Sobota, 25 października 2014
DRUŻYNA
Powoli, małymi krokami zbliżam się do podsumowania mojego sezonu. Uznałam jednak, że zanim napiszę o sezonie, o moich wynikach to osobny wpis poświęcę temu co było dla mnie największą wartością tego sezonu.
Drużynie.
Czyli Ludziom.
Drużynie.
Czyli Gomola Trans Airco.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym jaki sport „łatwiej” jest uprawiać? Indywidualny czy drużynowy? Ja się zastanawiałam, bo akurat porównanie mam. 13 lat grania w siatkówkę, kilka sezonów amatorskich startów w MTB. I co? W siatkówce pozornie łatwiej, bo wynik nie zależy tylko od ciebie. Ty możesz grać słabiej, ale i tak wynik może być dobry. Może być jednak odwrotnie. Ty grasz świetnie, a reszta nie i chociaż byś się wspiął na wyżyny swoich umiejętności –nic to nie da. Może też być tak, że jeden Twój błąd może zniweczyć starania całej drużyny.
MTB. Wszystko niby zależy tylko od ciebie. Jesteś sobie żeglarzem, sterem i okrętem. Musisz być bardzo silny, bo samotna walka przez długie godziny na trasie, to nie jest łatwa sprawa.
I co? I nie mam dla Was jednoznacznej odpowiedzi, gdzie jest „łatwiej”.
Wiem jedno. I tu i tu ważni są ludzie wokół Ciebie. Jeśli startujesz w zawodach MTB i nie jesteś członkiem żadnej drużyny, jest trudniej. Wiem, bo tak jeździłam.
Drużyna mobilizuje, drużyna wspiera, drużyna dodaje skrzydeł, pomaga na bufetach, oklaskuje na mecie.
Poczucie przynależności do takiej sportowej rodziny to niesamowite uczucie.
Ale jest jedno „ale”.
Nie każda drużyna to drużyna przez duże „D”.
By nią była muszą się w niej znaleźć odpowiedni ludzie.
Bo drużyna to nie tylko organizacja, stroje, pieniądze, drużyna to przede wszystkim LUDZIE. Właściwi ludzie.
Znalazłam się szczęśliwym zbiegiem wielu okoliczności w zupełnie niezwykłej drużynie – Gomola Trans Airco. W drużynie gdzie podstawową wartością jest PRZYJAŹŃ. Gdzie wynik sportowy jest oczywiście ważny, ale najważniejszą sprawą jest PRZYJAŹŃ.
Gdzie hasło: „ jeden za wszystkich wszyscy za jednego” nie jest pustym sloganem.
Czy mogło mi się przytrafić w moim sportowym życiu coś lepszego? Nie.
Żaden puchar, żaden medal nie będzie miał większej wartości niż przynależność do tej właśnie drużyny.
To był mój pierwszy rok w GTA. Czy miałam jakieś obawy? Jedyne jakie miałam to o moje sportowe wyniki – nie chciałam przynieść wstydu drużynie.
Innych nie było, bo przecież znałam już wcześniej tych LUDZI.
Kiedy padła propozycja bycia członkiem GTA poczułam dumę, że ktoś o mnie pomyślał, pomimo tego, że zawodnik ze mnie żaden. I to to stało się impulsem żeby przejeździć jeszcze jeden sezon (bo miałam wcześniej wątpliwości).
Daliście mi Kochani siłę, motywację, radość, energię i wiarę, że jeszcze można. Że można pomimo 42 lat, różnych życiowych przeciwności i nie najlepszej sportowej formy.
Byliście mi takim ŚWIATEŁKIEM w tunelu przez cały ten sezon.
I tego co było nikt mi już nie zabierze i to na zawsze pozostanie we wspomnieniach.
Maraton w DUKLI zupełnie wyjątkowy, bo taki gomolowy. Pakowanie ciast i radość, że robimy to „od Gomoli”, że w imieniu drużyny dajemy innym radość.
Rozmowy, imprezy, szalony taneczny wieczór w Istebnej, mistrzostwa świata drugiego planu, przyjaźń z Panią Krystyną, też przecież GOMOLANKĄ, te wszystkie ciepłe słowa, które słyszałam kiedy na maratonie wyprzedzał mnie ktoś z GTA, nasze z Panią Krystyną kibicowanie na Ochodzitej, Gomolątko i jego z nami zwiedzanie różnych zakątków Polski…
Wierzę, że wiele jeszcze przed nami.
