Piątek, 9 stycznia 2015
Rozdwojenie jaźni
Po raz drugi w życiu, sięgnęłam po „Szklany klosz” Sylwii Plath.
Czytałam kiedyś, będąc młodym dziewczęciem. Z przerażeniem stwierdziłam wówczas, że „szaleństwo” (bo tak wtedy myślałam - nie w kategoriach choroby psychicznej, a szaleństwa właśnie, wstydliwego szaleństwa, które kojarzyło mi się z osiedlową „wariatką”) może przyjść nagle i nieoczekiwanie. Jak u Sylwii. Że czasem nic tego nie zapowiada, a potem nagle bach… przychodzi taki dzień i łapie cię za głowę. Szaleństwo.
I że to może spotkać bezwzględnie każdego. Chociażby był nie wiem jak dobrze wykształcony, inteligentny (a wcześniej wydawało mi się, że dotyka to tylko i wyłącznie tych mniej mądrych).
Jeśli ktoś nie jest w temacie, to wyjaśniam, że „Szklany klosz” jest uznawany za powieść autobiograficzną i w dużej mierze opowiada o pobycie pisarki w szpitalu psychiatrycznym. Sylwia zresztą zginęła śmiercią samobójczą (dwa miesiące po ukazaniu się powieści). Podobno cierpiała na chorobę afektywną-dwubiegunową. Jeśli chcecie dowiedzieć się trochę więcej o niej, to polecam film „Sylwia” i książkę K. Moses „Przezimowanie” (to z rzeczy fabularnych, bo biografii jest kilka).
W „Szklanym kloszu” jest taki fragment. Sylwia opowiada jak jej chłopak, student medycyny, zapytał ją czy wolałaby mieszkać w mieście czy na wsi. Odpowiedziała, że tu i tu. Chłopak poinformował ją, że to jest pytanie z jakiegoś tam psychotestu, a jej odpowiedź sugeruje, że jest wielkie prawdpodobieństwo, że zapadnie na nerwicę. Przypomniało mi się to dzisiaj po przeczytaniu wpisu na blogu Szymonbike’a. Tego wpisu http://szymon.bike/podsumowanie-sezonu/
Pomyślałam, że mam rozdwojenie jaźni. Że gdyby ktoś zapytał co wolę – zawody i całą ich otoczkę, czy po prostu taką jazdę z wolnością w tle o jakiej wspomina Szymon, odpowiedziałabym, że to i to. Czyli coś chyba ze mną jest nie tak. Robiąc jedno tęsknię do drugiego i odwrotnie. Jakiś balans trzeba znaleźć w tym sezonie. Postaram się. Chociaż i tak zawsze w tym aspekcie rowerowego myślenia będę cierpieć na rozdwojenie jaźni. I czy tak mi znowu z tym źle? Chyba nie. A jak jest u Was?
Czytałam kiedyś, będąc młodym dziewczęciem. Z przerażeniem stwierdziłam wówczas, że „szaleństwo” (bo tak wtedy myślałam - nie w kategoriach choroby psychicznej, a szaleństwa właśnie, wstydliwego szaleństwa, które kojarzyło mi się z osiedlową „wariatką”) może przyjść nagle i nieoczekiwanie. Jak u Sylwii. Że czasem nic tego nie zapowiada, a potem nagle bach… przychodzi taki dzień i łapie cię za głowę. Szaleństwo.
I że to może spotkać bezwzględnie każdego. Chociażby był nie wiem jak dobrze wykształcony, inteligentny (a wcześniej wydawało mi się, że dotyka to tylko i wyłącznie tych mniej mądrych).
Jeśli ktoś nie jest w temacie, to wyjaśniam, że „Szklany klosz” jest uznawany za powieść autobiograficzną i w dużej mierze opowiada o pobycie pisarki w szpitalu psychiatrycznym. Sylwia zresztą zginęła śmiercią samobójczą (dwa miesiące po ukazaniu się powieści). Podobno cierpiała na chorobę afektywną-dwubiegunową. Jeśli chcecie dowiedzieć się trochę więcej o niej, to polecam film „Sylwia” i książkę K. Moses „Przezimowanie” (to z rzeczy fabularnych, bo biografii jest kilka).
