Poniedziałek, 27 października 2014
Produkcja energii
„ Idą ciężkie dni” – pomyślałam wczoraj, kiedy po spacerze wróciłam do domu, zjadłam obiad i zrobiło się ciemno za oknem.
I pomyślałam, że trzeba obmyślić plan działania bo popołudnia i wieczory, kiedy za oknem jest tak ponuro i ciemno są dość ciężkie do „uniesienia”.
Dzisiaj na chwilę pojawiło się słońce (od razu uśmiech na twarzy), ale zanim dojechałam po pracy do domu słońca już nie było (w Mościcach to chyba od wczoraj jakaś strefa mgły jest).
Co zrobić? No COŚ zrobić trzeba! Jakiś plan endorfinowy być musi.
Obmyślam, obmyślam.. coś wymyślę.
Na razie oglądam po raz któryś już jeden z moich ukochanych seriali czyli „SIEDLISKO” (ukojenie, ciepło, miód na serce)
Na razie pozapalałam świece żeby jaśniej było i "cieplej".:)
Światełko w tunelu © lemuriza1972
I pomyślałam, że trzeba obmyślić plan działania bo popołudnia i wieczory, kiedy za oknem jest tak ponuro i ciemno są dość ciężkie do „uniesienia”.
Dzisiaj na chwilę pojawiło się słońce (od razu uśmiech na twarzy), ale zanim dojechałam po pracy do domu słońca już nie było (w Mościcach to chyba od wczoraj jakaś strefa mgły jest).
Co zrobić? No COŚ zrobić trzeba! Jakiś plan endorfinowy być musi.
Obmyślam, obmyślam.. coś wymyślę.
Na razie oglądam po raz któryś już jeden z moich ukochanych seriali czyli „SIEDLISKO” (ukojenie, ciepło, miód na serce)
Na razie pozapalałam świece żeby jaśniej było i "cieplej".:)
A gdybyśmy tak mieszkali na Spitsbergenie?
Wiecie co by było? Wyobrażacie to sobie?
„ Czekałam na pierwszą zimę, ale jednocześnie się jej bałam. Nigdy wcześniej nie żyłam bez słońca i nie wiedziałam jak to będzie. Co innego słyszeć, że księżyc jest jedynym źródłem światła, a co innego tego doświadczyć tego w środku dnia. Im jest ciemniej, tym bardziej ciało zaczyna robić się ospałe, wolne, nieswoje. Nie chce się jeść, spać, mówić. Na swój sposób robi się wszystko jedno. W ciemności trzeba sobie samemu wyprodukować energię, zmusić się żeby było normalnie. Udawać, że nie ma różnicy, czy jest jasno, czy ciemno, mimo, że to ma znaczenie. Jeśli jednak zdecydowało się tutaj spędzić zimę, trzeba przechytrzyć samego siebie. W pierwszym roku z pomocą przyszedł rower stacjonarny, czyli spinning w hali sportowej, gdzie na zajęciach codziennie notuje się komplet, bo łatwiej udaje się w grupie”.
Ilona Wiśniewska „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen”
Czyli co produkujemy energię? Próbujemy przechytrzyć samego siebie?
Czekam na Wasze sposoby.
Tymczasem trochę poćwiczyłam w domu . O endorfiny trzeba się postarać.
Same nie przyjdą. Hantle, ciężarki na nogach, brzuszki i takie tam. Przez godzinę. Na dzisiaj to wszystko. O jutrze pomyślę jutro.
A na koniec trochę jeszcze o jedzeniu.
Dzisiaj spotkałam koleżankę, która powiedziała mi, że czyta mojego bloga i że fajnie, że podaje przepisy i żebym dalej je podawała. No dobra, to dzisiaj będzie o kaszy:).
OOOO…. Już widzę te skrzywione miny. No tak.. też nie jestem entuzjastką kasz. Gryczanej np. ze względu na zapach nie tknę, chociaż batony z gryczanych płatków były dobre. Tylko na początku zapach mi przeszkadzał, a potem jakoś zginął w powodzi owoców suszonych.
Kiedyś nie lubiłam też ryżu, ale się przekonałam, więc jestem przekonana:), że i do kasz (zwłaszcza tej jaglanej) można się przekonać. A po co? Bo to samo bogactwo ta kasza.
Proszę bardzo http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/ka...
Jeszcze bardziej przekonał mnie ten wpis. Przeczytajcie! (zwłaszcza ten pierwszy akapit przemówił do mnie: „Gdyby każdy z nas jadł kaszę jaglaną przynajmniej dwa razy w tygodniu na śniadanie to prawdopodobnie oddziały gastrologiczne w szpitalach z czasem by opustoszały. Jej działanie szczególnie na układ pokarmowy jest wręcz spektakularne. Obserwuje to w mojej praktyce dietoterapii u większości pacjentów. Szkoda tylko, że statystycznie przekonuje się do jaglanej raczej ktoś schorowany niż zdrowy.”)
http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/ka...
Jaglaną trzeba tylko umiejętnie ugotować (bo podobno jak się to zrobi źle, to ma charakterystyczną gorycz). Namaczam na co najmniej pół godziny, potem przelewam wodą i gotuję w osolonej wodzie. 15 min, a potem chwilę trzymam pod przykryciem.
Z czym jem? Sosy (ale te własnoręcznie robione), warzywa duszone z mięsem, a dzisiaj.. dzisiaj będzie kasza na słodko.
Na jutro na śniadanie do pracy. Kiedy kasza była jeszcze gorąca dodałam łyżkę oleju kokosowego, ale można zastąpić miodem.. albo odrobiną dżemu. Olej kokosowy to świetny tłuszcz. Polecam!
