Wtorek, 10 marca 2015
Rower
Jedna z moich ulubionych piosenek, którą chciałam zadedykować mojemu dzisiejszemu targetowi, nieznajomemu spotkanemu na moście w Ostrowie.
Chłopak miał ambicję. Trzeba mu to przyznać.
W planie była dzisiaj siłownia pierwotnie, ale wczoraj pomyślałam, że jeżeli dalej będzie taka fajna temperatura, to rower koniecznie.
I pojechałam.
Planowo miała być jazda w tzw tlenie:). Plan niestety został poważnie zachwiany przez wspomnianego już chłopaka. Tlen szybko przeszedł w beztlen.
Chłopak minął mnie na moście w Ostrowie i od razu widać było, że ma ambicję. No, ale ja też mam ambicję toteż pognałam za nim. Trochę miał pecha, bo jechaliśmy w jednym kierunku. Dobry był, utrzymywał cały czas 20 metrową przewagę, chociaż bardzo się starałam. Pomyślałam jednak: wiadukt nad autostradą będzie moją szansą (jest pod górę). I tak było, na wiadukcie chłopak popełnił błąd – nie zmienił przełożeń, na stojaka wjeżdżał, ja zrzuciłam na średnią i zbliżyłam się znacznie. No, ale potem był zjazd w dół i niestety chłopak pojechał w innym kierunku. A może „stety” bo byśmy się nawzajem wykończyli:).
Ja pojechałam do Lasu Radłowskiego, on pewnie do domu, w kierunku Niwki.
Chciałam pojeździć dłużej, ale słońce zaczęło zachodzić i spadła temperatura.
Od dłuższego czasu, jak wiecie, staram się jeść inaczej. Odnosi się to również do tzw suplementacji sportowca. Tzn przestałam pijać różne chemiczne mieszanki pt odżywki. Zamiast nich przyrządzam sobie (po treningu) koktajle (na bazie mleka, kefiru). Dzisiaj np. z malinami, truskawkami, żurawiną, odrobiną rodzynek i karobem. Polecam.
Nie wiem czy to się sprawdzi w sezonie „wyścigowym”, ale mam nadzieję, że tak. To będzie sezon- eksperyment pod wieloma względami.
Potwierdzenie (że może się nie mylę w tych moich próbach) znalazłam na blogu Iwony. Polecam ten wpis dla wszystkich trenujących. Jest ciekawy i inspirujący. Kiedyś sama o tym napiszę. O tym czym zastąpiłam odżywki w chemii. O swoich doświadczeniach.
A na razie poczytajcie u Iwony. http://www.ajwendieta.pl/blog/podcast/zasilanie-o...
A dzisiaj tylko o kaszy jaglanej, o której już pisałam. Staram się ją jeść przynajmniej dwa razy w tygodniu. Najczęściej rano. Kilka lat temu w ogóle nie jadałam śniadań rano. Piłam kawę na czczo, ok 11 jadłam jakieś kanapki. Jakieś 2 lata temu postanowiłam z tym skończyć i przed wypiciem kawy starałam się zjeść coś (np. płatki z jogurtem naturalnym – niespecjalnie przepadam za tym). No i dlatego, że nie przepadam, często jogurt zamieniałam na pszennego precelka… Tak, tak… Dzisiaj.. nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam rzeczonego precelka.
Aktualnie wstaje 15 minut wcześniej i robię sobie śniadanie przed wyjściem z pracy i fajne to nawet jest. Mam czas się jakoś dobudzić, siedzę sobie przy stole, patrzę przez okno jak świat się budzi do życia, a jak zrobię coś naprawdę dobrego na to śniadanie – to już w ogóle wchodzę dobrze w dzień. Kasza jaglana jest takim paliwem, które pomaga mi dobrze zacząć dzień. Dlaczego jest taka dobra? (Maja Włoszczowska mówi o niej Absolutny TOP).
Proszę bardzo: Kasza jaglana - posiada wartości odżywcze i składniki mineralne. Otrzymuje się ją z nasion prosa, uprawianego już w epoce neolitu. Pod względem wartości odżywczej dorównuje kaszy gryczanej. Ma mało skrobi, za to dużo łatwo przyswajalnego białka. Wyróżnia się najwyższą zawartością witamin z grupy B: B1, (tiaminy), B2 (ryboflawiny) i B6 (pirydoksyny) oraz żelaza i miedzi. Kasza jaglana - właściwości lecznicze Kasza jaglana jest lekkostrawna i nie uczula, bo nie zawiera glutenu. Dlatego warto ją polecić osobom chorującym na celiakię stosującym dietę bezglutenową, a także cierpiącym na niedokrwistość. Ma właściwości antywirusowe, zmniejsza stan zapalny błon śluzowych (wysusza nadmiar wydzieliny), jest zatem dobrym domowym lekarstwem na katar.
Niektórzy podobno mają z nią problem. Nie potrafią ugotować tak, żeby nie była gorzka. Ja ją po prostu zawsze wcześniej namaczam, przynajmniej przez pół godziny, a potem wodę wylewam i zalewam nową. Robię często na słodko. Dodaje nieco oleju kokosowego, karobu, trochę rodzynek i żurawiny. I jest energia na poranek naprawdę. A może nawet na cały dzień? Spróbujcie. Że nie lubicie kaszy? Też tak mówiłam. Jeszcze do niedawna nie byłam w stanie przełknąć śniadania o 6 rano. Dzisiaj jem je regularnie. Wiele rzeczy można w życiu zmienić, jeśli tylko się chce. Wiele, ale to nie znaczy, że wszystkie. Ale to już temat na zupełnie inną historię.
