Środa, 22 października 2014
Koty
I znowu nadeszła listopadowa szaruga, chociaż listopada jeszcze nie ma.
No cóż..
I przez takie dni trzeba w życiu przejść i coś dobrego w nich znaleźć, w oczekiwaniu na dni białe. Na takie mam nadzieję. Wtedy będzie chciało się wychodzić z domu. Może pobiegać, pochodzić, może pobiegać na nartach.
A tymczasem od poniedziałku uprawiam ćwiczenia domowe. Dzisiaj to nawet miałam ochotę iśc pobiegać, ale moja ochota spłynęła razem z deszczem.
Kupiłam kiedyś książkę Ilony Wiśniewskiej "Białe. Zimna wyspa Spitsbergen". Kupiłam, bo ostatnio polubiłam reportaże, a taki z takiej zimnej, dalekiej wyspy wydawał mi się bardzo ciekawy. Tym bardziej, że zimy się nie boję, a nawet ją lubię. I kto wie.. może by mi sie tam spodobało?
Z książki dowiedziałam się, że na Spitsbergenie nie można posiadać kotów. To byłby minus mieszkania tam.
Dlaczego nie można?
Bo koty mogłyby zarazić się wścieklizną od lisów polarnych.
Często zastanawiam się dlaczego większość ludzi nie lubi kotów.
Kiedyś zapytałam o to koleżankę, która na słowo "kot" aż się otrzepała.
Spytałam: ale dlaczego nie lubisz?
" Bo są fałyszywe"
Hm... nie wiem jak ludzie to poznają, że dany kot jest fałszywy. To jakoś widać na pierwszy rzut oka?
Koty... znałam wiele kotów. Tylko jeden z nich nie był zbyt przyjaźnie nastawiony, ale taka czarna owca zawsze się zdarzy. Poza tym to kochane, mądre, niezależne zwierzaki.
Ludzie mają uprzedzenia jeśli chodzi o koty, a ja przyznaję się bez bicia - mam uprzedzenie do ludzi, którzy są uprzedzeni do kotów.
Patrzę na nich zawsze nieco podejrzliwie...:)
No cóż..
I przez takie dni trzeba w życiu przejść i coś dobrego w nich znaleźć, w oczekiwaniu na dni białe. Na takie mam nadzieję. Wtedy będzie chciało się wychodzić z domu. Może pobiegać, pochodzić, może pobiegać na nartach.
A tymczasem od poniedziałku uprawiam ćwiczenia domowe. Dzisiaj to nawet miałam ochotę iśc pobiegać, ale moja ochota spłynęła razem z deszczem.
Kupiłam kiedyś książkę Ilony Wiśniewskiej "Białe. Zimna wyspa Spitsbergen". Kupiłam, bo ostatnio polubiłam reportaże, a taki z takiej zimnej, dalekiej wyspy wydawał mi się bardzo ciekawy. Tym bardziej, że zimy się nie boję, a nawet ją lubię. I kto wie.. może by mi sie tam spodobało?
Z książki dowiedziałam się, że na Spitsbergenie nie można posiadać kotów. To byłby minus mieszkania tam.
Dlaczego nie można?
Bo koty mogłyby zarazić się wścieklizną od lisów polarnych.
Często zastanawiam się dlaczego większość ludzi nie lubi kotów.
Kiedyś zapytałam o to koleżankę, która na słowo "kot" aż się otrzepała.
Spytałam: ale dlaczego nie lubisz?
" Bo są fałyszywe"
Hm... nie wiem jak ludzie to poznają, że dany kot jest fałszywy. To jakoś widać na pierwszy rzut oka?
Koty... znałam wiele kotów. Tylko jeden z nich nie był zbyt przyjaźnie nastawiony, ale taka czarna owca zawsze się zdarzy. Poza tym to kochane, mądre, niezależne zwierzaki.
Ludzie mają uprzedzenia jeśli chodzi o koty, a ja przyznaję się bez bicia - mam uprzedzenie do ludzi, którzy są uprzedzeni do kotów.
Patrzę na nich zawsze nieco podejrzliwie...:)
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Koty są niezwykłe i już:).
Też znam wiele cudownych kotów, najukochańszy to Antoś, liliowe cudo rasy brytyjskiej.Charakter kotów tej rasy jest zachwycający.
Nie, nie jestem snobką.Po kilku latach z przygarniętym z ulicy kotem, który stał się dla domowników zagrożeniem, a jego odejście było dla wszystkich dramatyczne, już nie chciałam takich niespodzianek.
Kot miał u nas kilka lat słodkiego życia, ale mechaniczne urazy, których doznał jako kociątko, spowodowały, że oszalał.Tak więc, to nie my go "zepsuliśmy".
No cóż, ucząc innych genetyki, sama postanowiłam z tego skorzystać. Gość - 06:30 piątek, 24 października 2014 | linkuj
Też znam wiele cudownych kotów, najukochańszy to Antoś, liliowe cudo rasy brytyjskiej.Charakter kotów tej rasy jest zachwycający.
Nie, nie jestem snobką.Po kilku latach z przygarniętym z ulicy kotem, który stał się dla domowników zagrożeniem, a jego odejście było dla wszystkich dramatyczne, już nie chciałam takich niespodzianek.
Kot miał u nas kilka lat słodkiego życia, ale mechaniczne urazy, których doznał jako kociątko, spowodowały, że oszalał.Tak więc, to nie my go "zepsuliśmy".
No cóż, ucząc innych genetyki, sama postanowiłam z tego skorzystać. Gość - 06:30 piątek, 24 października 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!