Środa, 26 listopada 2014
Milcząca GOMOLA
Odkąd skończyłam jakieś 16 lat mam problem z kręgosłupem (efekt kontuzji podczas siatkarskiego treningu).
Bywało lepiej, bywało gorzej, czasem bardzo źle, łącznie z niemożnością chodzenia.
Generalnie muszę uważać jak i co dźwigam, nie przeciążać kręgosłupa, bo mogą być poważne kłopoty.
Dlatego też zimą staram się wzmacniać mięśnie grzbietu żeby na wiosnę i lato kręgosłup był „gotowy” i nie pobolewał podczas długich jazd na rowerze. Znalazłam dzisiaj filmik z dwoma ćwiczeniami „na kręgosłup” z wykorzystaniem ketli. Próbowałam. Faktycznie nic a nic nie boli. Może komuś się przyda.
A tak poza tym to godzina ćwiczeń.
Bywało lepiej, bywało gorzej, czasem bardzo źle, łącznie z niemożnością chodzenia.
Generalnie muszę uważać jak i co dźwigam, nie przeciążać kręgosłupa, bo mogą być poważne kłopoty.
Dlatego też zimą staram się wzmacniać mięśnie grzbietu żeby na wiosnę i lato kręgosłup był „gotowy” i nie pobolewał podczas długich jazd na rowerze. Znalazłam dzisiaj filmik z dwoma ćwiczeniami „na kręgosłup” z wykorzystaniem ketli. Próbowałam. Faktycznie nic a nic nie boli. Może komuś się przyda.
A tak poza tym to godzina ćwiczeń.
Ze zdumieniem odkryłam dzisiaj, po przeczytaniu fragmentu nieznanego mi dotąd bloga jednej koleżanki jeżdżącej w Cyklo, że stałam się mimo woli bohaterką (a raczej daniem głównym:)) jej relacji maratonowej. Bohaterką bynajmniej nie pozytywną. Podobno (niektórzy tak mawiają): „ niech mówią źle, ale niech mówią”(czy jakoś tak).
Otóż jestem zdania innego, dlatego też fragment tej relacji dotyczący mojej osoby zmusił mnie do głębokiej autorefleksji i wyjaśnienie sprawy z autorką tekstu.
Zanim jednak napiszę o moich refleksjach pozwólcie, że fragment ów zaprezentuje.
„…Cały czas mierzyłam jednak w danie główne, czyli objechanie Izy Sekulskiej z Gomoli, która ni z gruszki ni z pietruszki pojawiła się na horyzoncie. Nawet mi się udało, spróbowałam zagaić, ale spotkało mnie albo milczenie albo mruknięcie. Pomyślałam sobie, że może muzyki słucha. Nastąpił drugi beznadziejny akt sztuki z Wierchomli. Organizator dołożył jakieś pseudo single, które były tak wąskie i prowadzone początkowo w krzakach borówek, charatało to nogi i łatwo było zahaczyć o grubszą gałąź. W pamięci miałam zdjęcia wstawione kilka dni wcześniej na fp CK, ale to, co zobaczyłam, zanim dojechałam do miejsca ze zdjęć przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Można określić ją jednym słowem : breja. Błoto z trawy rozjechane przez czołówkę uniemożliwiało normalną jazdę, do tego gorszym utrudnieniem od nauki balansu ciałem były powalone drzewa, przez które trzeba było przenosić rowery. Duży niesmak – nie dało się tych drzew przestawić albo wyciąć jak przy Bacówce? Duży minus. Próbowałam zagaić poraz drugi do Gomoli, ale już wiem, że wielkiej przyjaźni z tego nie będzie. No cóż, niektórym rywalizacja nie pozwala się dzielić wrażeniami :D Dojechałam do kolejnej dziewczyny, którą widziałam na starcie i ją objechałam, ale zaczął się trzeci akt strasznej brei, połączony z kamieniami. STRA-SZNE. Do pewnego momentu jeszcze jechałam, ale nagle myk-myk i milcząca gomola pojechała po swoje, choć też gracji w tym nie było, chyba raczej więcej szczęścia, podobnie jak u mnie”.
