Niedziela, 22 lutego 2015
MTB niedziela
Niektórzy trenowali na Gran Canarii, inni wkrótce udadzą się do Chorwacji, no to ja też postanowiłam zaliczyć jakiś „ zagraniczny” trening i udałam się w takie miejsce…
Kierunek treningu:) © Iza
Mój ulubiony Gutek śpiewa:
„Żeby móc się życiem cieszyć, trzeba grzeszyć i nie grzeszyć
mieć zasady i nie kłamać, czasem te zasady łamać”
No to ja dzisiaj złamałam swoją zasadę niejeżdżenia na początku sezonu po górkach (zwykle zanim ruszę pierwszy raz w górki, dwa tygodnie jeżdżę po płaskim).
Tak pięknie świeciło słońce. Czy można pozostać obojętnym na takie uroki świata?:) No nie.
Najpierw pomyślałam o Zakliczynie i drodze wzdłuż Dunajca, potem spontanicznie przyszła myśl o Lubince (z lekkim takim niepokojem czy nogi to wytrzymają). Ponieważ pierwsze krótkie podjazdy przebiegły bez większego bólu – Lubinka stała się celem.
Kiedy kończyłam podjazd usłyszałam (szło sobie pod górę dwóch starszych panów):
„ ale idzie to pod górę”. Usłyszeć coś takiego u progu sezonu – bezcenne:).
„TO” jakoś pod górę specjalnie „nie szło”. Raczej szło tak sobie, zwykle TO w sezonie potrafi ten podjazd pokonać szybciej. No, ale ok, nie będę pana wyprowadzać z błędu.
No to ja dzisiaj złamałam swoją zasadę niejeżdżenia na początku sezonu po górkach (zwykle zanim ruszę pierwszy raz w górki, dwa tygodnie jeżdżę po płaskim).
Tak pięknie świeciło słońce. Czy można pozostać obojętnym na takie uroki świata?:) No nie.
Najpierw pomyślałam o Zakliczynie i drodze wzdłuż Dunajca, potem spontanicznie przyszła myśl o Lubince (z lekkim takim niepokojem czy nogi to wytrzymają). Ponieważ pierwsze krótkie podjazdy przebiegły bez większego bólu – Lubinka stała się celem.
Kiedy kończyłam podjazd usłyszałam (szło sobie pod górę dwóch starszych panów):
„ ale idzie to pod górę”. Usłyszeć coś takiego u progu sezonu – bezcenne:).
„TO” jakoś pod górę specjalnie „nie szło”. Raczej szło tak sobie, zwykle TO w sezonie potrafi ten podjazd pokonać szybciej. No, ale ok, nie będę pana wyprowadzać z błędu.
Wyciąg na Lubince z oddali © Iza
Kiedy już wjechałam na szczyt – zastanawiałam się co dalej… Postanowiłam zjechać na dół i udać się w kierunku Zakliczyna, ale kiedy już tak jechałam wzdłuż Dunajca wpadł mi do głowy szaleńczy pomysł by udać się na.. Jurasówkę. No to pojechałam.
Takie tam.. zwierzaki © Iza
Prawie 4 km podjazdu, mozolnie i spokojnie, ale wytrwale. Na szczycie jeszcze sporo śniegu i sporo amatorów narciarstwa.
Jurasówka © Iza
Spożycie banana, sms z pozdrowieniami do Pani Krystyny (a ona na Słotwinach ech) i w drogę.
Suchy do tej pory asfalt zmienił się w bardzo niebezpieczny. Dużo wody, dużo lodu i dużo zmarzlin. Nie było to bezpieczne zjeżdżanie.
I jeszcze jedno mozolne wspinanie się na Wał i już w kierunku domu.
I cóż mam napisać? Że szczęście, że zalew endrofin, że czuję, że żyję. No.
Banały.
To napiszę, że:
- cieszę się, że mam rower (bez niego niewiele byłoby możliwe w tej kwestii),
- cieszę się, że mam siłę, żeby na te górki wjechać,
- cieszę się, że mam chęci, żeby z domu się ruszyć,
- cieszę się, że lubię się zmęczyć,
- cieszę się, że mam czas i mogę tak po prostu wyjść z domu i jechać (a wierzcie lub nie – nie każdy może)
- i najważniejsze – cieszę się, że jestem zdrowa!
No i znalazłam dzisiaj coś dla naszego kolegi teamowego Mirka Wójcika. Mirek, gdyby już kiedyś znudziło Ci się ściganie (zakładam, że to będzie w dalekiej przyszłości), zawsze możesz zostać członkiem:
Spożycie banana, sms z pozdrowieniami do Pani Krystyny (a ona na Słotwinach ech) i w drogę.
Suchy do tej pory asfalt zmienił się w bardzo niebezpieczny. Dużo wody, dużo lodu i dużo zmarzlin. Nie było to bezpieczne zjeżdżanie.
I jeszcze jedno mozolne wspinanie się na Wał i już w kierunku domu.
I cóż mam napisać? Że szczęście, że zalew endrofin, że czuję, że żyję. No.
Banały.
To napiszę, że:
- cieszę się, że mam rower (bez niego niewiele byłoby możliwe w tej kwestii),
- cieszę się, że mam siłę, żeby na te górki wjechać,
- cieszę się, że mam chęci, żeby z domu się ruszyć,
- cieszę się, że lubię się zmęczyć,
- cieszę się, że mam czas i mogę tak po prostu wyjść z domu i jechać (a wierzcie lub nie – nie każdy może)
- i najważniejsze – cieszę się, że jestem zdrowa!