Do tego rodzynki, żurawina. Można dodać banana albo jabłko. I na zdrowie. To jest naprawdę na zdrowie i wcale nie kłuje w zęby. Wystarczy się przekonać i polubić. Dobrze ugotowana ma smak neutralny. Dobrze doprawiona jest bardzo dobra. Po prostu.
Wiecie co by było? Wyobrażacie to sobie?
„ Czekałam na pierwszą zimę, ale jednocześnie się jej bałam. Nigdy wcześniej nie żyłam bez słońca i nie wiedziałam jak to będzie. Co innego słyszeć, że księżyc jest jedynym źródłem światła, a co innego tego doświadczyć tego w środku dnia. Im jest ciemniej, tym bardziej ciało zaczyna robić się ospałe, wolne, nieswoje. Nie chce się jeść, spać, mówić. Na swój sposób robi się wszystko jedno. W ciemności trzeba sobie samemu wyprodukować energię, zmusić się żeby było normalnie. Udawać, że nie ma różnicy, czy jest jasno, czy ciemno, mimo, że to ma znaczenie. Jeśli jednak zdecydowało się tutaj spędzić zimę, trzeba przechytrzyć samego siebie. W pierwszym roku z pomocą przyszedł rower stacjonarny, czyli spinning w hali sportowej, gdzie na zajęciach codziennie notuje się komplet, bo łatwiej udaje się w grupie”.
Ilona Wiśniewska „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen”
Czyli co produkujemy energię? Próbujemy przechytrzyć samego siebie?
Czekam na Wasze sposoby.
Tymczasem trochę poćwiczyłam w domu . O endorfiny trzeba się postarać.
Same nie przyjdą. Hantle, ciężarki na nogach, brzuszki i takie tam. Przez godzinę. Na dzisiaj to wszystko. O jutrze pomyślę jutro.
A na koniec trochę jeszcze o jedzeniu.
Dzisiaj spotkałam koleżankę, która powiedziała mi, że czyta mojego bloga i że fajnie, że podaje przepisy i żebym dalej je podawała. No dobra, to dzisiaj będzie o kaszy:).
OOOO…. Już widzę te skrzywione miny. No tak.. też nie jestem entuzjastką kasz. Gryczanej np. ze względu na zapach nie tknę, chociaż batony z gryczanych płatków były dobre. Tylko na początku zapach mi przeszkadzał, a potem jakoś zginął w powodzi owoców suszonych.
Kiedyś nie lubiłam też ryżu, ale się przekonałam, więc jestem przekonana:), że i do kasz (zwłaszcza tej jaglanej) można się przekonać. A po co? Bo to samo bogactwo ta kasza.
Proszę bardzo http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/ka...
Jeszcze bardziej przekonał mnie ten wpis. Przeczytajcie! (zwłaszcza ten pierwszy akapit przemówił do mnie: „Gdyby każdy z nas jadł kaszę jaglaną przynajmniej dwa razy w tygodniu na śniadanie to prawdopodobnie oddziały gastrologiczne w szpitalach z czasem by opustoszały. Jej działanie szczególnie na układ pokarmowy jest wręcz spektakularne. Obserwuje to w mojej praktyce dietoterapii u większości pacjentów. Szkoda tylko, że statystycznie przekonuje się do jaglanej raczej ktoś schorowany niż zdrowy.”)
http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/ka...
Jaglaną trzeba tylko umiejętnie ugotować (bo podobno jak się to zrobi źle, to ma charakterystyczną gorycz). Namaczam na co najmniej pół godziny, potem przelewam wodą i gotuję w osolonej wodzie. 15 min, a potem chwilę trzymam pod przykryciem.
Z czym jem? Sosy (ale te własnoręcznie robione), warzywa duszone z mięsem, a dzisiaj.. dzisiaj będzie kasza na słodko.
Na jutro na śniadanie do pracy. Kiedy kasza była jeszcze gorąca dodałam łyżkę oleju kokosowego, ale można zastąpić miodem.. albo odrobiną dżemu. Olej kokosowy to świetny tłuszcz. Polecam!
Do tego rodzynki, żurawina. Można dodać banana albo jabłko. I na zdrowie. To jest naprawdę na zdrowie i wcale nie kłuje w zęby. Wystarczy się przekonać i polubić. Dobrze ugotowana ma smak neutralny. Dobrze doprawiona jest bardzo dobra. Po prostu.
Jaglanka na słodko:) © lemuriza1972
A na koniec jeszcze słówko o Nutelli, kiedyś tutaj wspomnianej jako nieocenienie źródło energii…. Sama widziałam, że wielu kolarzy ją wcina. Czy warto? Poczytajcie.
Przy okazji jest tu przepis na „domową Nutellę”. http://dietetycznie-apetycznie.blogspot.com/2012/...
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
do wielu rzeczy naprawdę można się przyzwyczaić.
Ja też nie przepadam za makaronami i ryżami na słodko (chociaż kiedy byłam dzieckiem mama robiła makaron z truskawkami i wiem, ze mi smakował).
Taka kasza na słodko lepsza jest niż płatki na śniadanie:). Lemuriza1972 - 21:18 poniedziałek, 27 października 2014 | linkuj
Ja też nie przepadam za makaronami i ryżami na słodko (chociaż kiedy byłam dzieckiem mama robiła makaron z truskawkami i wiem, ze mi smakował).
Taka kasza na słodko lepsza jest niż płatki na śniadanie:). Lemuriza1972 - 21:18 poniedziałek, 27 października 2014 | linkuj
Na słodko bym miał opory (podobnie jak z makaronem czy ryżem), ale z gulaszem, odpowiednio przyprawioną, to co innego ;)
k4r3l - 21:10 poniedziałek, 27 października 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!