Otóż jestem zdania innego, dlatego też fragment tej relacji dotyczący mojej osoby zmusił mnie do głębokiej autorefleksji i wyjaśnienie sprawy z autorką tekstu.
Zanim jednak napiszę o moich refleksjach pozwólcie, że fragment ów zaprezentuje.
„…Cały czas mierzyłam jednak w danie główne, czyli objechanie Izy Sekulskiej z Gomoli, która ni z gruszki ni z pietruszki pojawiła się na horyzoncie. Nawet mi się udało, spróbowałam zagaić, ale spotkało mnie albo milczenie albo mruknięcie. Pomyślałam sobie, że może muzyki słucha. Nastąpił drugi beznadziejny akt sztuki z Wierchomli. Organizator dołożył jakieś pseudo single, które były tak wąskie i prowadzone początkowo w krzakach borówek, charatało to nogi i łatwo było zahaczyć o grubszą gałąź. W pamięci miałam zdjęcia wstawione kilka dni wcześniej na fp CK, ale to, co zobaczyłam, zanim dojechałam do miejsca ze zdjęć przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Można określić ją jednym słowem : breja. Błoto z trawy rozjechane przez czołówkę uniemożliwiało normalną jazdę, do tego gorszym utrudnieniem od nauki balansu ciałem były powalone drzewa, przez które trzeba było przenosić rowery. Duży niesmak – nie dało się tych drzew przestawić albo wyciąć jak przy Bacówce? Duży minus. Próbowałam zagaić poraz drugi do Gomoli, ale już wiem, że wielkiej przyjaźni z tego nie będzie. No cóż, niektórym rywalizacja nie pozwala się dzielić wrażeniami :D Dojechałam do kolejnej dziewczyny, którą widziałam na starcie i ją objechałam, ale zaczął się trzeci akt strasznej brei, połączony z kamieniami. STRA-SZNE. Do pewnego momentu jeszcze jechałam, ale nagle myk-myk i milcząca gomola pojechała po swoje, choć też gracji w tym nie było, chyba raczej więcej szczęścia, podobnie jak u mnie”.
Raz jeszcze przekonałam się jak można dowolnie kreować rzeczywistość.
Ha… wyścig ten pamiętam doskonale i jazdę z ową koleżanką pamiętam również doskonale, pamiętam również, że koleżanka powiedziała mi „cześć” na co grzecznie odpowiedziałam. Prób nawiązania dialogu nie zauważyłam, albo też raczej nie usłyszałam (to był taki fragment trasy, że naprawdę na jakieś rozbudowane dialogi nie była pora).
Właśnie skończyłyśmy prawie 2 km strome podejście i zaczął się błotnisty podjazd w lesie. Tak sobie pomyślałam… hm…jak jadę w wyścigu to jednak mam na uwadze fakt, że to wyścig, więc w jakieś dłuższe pogawędki nie zwykłam się wdawać. Czasem też po prostu oszczędzam siły, bo jak jest podjazd czy podejście strome, to takie pogawędki siły mi odbierają.
Jak jest wyścig to koncertuję się głównie na nim i na swoim organizmie, żeby ów organizm wyścig ten wytrzymał.
Nie zawracam sobie głowy innymi sprawami, nie wdzięczę się do fotografów (stad niestety zdjęcia z maratonów mam z reguły bezuśmiechowe i posępne), filmujących, kibiców.
Czasem (jak jeszcze mam siłę) to mówię kibicom „dziękuję” albo „dzień dobry”.
To moje milczenie nie jest jednak wyrazem lekceważenia moich towarzyszy „niedoli” zwanej dla niepoznaki wyścigiem:).
Drodzy towarzysze, piszę to żebyście wiedzieli, że milcząca Gomola, rozgada się jeśli będzie okazja, ale po wyścigu.
Nie dobierajcie sobie więc do głowy, jeśli lakonicznie będę odpowiadać na pytania zadawane mi podczas np. podjazdu. To nie oznacza, że Was nie lubię, to nie oznacza, że nie lubię teamu, w którym jeździcie. To NIC nie oznacza.
