Czwartek, 16 lipca 2015
Wojnicz hobby
Dwa dni temu zaplanowałam, że w czwartek pojadę na Panieńską Górę.
Wczoraj Lutek na FB oznajmił, że trasa hobby już oznaczona, to pomyślałam, sobie, że w czwartek to hobby spokojnym tempem sobie przejadę.
„Zaprosiłam” Tomka i Panią Krystynę, ale nie mieli czasu, no to wyjechałam dzisiaj sama i pomyślałam, że samej mi się tego hobby nie chce jechać no i mało bezpiecznie w tym ciemnym milowskim lesie.
Pomyślałam: pojadę tylko na Panieńską, tam się trochę pokręcę i wrócę. Ale jak już wjechałam na Panieńską, to pomyślałam: pojadę trochę jeszcze za strzałkami. No i tak objechałam niemalże całe to hobby. Zrezygnowałam tylko z końcowych km, które przecież znam i pojechałam inną drogą.
I jak? No i fajnie. To jest bardzo przyjemna trasa, w lesie cudowne zapachy i widoki. Jest trochę wilgotno, momentami ślisko, bo to jest glina, ale wszystko w granicach normy. Jeśli nie popada w trakcie maratonu ani przed (zapowiadają burze na niedzielę), nie będzie źle.
Po prostu momentami trzeba będzie jechać bardziej uważnie, ale naprawdę w 70% jest po prostu sucho.
Jechałam sobie dzisiaj spokojnie, spacerowo, to taka przyjemna jazda.. jest czas na porozglądanie się, człowiek nie zmęczony tempem.
Na rozjeździe giga/mega/hobby spotkałam dwóch panów, którzy objeżdżali trasę. Pogadaliśmy trochę, no i ja pojechałam, oni chyba odpoczywali. Zastanawiali się czy nie jechać na mega, ale odradzałam im dzisiaj robić mega, bo kiedy się spotkaliśmy było przed 19, więc ciężko pewnie byłoby im zdążyć przed zmrokiem. Kilometrów wyszło mi znacznie więcej niż dystans ma, ale musiałam dojechać (jechałam pod Panieńską przez Buczynę, Isep), no i wrócić do Tarnowa.
Mój ulubiony widok z Panieńskiej © Iza
Trasa już oznaczona © Iza
Widok na Tarnów i Marcinkę z okolic Wojnicza © Iza
Wczoraj Lutek na FB oznajmił, że trasa hobby już oznaczona, to pomyślałam, sobie, że w czwartek to hobby spokojnym tempem sobie przejadę.
„Zaprosiłam” Tomka i Panią Krystynę, ale nie mieli czasu, no to wyjechałam dzisiaj sama i pomyślałam, że samej mi się tego hobby nie chce jechać no i mało bezpiecznie w tym ciemnym milowskim lesie.
Pomyślałam: pojadę tylko na Panieńską, tam się trochę pokręcę i wrócę. Ale jak już wjechałam na Panieńską, to pomyślałam: pojadę trochę jeszcze za strzałkami. No i tak objechałam niemalże całe to hobby. Zrezygnowałam tylko z końcowych km, które przecież znam i pojechałam inną drogą.
I jak? No i fajnie. To jest bardzo przyjemna trasa, w lesie cudowne zapachy i widoki. Jest trochę wilgotno, momentami ślisko, bo to jest glina, ale wszystko w granicach normy. Jeśli nie popada w trakcie maratonu ani przed (zapowiadają burze na niedzielę), nie będzie źle.
Po prostu momentami trzeba będzie jechać bardziej uważnie, ale naprawdę w 70% jest po prostu sucho.
Jechałam sobie dzisiaj spokojnie, spacerowo, to taka przyjemna jazda.. jest czas na porozglądanie się, człowiek nie zmęczony tempem.
Na rozjeździe giga/mega/hobby spotkałam dwóch panów, którzy objeżdżali trasę. Pogadaliśmy trochę, no i ja pojechałam, oni chyba odpoczywali. Zastanawiali się czy nie jechać na mega, ale odradzałam im dzisiaj robić mega, bo kiedy się spotkaliśmy było przed 19, więc ciężko pewnie byłoby im zdążyć przed zmrokiem. Kilometrów wyszło mi znacznie więcej niż dystans ma, ale musiałam dojechać (jechałam pod Panieńską przez Buczynę, Isep), no i wrócić do Tarnowa.
Mój ulubiony widok z Panieńskiej © Iza
Trasa już oznaczona © Iza
Widok na Tarnów i Marcinkę z okolic Wojnicza © Iza
- DST 52.00km
- Teren 25.00km
- Czas 02:45
- VAVG 18.91km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!