Niedziela, 12 kwietnia 2015
Szlakiem cmentarzy wojennych
Wyjątkowo wycieczkowy weekend sobie zrobiłam.
Po późnym powrocie z Krakowa i późnym położeniu się do łóżka, nie bardzo chciało mi się wstawać, żeby jechać z grupą pod przewodnictwem Pana Adama. Trochę było mi żal, ale może wyszło mi to na dobre? Dzisiaj warunki do jazdy łatwe nie były. Wiał porywisty wiatr, który dawał się szczególnie we znaki, kiedy wracaliśmy z Tomkiem w kierunku Mościc. Naprawdę odechciewało się jazdy na rowerze.
Planu na jazdę wielkiego nie mieliśmy. Tworzył się w trakcie, ale wyszedł nam tak niechcący ładny szlak śladem cmentarzy wojennych. Na naszej 50 km trasie uzbierało się ich całkiem sporo, a gdybyśmy dobrze poszukali, pewnie byłoby więcej. Zaczęliśmy przez Buczynę, która zazielenia się z dnia na dzień. Jest piękna, zielona, pełna zawilców, gdzieniegdzie są i kaczeńce.
Tomek w Buczynie © Iza
Po późnym powrocie z Krakowa i późnym położeniu się do łóżka, nie bardzo chciało mi się wstawać, żeby jechać z grupą pod przewodnictwem Pana Adama. Trochę było mi żal, ale może wyszło mi to na dobre? Dzisiaj warunki do jazdy łatwe nie były. Wiał porywisty wiatr, który dawał się szczególnie we znaki, kiedy wracaliśmy z Tomkiem w kierunku Mościc. Naprawdę odechciewało się jazdy na rowerze.
Planu na jazdę wielkiego nie mieliśmy. Tworzył się w trakcie, ale wyszedł nam tak niechcący ładny szlak śladem cmentarzy wojennych. Na naszej 50 km trasie uzbierało się ich całkiem sporo, a gdybyśmy dobrze poszukali, pewnie byłoby więcej. Zaczęliśmy przez Buczynę, która zazielenia się z dnia na dzień. Jest piękna, zielona, pełna zawilców, gdzieniegdzie są i kaczeńce.
O cmentarzach wojennych na terenie powiatu tarnowskiego, wielokrotnie pisałam. To jest „sprawa” unikatowa, coś co zdecydowanie jest wielkim dziedzictwem tego rejonu Polski (to dotyczy głównie okolic Tarnowa, Gorlic, Nowego Sącza). Cmentarze te były efektem działań Krakowskiego Oddziału Grobów Wojennych. Tworzone z wielką starannością, pięknie zaprojektowane, zaskakują dzisiaj monumentalnością obelisków, architekturą i tym, że Austriacy nie dbali wyłącznie o swoich żołnierzy. Dbali o pochowanie ciał wszystkich ofiar wojny.
Najpierw udało nam się trafić na stary cmentarz kalwiński w Szczepanowicach. W tym też celu musieliśmy ostro w górę podjechać w kierunku Błoń. Cmentarz jest oddalony od drogi. Już kiedyś go szukałam, ale się nie udało, więc dzisiejsze odnalezienie sprawiło mi wiele radości.
Na tymże cmentarzu jest kwatera wojenna również. I trochę historii dot. tych, którzy na kalwińskim cmentarzu spoczywają. Szczepanowice były kiedyś prężnycm ośrodkiem kalwinizmu.
(W 1568 r. część rodziny Chrząstowskich przyjęła kalwinizm. W 1573 r. kościół w Jodłówce zamieniono na zbór kalwiński. Stan taki trwał 20 lat, a tymczasem budynek uległ zniszczeniu. Wówczas katolicy i kalwiniści zbudowali sobie oddzielne świątynie. Wkrótce też zaczęła działać szkoła zborowa. W 1651 r. zamknięto zbór i szkołę w Jodłówce i przeniesiono je do sąsiednich Szczepanowic, gdzie ich właściciel Stanisław Chrząstowski (†1658), działacz polityczny i przywódca protestantów małopolskich, ufundował nowy zbór, "który wkrótce stał się głównym ośrodkiem życia zborów krakowskich i sandomierskich"[2]). W tym też czasie założono istniejący do dzisiaj cmentarz kalwiński. Synem Stanisława był Piotr Chrząstowski (†1684), działacz protestancki. "Siedziba jego – odziedziczone po ojcu Szczepanowice – rozrosła się w małe miasteczko jako zborowa stolica Małopolski zachodniej i ostatni ośrodek polskiego szkolnictwa kalwińskiego o międzynarodowym znaczeniu, ściągający młodzież protestancką z Węgier" [3]). W latach sześćdziesiątych XVII w. szkoła ta była szkołą dystryktu krakowskiego i osiągnęła poziom gimnazjum. Oprócz synów szlachty polskiej kształcili się w niej synowie kupców szkockich z Tarnowa, a w latach siedemdziesiątych – także pewna liczba młodzieży z Węgier. W 1713 r. zbór został spalony. Nowy zbór wybudowano w 1786 r.; przetrwał on do 1852 r., kiedy to Chrząstowscy sprzedali swe dobra Serwatowskim i opuścili Szczepanowice”
Cmentarz nr 197 w Szczepanowicach
Na tymże cmentarzu jest kwatera wojenna również. I trochę historii dot. tych, którzy na kalwińskim cmentarzu spoczywają. Szczepanowice były kiedyś prężnycm ośrodkiem kalwinizmu.