No i na razie tak będzie, no chyba, że coś mi się odmieni bo wchodzę w wiek średni,a wchodzenie w wiek średni może nieść za sobą różne niespodziewanki. Może nagle zacznę śpiewać jak Sufa „Widziałam orła cień” itd., albo recytować wiersze, tudzież może będę krzyczeć : „Peleton jedzie” lub „uwaga nie mam hamulców”. Kto wie?
A na razie będę sobie milczeć przemierzając maratonowe szlaki.
Może złoto sobie kiedyś wymilczę ( bo podobno „milczenie jest złotem”).
PS z koleżanką już sprawę sobie wyjaśniłyśmy (obiecałam ze sobie pogadamy ale przed albo po wyścigu) i może zmieni mi przydomek z milczącej Gomoli na jakiś bardziej akceptowalny:).
Na to ogromnie liczę, bo ta milcząca GOMOLA to bardzo mi do mnie nie pasuje:).
No i jeszcze jeden aspekt autorefleksji: muszę popracować nad gracją.
Tylko gdzie i jak?
Ktoś wie?:)
Ha… wyścig ten pamiętam doskonale i jazdę z ową koleżanką pamiętam również doskonale, pamiętam również, że koleżanka powiedziała mi „cześć” na co grzecznie odpowiedziałam. Prób nawiązania dialogu nie zauważyłam, albo też raczej nie usłyszałam (to był taki fragment trasy, że naprawdę na jakieś rozbudowane dialogi nie była pora).
Właśnie skończyłyśmy prawie 2 km strome podejście i zaczął się błotnisty podjazd w lesie. Tak sobie pomyślałam… hm…jak jadę w wyścigu to jednak mam na uwadze fakt, że to wyścig, więc w jakieś dłuższe pogawędki nie zwykłam się wdawać. Czasem też po prostu oszczędzam siły, bo jak jest podjazd czy podejście strome, to takie pogawędki siły mi odbierają.
Jak jest wyścig to koncertuję się głównie na nim i na swoim organizmie, żeby ów organizm wyścig ten wytrzymał.
Nie zawracam sobie głowy innymi sprawami, nie wdzięczę się do fotografów (stad niestety zdjęcia z maratonów mam z reguły bezuśmiechowe i posępne), filmujących, kibiców.
Czasem (jak jeszcze mam siłę) to mówię kibicom „dziękuję” albo „dzień dobry”.
To moje milczenie nie jest jednak wyrazem lekceważenia moich towarzyszy „niedoli” zwanej dla niepoznaki wyścigiem:).
Drodzy towarzysze, piszę to żebyście wiedzieli, że milcząca Gomola, rozgada się jeśli będzie okazja, ale po wyścigu.
Nie dobierajcie sobie więc do głowy, jeśli lakonicznie będę odpowiadać na pytania zadawane mi podczas np. podjazdu. To nie oznacza, że Was nie lubię, to nie oznacza, że nie lubię teamu, w którym jeździcie. To NIC nie oznacza.
No i na razie tak będzie, no chyba, że coś mi się odmieni bo wchodzę w wiek średni,a wchodzenie w wiek średni może nieść za sobą różne niespodziewanki. Może nagle zacznę śpiewać jak Sufa „Widziałam orła cień” itd., albo recytować wiersze, tudzież może będę krzyczeć : „Peleton jedzie” lub „uwaga nie mam hamulców”. Kto wie?
A na razie będę sobie milczeć przemierzając maratonowe szlaki.
Może złoto sobie kiedyś wymilczę ( bo podobno „milczenie jest złotem”).
PS z koleżanką już sprawę sobie wyjaśniłyśmy (obiecałam ze sobie pogadamy ale przed albo po wyścigu) i może zmieni mi przydomek z milczącej Gomoli na jakiś bardziej akceptowalny:).
Na to ogromnie liczę, bo ta milcząca GOMOLA to bardzo mi do mnie nie pasuje:).
No i jeszcze jeden aspekt autorefleksji: muszę popracować nad gracją.
Tylko gdzie i jak?
Ktoś wie?:)
- Aktywność Ciężary
Komentarze
Nieszczęśliwy ???
