Sobota, 27 czerwca 2015
Objazd trasy skrzyszowskiego maratonu
Tak się składa, że kilka lat temu (co wspominamy do dzisiaj, bo przecież to było na naszych śmieciach, a ja wspominam szczególnie, bo chociaż przez przypadek, ale udało mi się wygrać swoją kategorię podczas pierwszego tarnowskiego maratonu w 2008r.) odbywał się maraton w Tarnowie (Bike Maraton).
Jak to dawno było!…. Ile maratonów od tamtego czasu przejechałam! (chyba z 50),
Nasz kolega Paweł Przybyło bardzo o to zabiegał i przez 3 lata ścigaliśmy się w Tarnowie, a on był autorem trasy. W tym roku Paweł postanowił wrócić do tradycji – z tymże podjął się zadania trudnego – bo sam jest organizatorem, autorem trasy itd. Kibicujemy mu bardzo mocno - żeby wszystko się udało i żeby wielu kolarzy zawitało w nasze okolice.
Maraton odbędzie się 11 lipca, rzut beretem od Tarnowa, w Skrzyszowie. Tzn. start i meta w Skrzyszowie, bo wiadomo, że będziemy się kręcić po okolicy. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=102043149...
Niestety nie będę mogła wystartować, ten termin jest dla mnie po prostu niedostępny. Dlatego też dzisiaj wybrałam się na objazd trasy, ponieważ byłam bardzo ciekawa, co też tym razem Paweł wymyślił.
No i tak na gorąco mogę Wam powiedzieć, że moim zdaniem trasa jest ciekawsza niż ta bikemaratonowa. Zdecydowanie więcej ciekawego terenu, może nie do końca trudnego technicznie (chociaż dwa podjazdy są bardzo wymagające i na nich poległam, nie tylko ja zresztą). Zjazdy są dość szybkie (jeśli ktoś lubi szybko jeździć), można na nich złapać tak bardzo przez niektórych lubiany tzw flow. Jest gdzie się zmęczyć, chociaż to nie góry.
Jestem przekonana, że Paweł i jego pomagagierzy zagwarantują Wam świetną zabawę, świetną atmosferę i podobno fajne nagrody. Tak więc przybywajcie do Skrzyszowa 11 lipca. Nawet się zbyt długo nie zastanawiajcie.
Po intensywnym tygodniu w pracy, wczorajszym 3 godzinnym staniu na koncercie i krótkim śnie, byłam pełna obaw czy to aby dobry pomysł jechać dzisiaj na objazd trasy. Ale jednak zdecydowałam się, bo wiem, że gdybym nie pojechała, to bym żałowała. Tak to działa.
Zebrała się nas spora grupa, wiele osób widziałam po raz pierwszy. Panowie i dwie Panie: Kaśka i ja, ale to już takie tradycyjne proporcje jeśli chodzi o MTB.
Wbrew obawom nie jechało mi się najgorzej, chociaż momentami czułam brak mocy na podjazdach. Rekompensowałam sobie to za to na zjazdach i tam nadrabiałam.
W pewnym momencie wykręciłam nawet jakąś niebywałą figurę akrobatyczną w powietrzu (koledzy jadący za mną powiedzieli, że niesamowite to było i zaproszenie na Joy Ride Festiwal na pewno przyjdzie:), czekam, czekam niecierpliwie bo mi się trochę już wyścigowanie MTB znudziło i szukam nowych wrażeń:)).
Faktem jest, że nie wiem co zrobiłam, ale rower chyba uniósł się nad ziemią:), a ja ratując się przed upadkiem (a była duża prędkość i naprawdę nie wiem czy byłoby co zbierać) jakoś go opanowałam i wylądowałam na czterech łapach, a raczej dwóch kołach.