Planowo miała być jazda w tzw tlenie:). Plan niestety został poważnie zachwiany przez wspomnianego już chłopaka. Tlen szybko przeszedł w beztlen.
Chłopak minął mnie na moście w Ostrowie i od razu widać było, że ma ambicję. No, ale ja też mam ambicję toteż pognałam za nim. Trochę miał pecha, bo jechaliśmy w jednym kierunku. Dobry był, utrzymywał cały czas 20 metrową przewagę, chociaż bardzo się starałam. Pomyślałam jednak: wiadukt nad autostradą będzie moją szansą (jest pod górę). I tak było, na wiadukcie chłopak popełnił błąd – nie zmienił przełożeń, na stojaka wjeżdżał, ja zrzuciłam na średnią i zbliżyłam się znacznie. No, ale potem był zjazd w dół i niestety chłopak pojechał w innym kierunku. A może „stety” bo byśmy się nawzajem wykończyli:).
Ja pojechałam do Lasu Radłowskiego, on pewnie do domu, w kierunku Niwki.
Chciałam pojeździć dłużej, ale słońce zaczęło zachodzić i spadła temperatura.
Od dłuższego czasu, jak wiecie, staram się jeść inaczej. Odnosi się to również do tzw suplementacji sportowca. Tzn przestałam pijać różne chemiczne mieszanki pt odżywki. Zamiast nich przyrządzam sobie (po treningu) koktajle (na bazie mleka, kefiru). Dzisiaj np. z malinami, truskawkami, żurawiną, odrobiną rodzynek i karobem. Polecam.
Nie wiem czy to się sprawdzi w sezonie „wyścigowym”, ale mam nadzieję, że tak. To będzie sezon- eksperyment pod wieloma względami.
Potwierdzenie (że może się nie mylę w tych moich próbach) znalazłam na blogu Iwony. Polecam ten wpis dla wszystkich trenujących. Jest ciekawy i inspirujący. Kiedyś sama o tym napiszę. O tym czym zastąpiłam odżywki w chemii. O swoich doświadczeniach.
A na razie poczytajcie u Iwony. http://www.ajwendieta.pl/blog/podcast/zasilanie-o...
A dzisiaj tylko o kaszy jaglanej, o której już pisałam. Staram się ją jeść przynajmniej dwa razy w tygodniu. Najczęściej rano. Kilka lat temu w ogóle nie jadałam śniadań rano. Piłam kawę na czczo, ok 11 jadłam jakieś kanapki. Jakieś 2 lata temu postanowiłam z tym skończyć i przed wypiciem kawy starałam się zjeść coś (np. płatki z jogurtem naturalnym – niespecjalnie przepadam za tym). No i dlatego, że nie przepadam, często jogurt zamieniałam na pszennego precelka… Tak, tak… Dzisiaj.. nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam rzeczonego precelka.
Aktualnie wstaje 15 minut wcześniej i robię sobie śniadanie przed wyjściem z pracy i fajne to nawet jest. Mam czas się jakoś dobudzić, siedzę sobie przy stole, patrzę przez okno jak świat się budzi do życia, a jak zrobię coś naprawdę dobrego na to śniadanie – to już w ogóle wchodzę dobrze w dzień. Kasza jaglana jest takim paliwem, które pomaga mi dobrze zacząć dzień. Dlaczego jest taka dobra? (Maja Włoszczowska mówi o niej Absolutny TOP).
Proszę bardzo: Kasza jaglana - posiada wartości odżywcze i składniki mineralne. Otrzymuje się ją z nasion prosa, uprawianego już w epoce neolitu. Pod względem wartości odżywczej dorównuje kaszy gryczanej. Ma mało skrobi, za to dużo łatwo przyswajalnego białka. Wyróżnia się najwyższą zawartością witamin z grupy B: B1, (tiaminy), B2 (ryboflawiny) i B6 (pirydoksyny) oraz żelaza i miedzi. Kasza jaglana - właściwości lecznicze Kasza jaglana jest lekkostrawna i nie uczula, bo nie zawiera glutenu. Dlatego warto ją polecić osobom chorującym na celiakię stosującym dietę bezglutenową, a także cierpiącym na niedokrwistość. Ma właściwości antywirusowe, zmniejsza stan zapalny błon śluzowych (wysusza nadmiar wydzieliny), jest zatem dobrym domowym lekarstwem na katar.
Niektórzy podobno mają z nią problem. Nie potrafią ugotować tak, żeby nie była gorzka. Ja ją po prostu zawsze wcześniej namaczam, przynajmniej przez pół godziny, a potem wodę wylewam i zalewam nową. Robię często na słodko. Dodaje nieco oleju kokosowego, karobu, trochę rodzynek i żurawiny. I jest energia na poranek naprawdę. A może nawet na cały dzień? Spróbujcie. Że nie lubicie kaszy? Też tak mówiłam. Jeszcze do niedawna nie byłam w stanie przełknąć śniadania o 6 rano. Dzisiaj jem je regularnie. Wiele rzeczy można w życiu zmienić, jeśli tylko się chce. Wiele, ale to nie znaczy, że wszystkie. Ale to już temat na zupełnie inną historię.
- DST 31.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:20
- VAVG 23.25km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!