Toż ja dopiero teraz wiem co znaczy i jak może być z Prawdziwą Kobietą. Tak sobie kiedyś pomyślałem, że per saldo to tak naprawdę jestem wdzięczny Losowi, za to że sp***liła mi "tylko" 13 lat. A mogła całe życie. Na szczęście wyszło że okradała nasze wspólne konto kilkakrotnie ugościła w kroku Kolegę, , a jak sprawa się rypła, to..... nie było co zbierać. Tę wersję też znasz ?
Wyszłaś Orlico - wyszłaś ze wsi, ale wieś nie wyszła z ciebie. Ludzka rzecz.
A co do mnie ? Tak. Był czas że leżałem na łopatkach i nie chciałem żyć.
A teraz ? Teraz gęba mi się cieszy do każdego nowego dnia, jutrzejszej wizyty u normalnych teściów, kota którego mam na kolanach, słowem - do każdej głupoty
I za to też dziękuję Ci Izabelko. Strach pomyśleć jakby wyglądało moje życie gdyby nie Tyi Twoi koledzy. Ot, np. taka bzdurka - niemieckiego bym się nie nauczył.
S.
PS. Kto to w ogóle jest "prototyp" ???. Jakieś braki w allgemeine Ausbildung ? SH1972 - 21:53 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
Toż ja dopiero teraz wiem co znaczy i jak może być z Prawdziwą Kobietą. Tak sobie kiedyś pomyślałem, że per saldo to tak naprawdę jestem wdzięczny Losowi, za to że sp***liła mi "tylko" 13 lat. A mogła całe życie. Na szczęście wyszło że okradała nasze wspólne konto kilkakrotnie ugościła w kroku Kolegę, , a jak sprawa się rypła, to..... nie było co zbierać. Tę wersję też znasz ?
Wyszłaś Orlico - wyszłaś ze wsi, ale wieś nie wyszła z ciebie. Ludzka rzecz.
A co do mnie ? Tak. Był czas że leżałem na łopatkach i nie chciałem żyć.
A teraz ? Teraz gęba mi się cieszy do każdego nowego dnia, jutrzejszej wizyty u normalnych teściów, kota którego mam na kolanach, słowem - do każdej głupoty
I za to też dziękuję Ci Izabelko. Strach pomyśleć jakby wyglądało moje życie gdyby nie Tyi Twoi koledzy. Ot, np. taka bzdurka - niemieckiego bym się nie nauczył.
S.
PS. Kto to w ogóle jest "prototyp" ???. Jakieś braki w allgemeine Ausbildung ? SH1972 - 21:53 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
Wiem co znaczy "birkut", wiec nie wysilaj się.
Herb odpada, ja z chłopów. Chodzi o ptaka.
[..birkut duży ptak drapieżny z rodziny jastrzębiowatych, o upierzeniu ciemnobrązowym, na głowie i ogonie - białym; berkut; bielik..]
Za twoje wcinanie się na bloga z takimi tekstami
chetnie birkut spróbował by twojej wątroby. he, he.
Nie jestem z grona znajomych autorki bloga.
Uwierz w to.
Nie jestem w ogóle z Tarnowa, czy okolic..
I w to też uwierz.
Twoje domysły sa nic nie warte.
Kiedys mówili "dej se siana"
No to sobie "dej".
Znam twój prototyp
- przed rozwodem i po rozwodzie
nękał swoja byłą, niegroźnie
[nieszczęśliwy był jak ty]
ale w końcu rozpił się bardzo.
AA birkut - 20:50 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
Herb odpada, ja z chłopów. Chodzi o ptaka.
[..birkut duży ptak drapieżny z rodziny jastrzębiowatych, o upierzeniu ciemnobrązowym, na głowie i ogonie - białym; berkut; bielik..]
Za twoje wcinanie się na bloga z takimi tekstami
chetnie birkut spróbował by twojej wątroby. he, he.
Nie jestem z grona znajomych autorki bloga.
Uwierz w to.
Nie jestem w ogóle z Tarnowa, czy okolic..
I w to też uwierz.
Twoje domysły sa nic nie warte.
Kiedys mówili "dej se siana"
No to sobie "dej".
Znam twój prototyp
- przed rozwodem i po rozwodzie
nękał swoja byłą, niegroźnie
[nieszczęśliwy był jak ty]
ale w końcu rozpił się bardzo.