(W 1568 r. część rodziny Chrząstowskich przyjęła kalwinizm. W 1573 r. kościół w Jodłówce zamieniono na zbór kalwiński. Stan taki trwał 20 lat, a tymczasem budynek uległ zniszczeniu. Wówczas katolicy i kalwiniści zbudowali sobie oddzielne świątynie. Wkrótce też zaczęła działać szkoła zborowa. W 1651 r. zamknięto zbór i szkołę w Jodłówce i przeniesiono je do sąsiednich Szczepanowic, gdzie ich właściciel Stanisław Chrząstowski (†1658), działacz polityczny i przywódca protestantów małopolskich, ufundował nowy zbór, "który wkrótce stał się głównym ośrodkiem życia zborów krakowskich i sandomierskich"[2]). W tym też czasie założono istniejący do dzisiaj cmentarz kalwiński. Synem Stanisława był Piotr Chrząstowski (†1684), działacz protestancki. "Siedziba jego – odziedziczone po ojcu Szczepanowice – rozrosła się w małe miasteczko jako zborowa stolica Małopolski zachodniej i ostatni ośrodek polskiego szkolnictwa kalwińskiego o międzynarodowym znaczeniu, ściągający młodzież protestancką z Węgier" [3]). W latach sześćdziesiątych XVII w. szkoła ta była szkołą dystryktu krakowskiego i osiągnęła poziom gimnazjum. Oprócz synów szlachty polskiej kształcili się w niej synowie kupców szkockich z Tarnowa, a w latach siedemdziesiątych – także pewna liczba młodzieży z Węgier. W 1713 r. zbór został spalony. Nowy zbór wybudowano w 1786 r.; przetrwał on do 1852 r., kiedy to Chrząstowscy sprzedali swe dobra Serwatowskim i opuścili Szczepanowice”
Nareszcie odnaleziony cmenatrz w Szczepanowicach © Iza
Pozostałości cmentarza kalwińskiego w Szczepanowicach © Iza
Raz jeszcze cmentarz kalwiński © Iza
Kolejny etap to był wspinanie się na Lubinkę, ostrym asfaltowym podjazdem za sklepem w Szczepanowicach. A na Lubince kolejne cmentarze.
Cmentarz nr 193
Cmentarz w Dąbrówce Szczpenowskiej (przysiółek Lubcza) © Iza
Wygrzewała się na obelisku © Iza
Kwatera rosyjska © Iza
U "wejścia do Doliny Izy" © Iza
Wdrapałam się bo widoki z góry przepiękne © Iza
Cmentarz nr 192 w Dąbrówce Szczepanowskiej.
U "wejścia do Doliny Izy" © Iza
Kolejny cmentarz w Dąbrówce Szczepanowskiej © Iza
Cmentarz nr 191 w Dąbrówce Szczepanowskiej
I na Lubince © Iza
Potem na Wał, „ulubionym” podjazdem. Cmentarz nr 188 w Rychwałdzie
Cmentarz w Rychwałdzie © Iza
Widok na Tarnów © Iza
I znowu pod górę w kierunku cmentarza Głowa Cukru.
Cmentarz nr 185 w Lichiwnie Głowa Cukru. Jeden z największych powierzchniowo cmentarzy w rejonie tarnowskim.
Cmentarz Głowa Cukru (Lichwin) © Iza
Jeszcze jedno ujęcie z Głowy Cukru © Iza
I jeszcze jedno © Iza
I ujęcie nr 4 © Iza
A potem z powrotem na Wał. Podjazdem, który w pewnym momencie przeszedł w mega stromy i przeklinałam swój pomysł jazdy akurat tamtędy.
Wyrobisko na Wale © Iza
( za Internetem: w miejscowości Lichwin na Pogórzu Rożnowskim, znajduje się wyrobisko nieczynnego kamieniołomu łupka mioceńskiego. Podczas eksploatacji surowca skalnego, wydobyto tam skamieniałe pnie drzew. Ich wiek oceniono na 66 milionów lat a wiec na przełom kredy i paleogenu. Ustalono, iż są to pnie drzew iglastych).
Skamieniałe drzewo © Iza
A potem udaliśmy się na pięknie położony cmentarz w Lichwinie. Ukryty w lesie. Nie jest łatwo tam trafić, jeśli się nie wie kiedy jest. Cmentarz nr 186 w Lichwinie
Cmentarz na Wale © Iza
Ujęcie drugie © Iza
Ujęcie 3 © Iza
No a potem już w kierunku domu, pod wiatr, który dał się nam potężnie we znaki. Cmentarz nr 194 w Szczepanowicach. „Dążyliśmy do starcia – a znaleźliśmy pokój” – inskrypcja z pomnika.
Cmentarz przy głownej drodze na Lubinkę © Iza
Dobry dzień. Na jednym z cmentarzy, kiedy Tomek szukał skrytek, ja siedziałam i sobie kontemplowałam ...
ciszę, spokój...
Życie.
Że co, ze na cmentarzu?
Bardzo dobre miejsce.
Słuchałam skrzypienia drzewa (fajne to są dźwięki).
Że jestem sentymentalna, nostalgiczna itd? Że niektórych śmieszy, że zachwycam się kwiatuszkami, drzewkami, Dunajcem i górkami?
No.. zachwycam się.
I całkiem dobrze mi z tym.
Nie chciałabym żeby było inaczej.
A u Was? Co dzisiaj wydarzyło się dobrego?
A dla zainteresowanych taki link. Polecam: http://www.powiat.okay.pl/images/starostwo/foto/p...
- DST 50.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:55
- VAVG 17.14km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Ja też lubię się zatrzymać i posłuchać tych dźwięków. Z daleka od zgiełku miasta... Dlatego tak lubię jeździć wąskimi, zapomnianymi drogami, gdzieś na górkach i w lasach :)
piotrkol - 20:21 niedziela, 12 kwietnia 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!