Środa, 29 października 2014
Słodkość i słoność
Myślicie, że jest bardzo źle, bo ciemno, bo zimno?
A przecież nasze „ciemno i zimno” nie trwa tak długo.
Może być gorzej.
„Ciemność nie jest problemem. Problemem jest samotność w ciemności. Kiedy jest zupełnie ciemno, ciało funkcjonuje o wiele lepiej niż w tych momentach przejściowych z szarówką, Co roku niezmiennie powraca jednak wrażenie, że ten jeden poświąteczny dodatkowy ciemny miesiąc to już trochę za dużo. Z jednej strony jest dobrze, a z drugiej przychodzi zmęczenie i znużenie brakiem horyzontu, który ukaże się dopiero w drugiej połowie miesiąca. Bańkowatość odczuwa się teraz ze zdwojoną siłą. To jest niekończące się napięcie przedmiesiączkowe, permanentne wkruw….. nie wiadomo o co. Pilates w poniedziałki, spinning we wtorki, basen w piątki, w górę i w dół na sparku, a energii tyle co nieobecny kot napłakał”.
A przecież nasze „ciemno i zimno” nie trwa tak długo.
Może być gorzej.
„Ciemność nie jest problemem. Problemem jest samotność w ciemności. Kiedy jest zupełnie ciemno, ciało funkcjonuje o wiele lepiej niż w tych momentach przejściowych z szarówką, Co roku niezmiennie powraca jednak wrażenie, że ten jeden poświąteczny dodatkowy ciemny miesiąc to już trochę za dużo. Z jednej strony jest dobrze, a z drugiej przychodzi zmęczenie i znużenie brakiem horyzontu, który ukaże się dopiero w drugiej połowie miesiąca. Bańkowatość odczuwa się teraz ze zdwojoną siłą. To jest niekończące się napięcie przedmiesiączkowe, permanentne wkruw….. nie wiadomo o co. Pilates w poniedziałki, spinning we wtorki, basen w piątki, w górę i w dół na sparku, a energii tyle co nieobecny kot napłakał”.
Ilona Wiśniewska „Białe. Zimna wyspa Spistbergen”.
No… może być gorzej?
No może… Nie mamy tak źle.
Trzeba więc działać, działać i działać. Nie przysypiać snem zimowym.
Dzisiaj 45 minut ćwiczeń. Miałam ochotę wyjść na zewnątrz (pobiegać albo pochodzić), ale trochę czasowo nie wypaliło.
Dzisiaj odebrałam książkę. Ta składa się z większej ilości przepisów więc będę się nadal realizować w kuchni i produkować zdrowe jedzonko.
Zapał wciąż jest:). Nie mija.
Nowa "Julita" © lemuriza1972
Dzisiaj na kolację zrobiłam coś czego dawno nie robiłam, a to jest jeden ze smaków dzieciństwa. Sałatka porowa.
Trzeba pamiętać jednak o jednym – pory muszą być dobrze sparzone. 2 pory kroimy w talarki i parzymy gorącą wodą (ja robię to kilkakrotnie aż por jest miękki i bez goryczy), jedno jabłko ścieramy na grubych oczkach tarki, cztery ugotowane jajka też ścieramy. Do tego zielony groszek konserwowy. Generalnie do takie sałatki dodawałam zawsze majonez, ale tym razem jogurt naturalny (Piątnica), wymieszałam z jedną łyżką majonezu (Kielecki – jak przeanalizowałam skład wydawał mi się najbardziej akceptowalny). Do tego dodałam pieprz cytrynowy (ale nie jest konieczny) i estragon (bo przeczytałam dzisiaj, że dobrze komponuje się z jajkami). No i wszystkie ładnie wymieszane i sos jogurtowo-majonezowy dodany. Pieprz, sól.
Smaczne, zdrowe.
Sałatka z porów © lemuriza1972
A na jutrzejsze śniadanie już przygotowana jaglanka z odrobiną suszonych owoców, migdałami i olejem kokosowym. Że nie?:). Że nie ten smak.. że kasza… ze słodka.
A może jednak?:)
„ Zaliczam się do pokolenia, które przez lata do doprawiania potraw używało jedynie cukru oraz soli i pieprzu. Tylko tych trzech albo gotowej mieszanki z glutaminianem sodu. Po latach jedzenia takich dań tak nieurozmaiconych smakowo oraz gotowych wyrobów sklepowych potrafimy w zasadzie rozróżniać już tylko słodkość i słoność. Nasz upośledzony zmysł smaku wykształcony na syropie glukozowo-fruktozowym – z jednej strony – i glutaminianie sodu – z drugiej decyduje o tym, czy dana potrawa nam smakuje czy nie. Nasz smak został uwięziony w syropowo-glutaminianowych granicach. Wiemy tylko, że coś jest za mało słodkie, ewentualnie za bardzo lub za mało słone. Mam koleżankę obdarzoną wrodzoną zdolnością perfekcyjnego stosowania przypraw. Nawet zielona sałata przyprawiona przez nią smakuje nieziemsko”. Julita Bator „Zamień chemię na jedzenie. Nowe przepisy” .
Po czym następuje spis przypraw, które pasują do konkretnych rodzajów mięs czy potraw. Ale jeśli się chcecie dowiedzieć jakie do czego pasują, to już trzeba sięgnąć do książki. Polecam. Przygoda, przygoda, przygoda. I jaka pożyteczna dla zdrowia przygoda.
A na jutrzejsze śniadanie już przygotowana jaglanka z odrobiną suszonych owoców, migdałami i olejem kokosowym. Że nie?:). Że nie ten smak.. że kasza… ze słodka.
A może jednak?:)
„ Zaliczam się do pokolenia, które przez lata do doprawiania potraw używało jedynie cukru oraz soli i pieprzu. Tylko tych trzech albo gotowej mieszanki z glutaminianem sodu. Po latach jedzenia takich dań tak nieurozmaiconych smakowo oraz gotowych wyrobów sklepowych potrafimy w zasadzie rozróżniać już tylko słodkość i słoność. Nasz upośledzony zmysł smaku wykształcony na syropie glukozowo-fruktozowym – z jednej strony – i glutaminianie sodu – z drugiej decyduje o tym, czy dana potrawa nam smakuje czy nie. Nasz smak został uwięziony w syropowo-glutaminianowych granicach. Wiemy tylko, że coś jest za mało słodkie, ewentualnie za bardzo lub za mało słone. Mam koleżankę obdarzoną wrodzoną zdolnością perfekcyjnego stosowania przypraw. Nawet zielona sałata przyprawiona przez nią smakuje nieziemsko”. Julita Bator „Zamień chemię na jedzenie. Nowe przepisy” .
Po czym następuje spis przypraw, które pasują do konkretnych rodzajów mięs czy potraw. Ale jeśli się chcecie dowiedzieć jakie do czego pasują, to już trzeba sięgnąć do książki. Polecam. Przygoda, przygoda, przygoda. I jaka pożyteczna dla zdrowia przygoda.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Kielecki albo Babuni(chyba Helmans to jest) są najlepsze- tak słyszałem :P
labudu - 21:17 środa, 29 października 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!