AA birkut - 20:50 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
No cóż, jak ktoś sprowadza dyskusję na taki a nie inny poziom kulturalno - merytoryczny, to łamię swoją zasadę pt. >nie dyskutuj z idiot(k)ą bo sprowadzi cię do własnego poziomu a potem pokona doświadczeniem....<
So let me hit the keyboard as follows: What a fuckin'''' BIRKUTas :)
Albo Birkuta, bo na 90% domyślam się, którą z "psiapsiółek" jesteś.
Umiem czytać między wierszami.
Wiesz w ogóle, tak bez Google''''a, co w staropolszczyźnie znaczy słowo >birkut< ?
Nie wiesz. Myślisz że to po prostu nazwisko - ot, Mateusz Birkut, czy coś.
Außerdem, glaube Ich, dass ihre Spitzname ausnahmsweise aber nicht gelungen ist. Und dass kommt nicht in Frage, meine liebe Koleżanko.
Tchórzliwa Anonimowa Koleżanko.
Ja się podpisałem. A ty wstydzisz się nazwiska ? Nawet domyślam się czemu.
To co, bawimy się dalej, czy zrobiło się zbyt elokwentnie ? Ale jak napiszesz coś jeszcze - uprzyjemnisz mi wieczór :)
Dziś bez Blue Label.
SH SH - 20:06 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
So let me hit the keyboard as follows: What a fuckin'''' BIRKUTas :)
Albo Birkuta, bo na 90% domyślam się, którą z "psiapsiółek" jesteś.
Umiem czytać między wierszami.
Wiesz w ogóle, tak bez Google''''a, co w staropolszczyźnie znaczy słowo >birkut< ?
Nie wiesz. Myślisz że to po prostu nazwisko - ot, Mateusz Birkut, czy coś.
Außerdem, glaube Ich, dass ihre Spitzname ausnahmsweise aber nicht gelungen ist. Und dass kommt nicht in Frage, meine liebe Koleżanko.
Tchórzliwa Anonimowa Koleżanko.
Ja się podpisałem. A ty wstydzisz się nazwiska ? Nawet domyślam się czemu.
To co, bawimy się dalej, czy zrobiło się zbyt elokwentnie ? Ale jak napiszesz coś jeszcze - uprzyjemnisz mi wieczór :)
Dziś bez Blue Label.
SH SH - 20:06 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
Chylę niniejszym czoła przed Klasą kolegi vel Koleżanki.
A po pysku - chętnie bym się spróbował bo mnie testosteron nosi. To też potrafisz ?
Nie wiesz jak jest, to buzia na kłódkę.
Obrońco Uciśnionych Kobiet :)
EOT SH - 10:50 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
A po pysku - chętnie bym się spróbował bo mnie testosteron nosi. To też potrafisz ?
Nie wiesz jak jest, to buzia na kłódkę.
Obrońco Uciśnionych Kobiet :)
EOT SH - 10:50 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
@ SH
Nie masz żadnej klasy i tyle.
Ani elokwencja ani cena alkoholu,
który rzekomo pijasz tego nie zmienia.
Lubisz być złośliwy, szczególnie kiedy wiesz,
że nie dostaniesz po pysku.
To świadczy o twoim wyjątkowo podłym charakterze.
Dla wyjaśnienia - nie znam ani Izy ani ciebie,
piszę to po to,- żebyś swojej złośliwości
nie kierował na kogoś niewinnego
z grona znajomych, przyjaciół Izy.
P.S. Dzięki Bogu, oprócz zamiatania
coś jeszcze umiem. birkut - 07:29 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
Nie masz żadnej klasy i tyle.
Ani elokwencja ani cena alkoholu,
który rzekomo pijasz tego nie zmienia.
Lubisz być złośliwy, szczególnie kiedy wiesz,
że nie dostaniesz po pysku.
To świadczy o twoim wyjątkowo podłym charakterze.
Dla wyjaśnienia - nie znam ani Izy ani ciebie,
piszę to po to,- żebyś swojej złośliwości
nie kierował na kogoś niewinnego
z grona znajomych, przyjaciół Izy.
P.S. Dzięki Bogu, oprócz zamiatania
coś jeszcze umiem. birkut - 07:29 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
Koleżanko Birkut - może po kolei.
