytrzymałam 42 minuty, nie było kryzysów, zadyszki. Jestem pozytywnie zaskoczona.
Pogoda do biegania idealna, fajna temperatura, jesienne zapachy. Trochę wiało, ale nie przeszkadzało to mi specjalnie. Myślę, że jesienią i zimą będę biegać częściej, chociaż bardzo też liczę na śnieg i narty biegowe.
Jutro zapewne będę „cierpieć” z powodu zakwasów, no ale trzeba przez to przejść.
Jako, że piszę ostatnio o moim wyzwaniu pt 10 rad Ajwen oraz podołaniu trudowi zdrowego odżywiania się (słowo „trud” jednak jest tutaj chyba nie na miejscu, bo sprawia mi to wiele przyjemności. A skoro tak, to trudno chyba mówić o trudzie), to dzisiaj króciutki przepis na dobrą rybę.
Tak przyrządzoną rybę jadłam kiedyś u mojej przyjaciółki i od tamtego czasu często tak ją robię (z drobnymi modyfikacjami, bo zestaw przypraw jest mojego autorstwa). Ryba (u mnie była miruna, niestety mrożona, ale o świeże dobre ryby w Tarnowie pewnie nie tak łatwo), dwie marchewki, pietruszka, kawałek selera. Kiszona kapusta (kupiona na Burku, taka „swojska”, w domu robiona), do niej starłam jeszcze jedno jabłko i marchewkę i trochę cebuli i dodałam zieloną pietruszkę i pieprz, wtedy jest taka naprawdę dobra.
Warzywa wymienione powyżej starte na tarce - dusimy. Rybę przyprawiamy (ja akurat miałam podlaską przyprawę do ryby, ale można po prostu przyprawiać tymiankiem, papryką, majerankiem, pieprzem, odrobiną soli). Dodałam jeszcze pieprz cytrynowy i miętę (niestety suszoną bo świeża dopiero odrasta). Mięta sprawia, że ryba ma fajny smak. Na rybę kładziemy odrobinkę masła i zawijamy w folię aluminiową. Po czym wkładamy do piekarnika na jakieś 20 minut (ok 150 stopni). Ryba plus warzywa i surówka i wystarczy. Nie potrzeba ryżu, ziemniaków itp., bo sama ryba z warzywami w zupełności wystarczy. Przygotowanie tego dania ( z jednej sporej ryby wyszły dwie porcje i mam też śniadanie na jutro:)) zajęło mi ok 35 minut. Koszt? Myślę, że jakieś 15 zł. Jak na dwie porcje to chyba niedużo, prawda? Oto to "drogie" zdrowe jedzenie... hm...
No to smacznego!
Jako, że piszę ostatnio o moim wyzwaniu pt 10 rad Ajwen oraz podołaniu trudowi zdrowego odżywiania się (słowo „trud” jednak jest tutaj chyba nie na miejscu, bo sprawia mi to wiele przyjemności. A skoro tak, to trudno chyba mówić o trudzie), to dzisiaj króciutki przepis na dobrą rybę.
Tak przyrządzoną rybę jadłam kiedyś u mojej przyjaciółki i od tamtego czasu często tak ją robię (z drobnymi modyfikacjami, bo zestaw przypraw jest mojego autorstwa). Ryba (u mnie była miruna, niestety mrożona, ale o świeże dobre ryby w Tarnowie pewnie nie tak łatwo), dwie marchewki, pietruszka, kawałek selera. Kiszona kapusta (kupiona na Burku, taka „swojska”, w domu robiona), do niej starłam jeszcze jedno jabłko i marchewkę i trochę cebuli i dodałam zieloną pietruszkę i pieprz, wtedy jest taka naprawdę dobra.
Warzywa wymienione powyżej starte na tarce - dusimy. Rybę przyprawiamy (ja akurat miałam podlaską przyprawę do ryby, ale można po prostu przyprawiać tymiankiem, papryką, majerankiem, pieprzem, odrobiną soli). Dodałam jeszcze pieprz cytrynowy i miętę (niestety suszoną bo świeża dopiero odrasta). Mięta sprawia, że ryba ma fajny smak. Na rybę kładziemy odrobinkę masła i zawijamy w folię aluminiową. Po czym wkładamy do piekarnika na jakieś 20 minut (ok 150 stopni). Ryba plus warzywa i surówka i wystarczy. Nie potrzeba ryżu, ziemniaków itp., bo sama ryba z warzywami w zupełności wystarczy. Przygotowanie tego dania ( z jednej sporej ryby wyszły dwie porcje i mam też śniadanie na jutro:)) zajęło mi ok 35 minut. Koszt? Myślę, że jakieś 15 zł. Jak na dwie porcje to chyba niedużo, prawda? Oto to "drogie" zdrowe jedzenie... hm...
No to smacznego!
Dzisiejszy obiad © lemuriza1972
I chyba nie będę już Was na razie „zamęczać” przepisami (chyba, że zrobię coś ekstra specjalnego).
Na koniec chcę tylko napisać (nie wiem, być może jest to autosugestia), ale od 5 dni staram się jeść wg zasad Iwony (unikam pszenicy, mleka, słodyczy, jem dużo warzyw, trochę owoców), do tego szukam w sklepach i głównie na naszym placu targowym czyli Burku zdrowych produktów. I mam wrażenie, że to działa. Czuję się dobrze, czuję, że mam masę energii, nie bywam popołudniami bardzo zmęczona jak to bywało do niedawna. Mam nadzieję, że to działa. Zobaczymy co będzie dalej.
A tymczasem polscy piłkarze od kilku dni zaczęli wreszcie grać w piłkę nożną. Z przyjemnością się ogląda. Dobry, nawet bardzo dobry rok dla polskiego sportu.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!