No i znalazłam dzisiaj coś dla naszego kolegi teamowego Mirka Wójcika. Mirek, gdyby już kiedyś znudziło Ci się ściganie (zakładam, że to będzie w dalekiej przyszłości), zawsze możesz zostać członkiem:
Propozycja dla Mirka © Iza
Jest szansa dokonania zemsty na tej „krowie”, która nie dała Ci spać w Piwnicznej (a raczej na jej potomkach). Gdyby się udało, znalazłam Ci miejsce zbytu:
Miejsce zbytu:) © Iza
Zjeżdżając z Lubinki spotkałam braci Labudu i Olka (dawno nie widziałam braci Labudu ubranych w ciuchy z długim rękawem:)). Miło było Was spotkać:).
Po drodze do domu mycie roweru i sprint do domu, aby zdążyć na występ naszych narciarskich biegaczek. Wierzyłam, że będzie dobrze i było. Brawo Dziewczyny, jak przyjemnie było patrzeć na taką walkę!
PS Było słonce, były górki i był też stały element treningu kolarskiego czyli uciekanie przed psem. Kundlu z Lubinki zmusiłeś mnie do największego dzisiaj wysiłku:). Dzięki.
PS2
Dwa lata temu przeczytałam książkę pt Chustka. Ot pomyślałby ktoś... kolejna książka o odchodzeniu, pamiętnik choroby i odchodzenia. Nie. Książka jest niezwykła, bo niezwykła była autorka bloga. Świat widziała ... hm jak widziała? Sami musicie zobaczyć. Najlepiej przeczytać książkę. Ale już dzisiaj możecie obejrzeć film. Film, który bardzo chciałam obejrzeć, od kiedy przeczytałam książkę. Gdyby nie nominacja do Oscara, pewnie i dzisiaj nie miałabym okazji obejrzeć. Ale będę miała:) i już nie mogę się doczekać. Autorka filmu mówi, że podobno ten film robi cuda z ludźmi. No to się przekonajcie czy to prawda i poznajcie .... Joannę - Chustkę. Warto.. "Joanna" już dzisiaj nahttp://ninateka.pl/film/joanna-pokaz-specjalny
(Tomek dziękuję Ci, że dałeś mi znać o emisji filmu. Jak dobrze mieć fajnych i czujnych kolegów).
Po drodze do domu mycie roweru i sprint do domu, aby zdążyć na występ naszych narciarskich biegaczek. Wierzyłam, że będzie dobrze i było. Brawo Dziewczyny, jak przyjemnie było patrzeć na taką walkę!
PS Było słonce, były górki i był też stały element treningu kolarskiego czyli uciekanie przed psem. Kundlu z Lubinki zmusiłeś mnie do największego dzisiaj wysiłku:). Dzięki.
PS2
Dwa lata temu przeczytałam książkę pt Chustka. Ot pomyślałby ktoś... kolejna książka o odchodzeniu, pamiętnik choroby i odchodzenia. Nie. Książka jest niezwykła, bo niezwykła była autorka bloga. Świat widziała ... hm jak widziała? Sami musicie zobaczyć. Najlepiej przeczytać książkę. Ale już dzisiaj możecie obejrzeć film. Film, który bardzo chciałam obejrzeć, od kiedy przeczytałam książkę. Gdyby nie nominacja do Oscara, pewnie i dzisiaj nie miałabym okazji obejrzeć. Ale będę miała:) i już nie mogę się doczekać. Autorka filmu mówi, że podobno ten film robi cuda z ludźmi. No to się przekonajcie czy to prawda i poznajcie .... Joannę - Chustkę. Warto.. "Joanna" już dzisiaj nahttp://ninateka.pl/film/joanna-pokaz-specjalny
- DST 51.00km
- Teren 1.00km
- Czas 02:44
- VAVG 18.66km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
podpisuję się pod banałami obiema rękami ;) ja byłem na ostatnich km, kiedy na antenie 3ki pojawiła się relacja z ostatnich metrów biegu - normalnie aż powera dostałem i zęby zacisnąłem, mimo iż jechałem już na oparach - komentatorzy i nasi sportowcy potrafią podnieść ciśnienie :D
k4r3l - 17:36 niedziela, 22 lutego 2015 | linkuj
widać się starzejemy i stąd te długie rękawy :P ale później jednogłośnie doszliśmy do wniosku że za grubo się ubraliśmy. koło Jurasówki to tragedia- nie było asfaltu było źle, zrobili asfalt to zasypali jakimś błotem :/ Również miło było się minąć bo poza tym to jacyś sami Obcy się kręcili dziś
labudu - 17:02 niedziela, 22 lutego 2015 | linkuj
Wygląda na to, że prawie się minęliśmy. Zjeżdżaliśmy w sześciu z Lubinki w kierunku Zakliczyna. Po przerwie w sklepie na dole spotkaliśmy też kolegów Labudu i Olka i nawet kilka km z nimi przejechaliśmy :)
Czwarty rok jeżdżę, a na Lubince byłem chyba pierwszy raz. Ładne widoki :) piotrkol - 15:29 niedziela, 22 lutego 2015 | linkuj
Czwarty rok jeżdżę, a na Lubince byłem chyba pierwszy raz. Ładne widoki :) piotrkol - 15:29 niedziela, 22 lutego 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!