Uff… przez chwilę było mi gorąco. Jechaliśmy dość długo, ponieważ były rzecz jasna przygody, jakieś upadki, kapcie itd., co spowodowało długie przerwy. No kochani…dętki ze sobą bierzcie na takie długie wyjazdy, bo na Brzance to się ich raczej nie kupi:).
Trasa naprawdę ciekawa, kilka fragmentów znanych, ale często jechanych w odwrotnym kierunku niż Bike Maraton. Podjazd na Brzankę inny i uważam, że zdecydowanie bardziej ciekawy i trudniejszy, chociaż chyba krótszy. Jazda na Brzance w kierunku Ostrego Kamienia, to bardzo fajna opcja, tam jest co zjeżdżać i podjeżdżać. Fajny teren, prawdziwie mtbowski. Generalnie jak to podczas takich wieloosobowych wypraw bywa – było wesoło. I o to chodzi, w całym tym naszym rowerowaniu, prawda?
o towarzystwo. Zawsze to powtarzam.
No to co? Przyjedziecie do Skrzyszowa? Warto. Fajnych ludzi spotkacie.
To na pewno.
Trasa dystansu średniego ma podobno 62 km, wyszło mi dzisiaj na liczniku 94, ale to jeszcze była jazda na pocztę, dojazd na Marcinkę, no i końcówkę trasy trochę pomyliliśmy. Zagadałam się z Kaśką i nie skręciłyśmy tam gdzie trzeba było skręcić, więc był zjazd do Szynwałdu, a stamtąd do Tarnowa to jest jeszcze kawałek.
Zbieramy się do wyjazdu © Iza
Peleton gdzieś tam po drodze © Iza
Trzeba było i pochodzić © Iza
Buszujący w zbożu © Iza
Zjazdowo © Iza
Zjazd z Brzanki © Iza
Zjazd z Brzanki nr 2 © Iza
Trochę widoków © Iza
Bufet na Brzance © Iza
Ruszamy z Brzanki © Iza
Widoczki © Iza
Tor motocrossowy © Iza
Jak to dawno było!…. Ile maratonów od tamtego czasu przejechałam! (chyba z 50),
Nasz kolega Paweł Przybyło bardzo o to zabiegał i przez 3 lata ścigaliśmy się w Tarnowie, a on był autorem trasy. W tym roku Paweł postanowił wrócić do tradycji – z tymże podjął się zadania trudnego – bo sam jest organizatorem, autorem trasy itd. Kibicujemy mu bardzo mocno - żeby wszystko się udało i żeby wielu kolarzy zawitało w nasze okolice.
Maraton odbędzie się 11 lipca, rzut beretem od Tarnowa, w Skrzyszowie. Tzn. start i meta w Skrzyszowie, bo wiadomo, że będziemy się kręcić po okolicy. https://www.facebook.com/photo.php?fbid=102043149...
Niestety nie będę mogła wystartować, ten termin jest dla mnie po prostu niedostępny. Dlatego też dzisiaj wybrałam się na objazd trasy, ponieważ byłam bardzo ciekawa, co też tym razem Paweł wymyślił.
No i tak na gorąco mogę Wam powiedzieć, że moim zdaniem trasa jest ciekawsza niż ta bikemaratonowa. Zdecydowanie więcej ciekawego terenu, może nie do końca trudnego technicznie (chociaż dwa podjazdy są bardzo wymagające i na nich poległam, nie tylko ja zresztą). Zjazdy są dość szybkie (jeśli ktoś lubi szybko jeździć), można na nich złapać tak bardzo przez niektórych lubiany tzw flow. Jest gdzie się zmęczyć, chociaż to nie góry.
Jestem przekonana, że Paweł i jego pomagagierzy zagwarantują Wam świetną zabawę, świetną atmosferę i podobno fajne nagrody. Tak więc przybywajcie do Skrzyszowa 11 lipca. Nawet się zbyt długo nie zastanawiajcie.