Nie potrafię opisać tego wszystkiego tak fajnie jak to robi Sufa. Więc go zacytuję:
„Jest jeszcze coś takiego, co ma wartość większą niż wszystkie akcje, medale i puchary, które nam wręczono. To przyjaźń. Ten team, to nie tylko jeden kierunek – wynik. To także wspólne treningi, wyjazdy, imprezy, spędzanie czasu, pomoc w chwilach, gdy jest potrzebna. Gomola Trans Airco to ludzie, na których można polegać w każdej sytuacji. Ten team to nasz rowerowy rock’n’roll, a jak wiadomo bez niego żyć nie sposób. Jeżdżenia w GTA to coś, co nas określa i nie minę się z prawdą, gdy napiszę, iż wyróżnia na polskiej scenie MTB.”
Powinnam na koniec napisać Wam, że życzę Wam , startującym w zawodach, żebyście mieli tyle szczęścia co ja i trafili do takiej drużyny. Napisać tak nie mogę jednak:) – bo taka drużyna jest tylko jedna i nie wszyscy będą mogli do niej trafić.
Tym bardziej doceniam ten fakt, że jestem jej członkiem, tym bardziej poczytuję sobie to za zaszczyt i honor dla mnie. Gomolanki i Gomalanie dziękuję Wam za wszystko! I trwajcie i nie zmieniajcie się. Bądźcie!
Czyli Ludziom.
Drużynie.
Czyli Gomola Trans Airco.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym jaki sport „łatwiej” jest uprawiać? Indywidualny czy drużynowy? Ja się zastanawiałam, bo akurat porównanie mam. 13 lat grania w siatkówkę, kilka sezonów amatorskich startów w MTB. I co? W siatkówce pozornie łatwiej, bo wynik nie zależy tylko od ciebie. Ty możesz grać słabiej, ale i tak wynik może być dobry. Może być jednak odwrotnie. Ty grasz świetnie, a reszta nie i chociaż byś się wspiął na wyżyny swoich umiejętności –nic to nie da. Może też być tak, że jeden Twój błąd może zniweczyć starania całej drużyny.
MTB. Wszystko niby zależy tylko od ciebie. Jesteś sobie żeglarzem, sterem i okrętem. Musisz być bardzo silny, bo samotna walka przez długie godziny na trasie, to nie jest łatwa sprawa.
I co? I nie mam dla Was jednoznacznej odpowiedzi, gdzie jest „łatwiej”.
Wiem jedno. I tu i tu ważni są ludzie wokół Ciebie. Jeśli startujesz w zawodach MTB i nie jesteś członkiem żadnej drużyny, jest trudniej. Wiem, bo tak jeździłam.
Drużyna mobilizuje, drużyna wspiera, drużyna dodaje skrzydeł, pomaga na bufetach, oklaskuje na mecie.
Poczucie przynależności do takiej sportowej rodziny to niesamowite uczucie.
Ale jest jedno „ale”.
Nie każda drużyna to drużyna przez duże „D”.
By nią była muszą się w niej znaleźć odpowiedni ludzie.
Bo drużyna to nie tylko organizacja, stroje, pieniądze, drużyna to przede wszystkim LUDZIE. Właściwi ludzie.
Znalazłam się szczęśliwym zbiegiem wielu okoliczności w zupełnie niezwykłej drużynie – Gomola Trans Airco. W drużynie gdzie podstawową wartością jest PRZYJAŹŃ. Gdzie wynik sportowy jest oczywiście ważny, ale najważniejszą sprawą jest PRZYJAŹŃ.
Gdzie hasło: „ jeden za wszystkich wszyscy za jednego” nie jest pustym sloganem.
Czy mogło mi się przytrafić w moim sportowym życiu coś lepszego? Nie.
Żaden puchar, żaden medal nie będzie miał większej wartości niż przynależność do tej właśnie drużyny.
To był mój pierwszy rok w GTA. Czy miałam jakieś obawy? Jedyne jakie miałam to o moje sportowe wyniki – nie chciałam przynieść wstydu drużynie.