1. Kulą w płot. Jasne że nie wszyscy muszą mnie kochać, tak jak i ja nie muszę kochać całego świata. Ale na 100% wiem że jest taka Osoba i właśnie zasypia tuż obok.
2. Tak się składa że przyjaciół mam. Niewielu, bo nie szukam rozpaczliwie potrzeby akceptacji, ale wiem że akurat te osoby dadzą się za mnie pokroić
3. Co do pracy - nie martw się o to. W życiu tyle nie zarabiałem. Jeśli potrafisz coś więcej od zamiatania podłogi - prześlij CV i zobaczymy co się da zrobić bo akurat rekrutujemy.
KRS Nr 0000514097.
4. Bingo. Niniejszy post pisany jest pod wpływem oparów laktamu kwasu aminokapronowego, zapitego połówką Johny Walkera Blue Label.
5. Mamy zdaje się wolność słowa, której granice wyznacza KK, komentarze nie są wyłączone, znaczy - komentować można. A że złośliwie ? Toż ta Panienka, niezrealizowana dziennikarka, aż sama się prosi. Poza tym >qui tacet, consentire videtur<, czyż nie, Milcząca Gomolo ?
6. A czegóż to - Twoim zdaniem - miałbym PT Autorce zazdrościć ??? Nie ma czego. Uwierz na słowo....
6. Dziękuję niniejszym za uwagę i dobranoc Państwu. Szkoda prądu na dyskusję o proporcjach jednej części ciała do drugiej. Sławomir Hebda - 00:07 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
1. Kulą w płot. Jasne że nie wszyscy muszą mnie kochać, tak jak i ja nie muszę kochać całego świata. Ale na 100% wiem że jest taka Osoba i właśnie zasypia tuż obok.
2. Tak się składa że przyjaciół mam. Niewielu, bo nie szukam rozpaczliwie potrzeby akceptacji, ale wiem że akurat te osoby dadzą się za mnie pokroić
3. Co do pracy - nie martw się o to. W życiu tyle nie zarabiałem. Jeśli potrafisz coś więcej od zamiatania podłogi - prześlij CV i zobaczymy co się da zrobić bo akurat rekrutujemy.
KRS Nr 0000514097.
4. Bingo. Niniejszy post pisany jest pod wpływem oparów laktamu kwasu aminokapronowego, zapitego połówką Johny Walkera Blue Label.
5. Mamy zdaje się wolność słowa, której granice wyznacza KK, komentarze nie są wyłączone, znaczy - komentować można. A że złośliwie ? Toż ta Panienka, niezrealizowana dziennikarka, aż sama się prosi. Poza tym >qui tacet, consentire videtur<, czyż nie, Milcząca Gomolo ?
6. A czegóż to - Twoim zdaniem - miałbym PT Autorce zazdrościć ??? Nie ma czego. Uwierz na słowo....
6. Dziękuję niniejszym za uwagę i dobranoc Państwu. Szkoda prądu na dyskusję o proporcjach jednej części ciała do drugiej. Sławomir Hebda - 00:07 sobota, 29 listopada 2014 | linkuj
I po co tyle agresji z każdej strony.
Dajcie spokój kobiecie, ale z drugiej strony, sama jest Pani sobie winna zamieszczając takie wpisy jak powyżej. Po co tyle wynurzeń dla ogółu ? ? ? do WSZYUSTKICH - 21:09 piątek, 28 listopada 2014 | linkuj
Dajcie spokój kobiecie, ale z drugiej strony, sama jest Pani sobie winna zamieszczając takie wpisy jak powyżej. Po co tyle wynurzeń dla ogółu ? ? ? do WSZYUSTKICH - 21:09 piątek, 28 listopada 2014 | linkuj
asSH - jesteś żałosny, wiesz? O co chodzi?
Nikt cie nie kocha? Nie masz przyjaciół? Wylali cię z roboty?
Problemy z używkami, narkotykami?
Czemu robisz z siebie zawistnego trolla?
Psujesz powietrze... i tyle. birkut - 20:18 piątek, 28 listopada 2014 | linkuj
Nikt cie nie kocha? Nie masz przyjaciół? Wylali cię z roboty?
Problemy z używkami, narkotykami?
