Niedziela, 31 maja 2015
Koszmar a nie maraton
Życie sobie wszystko weryfikuje.
Kluszkowce miały być najcięższym maratonem w Cyklo w tym sezonie.
Nie były.
Dziś to już wiem.
Żegnając się z Andrzejem, powiedziałam, ze nigdy więcej nie będę żartować w ten sposób - że pójdziemy w trupa, że szybko objedziemy, żeby pobiesiadować.
Trupem to jestem i owszem po tym maratonie, trupem zdaje się być mój rower. Kiedy go wnosiłam do domu (jakiii ciężki oblepiony błotem), zastanawiałam się jak byłam w stanie jechać na nim pod górę (tam gdzie jechać się dało).
A przecież to już jest rower gdzie sporo kg błota z niego odpadło, na koncowych fragmentach trasy.
Bo były takie momenty, że wazył ok 20 kg i dosłownie musiałam go ciągnąć (nie podprowadzać), a ciągnąć pod górę, a on się ciągnąć nie bardzo dał, bo koła się nie kręciły. Płakać się chciało.
Tony błota (a właściwie wszech oblepiającej gliny), w których nogi zapadały się po kostki (co tu mówić o jechaniu, kiedy iść momentami było cięzko).
Ogromny sprawdzian dla psychiki, bo powodów do zejścia z trasy była dzisiaj masa. Sama nie wiem jak udało mi się to przetrwać - ale udało się!
Jedynie 6 kobiet na mega skonczyło ten kuriozalny wyścig - więc jestem dumna, że jestem jedną z nich.
Jedna na giga - oczywiście Pani Krystyna - brawo, brawo, brawo!
Drużyna spisała się znakomicie (chyba pierwsze miejsce drużynowo). A nawet jeśli nie pierwsze - to i tak jesteście wielcy kochani.
Wszyscy dojechali do mety, a dzisiaj to naprawde był wyczyn.
Koszmarna, bezsensowna trasa, nie przynosząca żadnej przyjemności z jazdy.
nie wiem kto zdecydował się na wpuszczenie ludzi w coś takiego.
I do tego z zapowiadanego przewyższenia 1300, zrobiło się ponad 1600 m, co robi wielką różnicę.
Padam..
To nie był fajny maraton, zdecydowanie nie.
A o reszcie jutro, dzisiaj już idę spać. Nic dzisiaj już nie zdziałam, ale wszystko co miałam zrobić, zrobiłam dzisiaj na tej trasie. 5 godzin i 47 min jazdy...
Dałam z siebie maksium sił fizycznych i psychicznych. Ja i wszyscy którym udało się dojechać do mety.
Kluszkowce miały być najcięższym maratonem w Cyklo w tym sezonie.
Nie były.
Dziś to już wiem.
Żegnając się z Andrzejem, powiedziałam, ze nigdy więcej nie będę żartować w ten sposób - że pójdziemy w trupa, że szybko objedziemy, żeby pobiesiadować.
Trupem to jestem i owszem po tym maratonie, trupem zdaje się być mój rower. Kiedy go wnosiłam do domu (jakiii ciężki oblepiony błotem), zastanawiałam się jak byłam w stanie jechać na nim pod górę (tam gdzie jechać się dało).
A przecież to już jest rower gdzie sporo kg błota z niego odpadło, na koncowych fragmentach trasy.
Bo były takie momenty, że wazył ok 20 kg i dosłownie musiałam go ciągnąć (nie podprowadzać), a ciągnąć pod górę, a on się ciągnąć nie bardzo dał, bo koła się nie kręciły. Płakać się chciało.
Tony błota (a właściwie wszech oblepiającej gliny), w których nogi zapadały się po kostki (co tu mówić o jechaniu, kiedy iść momentami było cięzko).
Ogromny sprawdzian dla psychiki, bo powodów do zejścia z trasy była dzisiaj masa. Sama nie wiem jak udało mi się to przetrwać - ale udało się!
Jedynie 6 kobiet na mega skonczyło ten kuriozalny wyścig - więc jestem dumna, że jestem jedną z nich.
Jedna na giga - oczywiście Pani Krystyna - brawo, brawo, brawo!
Drużyna spisała się znakomicie (chyba pierwsze miejsce drużynowo). A nawet jeśli nie pierwsze - to i tak jesteście wielcy kochani.
Wszyscy dojechali do mety, a dzisiaj to naprawde był wyczyn.
Koszmarna, bezsensowna trasa, nie przynosząca żadnej przyjemności z jazdy.
nie wiem kto zdecydował się na wpuszczenie ludzi w coś takiego.
I do tego z zapowiadanego przewyższenia 1300, zrobiło się ponad 1600 m, co robi wielką różnicę.
Padam..
To nie był fajny maraton, zdecydowanie nie.
A o reszcie jutro, dzisiaj już idę spać. Nic dzisiaj już nie zdziałam, ale wszystko co miałam zrobić, zrobiłam dzisiaj na tej trasie. 5 godzin i 47 min jazdy...
Dałam z siebie maksium sił fizycznych i psychicznych. Ja i wszyscy którym udało się dojechać do mety.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!