Po intensywnym tygodniu w pracy, wczorajszym 3 godzinnym staniu na koncercie i krótkim śnie, byłam pełna obaw czy to aby dobry pomysł jechać dzisiaj na objazd trasy. Ale jednak zdecydowałam się, bo wiem, że gdybym nie pojechała, to bym żałowała. Tak to działa.
Zebrała się nas spora grupa, wiele osób widziałam po raz pierwszy. Panowie i dwie Panie: Kaśka i ja, ale to już takie tradycyjne proporcje jeśli chodzi o MTB.
Wbrew obawom nie jechało mi się najgorzej, chociaż momentami czułam brak mocy na podjazdach. Rekompensowałam sobie to za to na zjazdach i tam nadrabiałam.
W pewnym momencie wykręciłam nawet jakąś niebywałą figurę akrobatyczną w powietrzu (koledzy jadący za mną powiedzieli, że niesamowite to było i zaproszenie na Joy Ride Festiwal na pewno przyjdzie:), czekam, czekam niecierpliwie bo mi się trochę już wyścigowanie MTB znudziło i szukam nowych wrażeń:)).
Faktem jest, że nie wiem co zrobiłam, ale rower chyba uniósł się nad ziemią:), a ja ratując się przed upadkiem (a była duża prędkość i naprawdę nie wiem czy byłoby co zbierać) jakoś go opanowałam i wylądowałam na czterech łapach, a raczej dwóch kołach.
Uff… przez chwilę było mi gorąco. Jechaliśmy dość długo, ponieważ były rzecz jasna przygody, jakieś upadki, kapcie itd., co spowodowało długie przerwy. No kochani…dętki ze sobą bierzcie na takie długie wyjazdy, bo na Brzance to się ich raczej nie kupi:).
Trasa naprawdę ciekawa, kilka fragmentów znanych, ale często jechanych w odwrotnym kierunku niż Bike Maraton. Podjazd na Brzankę inny i uważam, że zdecydowanie bardziej ciekawy i trudniejszy, chociaż chyba krótszy. Jazda na Brzance w kierunku Ostrego Kamienia, to bardzo fajna opcja, tam jest co zjeżdżać i podjeżdżać. Fajny teren, prawdziwie mtbowski. Generalnie jak to podczas takich wieloosobowych wypraw bywa – było wesoło. I o to chodzi, w całym tym naszym rowerowaniu, prawda?
o towarzystwo. Zawsze to powtarzam.
No to co? Przyjedziecie do Skrzyszowa? Warto. Fajnych ludzi spotkacie.
To na pewno.
Trasa dystansu średniego ma podobno 62 km, wyszło mi dzisiaj na liczniku 94, ale to jeszcze była jazda na pocztę, dojazd na Marcinkę, no i końcówkę trasy trochę pomyliliśmy. Zagadałam się z Kaśką i nie skręciłyśmy tam gdzie trzeba było skręcić, więc był zjazd do Szynwałdu, a stamtąd do Tarnowa to jest jeszcze kawałek.
Zbieramy się do wyjazdu © Iza
Peleton gdzieś tam po drodze © Iza
Trzeba było i pochodzić © Iza
Buszujący w zbożu © Iza
Zjazdowo © Iza
Zjazd z Brzanki © Iza
Zjazd z Brzanki nr 2 © Iza
Trochę widoków © Iza
Bufet na Brzance © Iza
Ruszamy z Brzanki © Iza
Widoczki © Iza
Tor motocrossowy © Iza
- DST 94.00km
- Teren 45.00km
- Czas 05:27
- VAVG 17.25km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
dętka 200g wozić ze sobą? lekka przesada tyle wagi :P zrobię małe lokowanie produktu- łatki Parktool GP-2, bez problemów z niełapiącym klejem itp, jak ktoś nie jeździ na mleczku to nawet nie wiem czy jest sens wozić zapasową dętke- trzeba by mieć sporego pecha żeby urwać wentyl albo zrobić krater.
labudu - 19:59 sobota, 27 czerwca 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!