W „Szklanym kloszu” jest taki fragment. Sylwia opowiada jak jej chłopak, student medycyny, zapytał ją czy wolałaby mieszkać w mieście czy na wsi. Odpowiedziała, że tu i tu. Chłopak poinformował ją, że to jest pytanie z jakiegoś tam psychotestu, a jej odpowiedź sugeruje, że jest wielkie prawdpodobieństwo, że zapadnie na nerwicę. Przypomniało mi się to dzisiaj po przeczytaniu wpisu na blogu Szymonbike’a. Tego wpisu http://szymon.bike/podsumowanie-sezonu/
Pomyślałam, że mam rozdwojenie jaźni. Że gdyby ktoś zapytał co wolę – zawody i całą ich otoczkę, czy po prostu taką jazdę z wolnością w tle o jakiej wspomina Szymon, odpowiedziałabym, że to i to. Czyli coś chyba ze mną jest nie tak. Robiąc jedno tęsknię do drugiego i odwrotnie. Jakiś balans trzeba znaleźć w tym sezonie. Postaram się. Chociaż i tak zawsze w tym aspekcie rowerowego myślenia będę cierpieć na rozdwojenie jaźni. I czy tak mi znowu z tym źle? Chyba nie. A jak jest u Was?
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
U mnie z darem przekonywania jakby krucho, to już ładnej tańczę niż przekonuję...
No chyba trudno, trzeba rzec... kolega Twój pozostanie tam gdzie stał. A oni tam gdzie ZOMO hyh sufa - 19:11 środa, 14 stycznia 2015 | linkuj
No chyba trudno, trzeba rzec... kolega Twój pozostanie tam gdzie stał. A oni tam gdzie ZOMO hyh sufa - 19:11 środa, 14 stycznia 2015 | linkuj
Iza, Ty mnie czym prędzej zapoznaj z tym zimowym kolegą. Posiadam Ci ja dar przekonywania a także bejzbola. Damy sobie z On radę hyhy
sufa - 00:17 poniedziałek, 12 stycznia 2015 | linkuj
Chyba trochę zagalopowałaś się z tym rozdwojeniem jaźni ;] Nie ma nic dziwnego w tym, że lubi się jedno i drugie. Bardziej bałbym się o kogoś, kto nie widzi nic poza ściganiem. Szymon zakosztował jednego i drugiego i stwierdził, że bardziej odpowiada mu wolność na rowerze. Póki co :] Mam jednak przeczucie, że ta decyzja nie jest "raz na zawsze" :]
A pytanie z psychotestu -trochę pokrętne. Wolał bym wprawdzie mieszkać na wsi, ale doceniam też zalety życia w mieście. A wiec trochę tu, a potem trochę tam. Trochę MTB, a potem trochę szosy. Lubię lato, ale zimę też lubię. Góry są najpiękniejsze właśnie zimą :] Trzeba czerpać to co najlepsze z każdej skrajności.
Apropos zimy -to Twój teamowy kolega często żali się na blogu, że nie lubi zimy. Może trzeba nad nim popracować? ;] marusia - 00:00 sobota, 10 stycznia 2015 | linkuj
A pytanie z psychotestu -trochę pokrętne. Wolał bym wprawdzie mieszkać na wsi, ale doceniam też zalety życia w mieście. A wiec trochę tu, a potem trochę tam. Trochę MTB, a potem trochę szosy. Lubię lato, ale zimę też lubię. Góry są najpiękniejsze właśnie zimą :] Trzeba czerpać to co najlepsze z każdej skrajności.
Apropos zimy -to Twój teamowy kolega często żali się na blogu, że nie lubi zimy. Może trzeba nad nim popracować? ;] marusia - 00:00 sobota, 10 stycznia 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!