Czemu robisz z siebie zawistnego trolla?
Psujesz powietrze... i tyle. birkut - 20:18 piątek, 28 listopada 2014 | linkuj
http://tygodnik.onet.pl/historia/zyd-od-czarnej-madonny/wg8j4
Polecam Ci ten link.To rozmowa z prof. Pawłem Maciejko,który był konsultantem Olgi Tokarczuk jako specjalista w dziedzinie frankizmu.
No i film "Daas". B. - 09:35 czwartek, 27 listopada 2014 | linkuj
Polecam Ci ten link.To rozmowa z prof. Pawłem Maciejko,który był konsultantem Olgi Tokarczuk jako specjalista w dziedzinie frankizmu.
No i film "Daas". B. - 09:35 czwartek, 27 listopada 2014 | linkuj
A gdzież to takie hardcore''''y zapodali na trasie, że o 2-km podejściu coś cytujesz ??? Błoto jakieś też było ???
Niedopuszczalne. Zwłaszcza na łatwych CK.
A tak ad rem - jest takie powiedzenie: "jak masz paskudną gębę, nie zwalaj winy na lustro". Ty naprawdę masz taką minę, zwłaszcza pod górę, jakbyś jechała za karę. Do dziś pamiętam podjazd pod Liwocz w Jaśle - dojechałem ci do koła, pojechałem chwilę i stwierdziłem że "coś Panienka pod górę się ślimaczy". Mijając obejrzałem rower, Foxa, i pełen wyrzutu wzrok pt: jak w tej części peletonu ośmielam się zrzucać dwa ząbki niżej :))).
Przepraszam, takie chamstwo nie powtórzy się więcej. Po prostu dobrze się poczułem, a i przerzutka zadziałała.
PS1. U siebie też dawno zauważyłem że jak jadę na wysokim HR, to "wisi mi wara". I też nie rozumiem ludzi którzy widząc fotografa robią wszystko żeby zaistnieć. Swoje "uśmiechnięte" foty z wyścigów to mogę na palcach policzyć.
PS2 A co do gracji, to weź kobieto centymetr. Zmierz obwód bioder, potem talii i podziel jedno przez drugie. A potem zastanów się czy nie potrzebujesz czasem szerszego siodełka. Jak cię widzą, tak cię piszą - cytowana Koleżanka nie jest jedyną która zauważyła tę dysproporcję, a w lycrze widać to szczególnie.
No i tyle w temacie. Można się wycieniować, ale budowy kości miednicy zmienić nie ma szans. SH - 03:39 czwartek, 27 listopada 2014 | linkuj
Niedopuszczalne. Zwłaszcza na łatwych CK.
A tak ad rem - jest takie powiedzenie: "jak masz paskudną gębę, nie zwalaj winy na lustro". Ty naprawdę masz taką minę, zwłaszcza pod górę, jakbyś jechała za karę. Do dziś pamiętam podjazd pod Liwocz w Jaśle - dojechałem ci do koła, pojechałem chwilę i stwierdziłem że "coś Panienka pod górę się ślimaczy". Mijając obejrzałem rower, Foxa, i pełen wyrzutu wzrok pt: jak w tej części peletonu ośmielam się zrzucać dwa ząbki niżej :))).
Przepraszam, takie chamstwo nie powtórzy się więcej. Po prostu dobrze się poczułem, a i przerzutka zadziałała.
PS1. U siebie też dawno zauważyłem że jak jadę na wysokim HR, to "wisi mi wara". I też nie rozumiem ludzi którzy widząc fotografa robią wszystko żeby zaistnieć. Swoje "uśmiechnięte" foty z wyścigów to mogę na palcach policzyć.
PS2 A co do gracji, to weź kobieto centymetr. Zmierz obwód bioder, potem talii i podziel jedno przez drugie. A potem zastanów się czy nie potrzebujesz czasem szerszego siodełka. Jak cię widzą, tak cię piszą - cytowana Koleżanka nie jest jedyną która zauważyła tę dysproporcję, a w lycrze widać to szczególnie.
No i tyle w temacie. Można się wycieniować, ale budowy kości miednicy zmienić nie ma szans. SH - 03:39 czwartek, 27 listopada 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!