Środa, 15 kwietnia 2015
Lubinkowo - podjazdowo
Oj ciężko się było dzisiaj zebrać na „trening” (a taki miałam zaplanowany).
Jakiś taki dzień… do tego znowu ten wiatr. No, ale pomyślałam, że nie można bez końca się „obijać”. Weekend to było delikatne jeżdżenie, więc czas było żeby coś konkretnego zrobić.
Jakiś taki dzień… do tego znowu ten wiatr. No, ale pomyślałam, że nie można bez końca się „obijać”. Weekend to było delikatne jeżdżenie, więc czas było żeby coś konkretnego zrobić.
Ubiegłotygodniowe podjeżdżanie na Wał, spowodowało małą traumę (straszna ta niemoc była). Dzisiaj już wiem, że to z pewnością był efekt przeciążenia nóg nowymi ćwiczeniami z ketlą, bo dzisiaj było zupełnie inaczej.
Podjeżdżanie nie odbywa się co prawda z jakąś niesamowitą siłą, ani w niesamowitym tempie, ale jest zasadnicza różnica między tym co było w ub czwartek a tym co dzisiaj.
Najpierw przez Buczynę (bo chciałam trochę terenu zaliczyć) i do Szczepanowic niebieskim. W Szczepanowicach na podjazd za sklepem. To jest dziwny podjazd. Niby niedługi (jakieś nieco ponad 1 km), ale zaczyna się bardzo ostro, potem łagodnieje, by w końcowych jakichś 500 m przejść do straszliwej „ostrości”. Takiej z powodu, której zaczynają piec nogi, pali w przełyku i w ogóle ma się wrażenie, że się umrze (przynajmniej ja tak mam, bo taki np. Labudu pewnie go nawet nie zauważa:)).
Wygląda na zdjęciu jakby było płasko (jak zwykle zdjęcie mocno "wypłaszcza"), ale nie jest. Zresztą znak mówi wszystko.
Najpierw przez Buczynę (bo chciałam trochę terenu zaliczyć) i do Szczepanowic niebieskim. W Szczepanowicach na podjazd za sklepem. To jest dziwny podjazd. Niby niedługi (jakieś nieco ponad 1 km), ale zaczyna się bardzo ostro, potem łagodnieje, by w końcowych jakichś 500 m przejść do straszliwej „ostrości”. Takiej z powodu, której zaczynają piec nogi, pali w przełyku i w ogóle ma się wrażenie, że się umrze (przynajmniej ja tak mam, bo taki np. Labudu pewnie go nawet nie zauważa:)).
Wygląda na zdjęciu jakby było płasko (jak zwykle zdjęcie mocno "wypłaszcza"), ale nie jest. Zresztą znak mówi wszystko.
Początek podjazdu © Iza
Myślałam: podjadę dwa, może trzy razy. Podjechałam 4 razy. Tak to już jest z takim podjazdowym treningiem, że pierwszy podjazd idzie ciężko (psychicznie), a następne to już jakoś tak z rozpędu się robi.
Taki trening jest nudnawy, ale świetnie ćwiczy psychikę.
Kiedy zjechałam ostatni raz w dół, trochę się wahałam co dalej, aż w końcu zdecydowałam się na podjazd zielonym szlakiem w kierunku cmentarza. Dwa razy podjechałam. Jest umiarkowanie ostry i dość krótki. Myślę, że jakieś 500 m, chyba nie więcej. A na koniec pojechałam jeszcze na lubinkowe serpentyny.
Już w Tarnowie spotkałam Tomka, który jak się okazało również był na Lubince, tyle, ze wyjechał dużo wcześniej niż ja oraz moich kolegów ze starej drużyny czyli Stalbomatu, Kamila i Jaśka. Miło było się spotkać i chwilę pogadać.
Dobry dzień.
Myślałam: podjadę dwa, może trzy razy. Podjechałam 4 razy. Tak to już jest z takim podjazdowym treningiem, że pierwszy podjazd idzie ciężko (psychicznie), a następne to już jakoś tak z rozpędu się robi.
Taki trening jest nudnawy, ale świetnie ćwiczy psychikę.
Kiedy zjechałam ostatni raz w dół, trochę się wahałam co dalej, aż w końcu zdecydowałam się na podjazd zielonym szlakiem w kierunku cmentarza. Dwa razy podjechałam. Jest umiarkowanie ostry i dość krótki. Myślę, że jakieś 500 m, chyba nie więcej. A na koniec pojechałam jeszcze na lubinkowe serpentyny.
Już w Tarnowie spotkałam Tomka, który jak się okazało również był na Lubince, tyle, ze wyjechał dużo wcześniej niż ja oraz moich kolegów ze starej drużyny czyli Stalbomatu, Kamila i Jaśka. Miło było się spotkać i chwilę pogadać.
Dobry dzień.
- DST 41.00km
- Teren 6.00km
- Czas 02:16
- VAVG 18.09km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
takiego podjazdu ciężko nie zauważyć :P no zależy jakim tempem się jedzie :P ale jak niedawno na samej końcówce całkiem niewolny podjazd zakończył się sprintem z Olkiem to poczułem go szczególnie :P
Lubinka ma to do siebie że asfaltami można podjeżdżać z niemal każdej strony i zabija się nude bo za każdym razem inny podjazd :) labudu - 21:59 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj
Lubinka ma to do siebie że asfaltami można podjeżdżać z niemal każdej strony i zabija się nude bo za każdym razem inny podjazd :) labudu - 21:59 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!