Innych nie było, bo przecież znałam już wcześniej tych LUDZI.
Kiedy padła propozycja bycia członkiem GTA poczułam dumę, że ktoś o mnie pomyślał, pomimo tego, że zawodnik ze mnie żaden. I to to stało się impulsem żeby przejeździć jeszcze jeden sezon (bo miałam wcześniej wątpliwości).
Daliście mi Kochani siłę, motywację, radość, energię i wiarę, że jeszcze można. Że można pomimo 42 lat, różnych życiowych przeciwności i nie najlepszej sportowej formy.
Byliście mi takim ŚWIATEŁKIEM w tunelu przez cały ten sezon.
I tego co było nikt mi już nie zabierze i to na zawsze pozostanie we wspomnieniach.
Maraton w DUKLI zupełnie wyjątkowy, bo taki gomolowy. Pakowanie ciast i radość, że robimy to „od Gomoli”, że w imieniu drużyny dajemy innym radość.
Rozmowy, imprezy, szalony taneczny wieczór w Istebnej, mistrzostwa świata drugiego planu, przyjaźń z Panią Krystyną, też przecież GOMOLANKĄ, te wszystkie ciepłe słowa, które słyszałam kiedy na maratonie wyprzedzał mnie ktoś z GTA, nasze z Panią Krystyną kibicowanie na Ochodzitej, Gomolątko i jego z nami zwiedzanie różnych zakątków Polski…
Wierzę, że wiele jeszcze przed nami.
Nie potrafię opisać tego wszystkiego tak fajnie jak to robi Sufa. Więc go zacytuję:
„Jest jeszcze coś takiego, co ma wartość większą niż wszystkie akcje, medale i puchary, które nam wręczono. To przyjaźń. Ten team, to nie tylko jeden kierunek – wynik. To także wspólne treningi, wyjazdy, imprezy, spędzanie czasu, pomoc w chwilach, gdy jest potrzebna. Gomola Trans Airco to ludzie, na których można polegać w każdej sytuacji. Ten team to nasz rowerowy rock’n’roll, a jak wiadomo bez niego żyć nie sposób. Jeżdżenia w GTA to coś, co nas określa i nie minę się z prawdą, gdy napiszę, iż wyróżnia na polskiej scenie MTB.”
Powinnam na koniec napisać Wam, że życzę Wam , startującym w zawodach, żebyście mieli tyle szczęścia co ja i trafili do takiej drużyny. Napisać tak nie mogę jednak:) – bo taka drużyna jest tylko jedna i nie wszyscy będą mogli do niej trafić.
Tym bardziej doceniam ten fakt, że jestem jej członkiem, tym bardziej poczytuję sobie to za zaszczyt i honor dla mnie. Gomolanki i Gomalanie dziękuję Wam za wszystko! I trwajcie i nie zmieniajcie się. Bądźcie!
Prawie wszyscy startujący w DUKLI © lemuriza1972
Szampańska zabawa by GTA © lemuriza1972
Gomola - dominator (ki) © lemuriza1972
No to ruszamy © lemuriza1972
I raz jeszcze z Panią Krystyną © lemuriza1972
Gomola na szczycie © lemuriza1972
Hit the road Jack © lemuriza1972
Pełna prezentacja © lemuriza1972
Tak się bawi, tak się bawi GOMOLA © lemuriza1972
Prezenty dla przyjaciół:) © lemuriza1972
Zbiorczo 4 © lemuriza1972
Sufa i jego fani © lemuriza1972
Jest moc w drużynie:) © lemuriza1972
I na sam koniec raz jeszcze Sufa (on najładniej potrafi pisać o DRUŻYNIE):
„Bo tak między nami... a zresztą, możecie to rozgłosić wszem i wobec: Ważne są wyniki, jak najbardziej. Liczy się rywalizacja, istotną rolę odgrywa ambicja, a czasem nawet i sportowa złość. Miło jest stanąć na podium i być adresatem oklasków. Ale przede wszystkim liczy się przyjaźń i dobra wspólna zabawa. To jest opoka, na której będziecie mogli zbudować naprawdę świetną drużynę.”
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
hej, to ja wyrażam chęć startów w barwach GTA- jct oczekuje tylko stroju ;)
Mic - 20:39 sobota, 25 października 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!