Sobota, 5 września 2015
Mościce
Zdecydowanie zachwyca © Iza
Po maratonie myślenickim, zajechaliśmy wraz z śląska grupą pod mój blok. Ktoś (chyba Sufa), powiedział:
- O…. w takiej enklawie mieszkasz!
- To nie żadna enklawa! To MOŚCICE!!! – odpowiedziałam z dumą.
A potem opowiadając coś . powiedziałam…” kiedy jadę do Tarnowa”.
Popatrzyli na mnie zdziwieni.
- A to nie jest Tarnów??? – ktoś zapytał.
- No Tarnów, ale tak się mówi.
„ Dlaczego tak się mówi?” – zastanawiałam się potem. Czy dlatego, że Mościce kiedyś były odrębną gminą i dopiero później „dołączyły” do Tarnowa, czy może dlatego, że są tak specyficznie, takie „mocne”, stanowią jakby odrębny miejski „byt”, coś jak Nowa Huta w Krakowie? Nie wiem. Jestem element napływowy.
W Mościcach mieszkam już wiele, wiele lat. Prawie całe swoje tarnowskie życie. W obecnym miejscu, w sercu Mościc niemalże już 6,5 roku. I z coraz większym sentymentem się im przyglądam i coraz częściej zauważam jakie są niezwykłe.
Dlaczego są niezwykłe? Mościce po prostu mają charakter! To nie jest taka sobie zwykła dzielnica z blokowiskami.
Zapraszam na spacer po Mościcach.
Właściwie gdyby był tu jeszcze szewc:), to Tarnów nie byłby Mościcom potrzebny. To raczej Tarnów bardziej potrzebuje Mościc, bo tutaj przecież są Azoty.
Taka samowystarczalna właściwie dzielnica. Z przychodniami, Azotami, kościołem, pogotowiem, aptekami, szkołami, sklepami, stadionem żużlowym, halą sportową, hotelem, kinem, domem kultury, basenem, kolejowym przystankiem (kiedyś był nawet dworzec, ale podupadł) , (autobusy do Krakowa też się zatrzymują w Mościcach), Komendą Miejską Policji, restauracją, Archiwum Państwowym, Zakładem Karnym, pizzerniami, parkami, mnóstwem zieleni, jest i sklep czynny 24 h na dobę (z alkoholem hmm...).
Dzielnica powstała, bo powstały Zakłady Azotowe, największa po porcie w Gdyni inwestycja Centralnego Okręgu Przemysłowego. Przed II wojną światową, jak wiadomo (jeśli ktoś uważał na lekcjach w szkole).
Skąd nazwa? Wiadomo. Od Prezydenta Mościckiego. On był inicjatorem budowy Zakładów Azotowych właśnie tutaj.
Planując infrastrukturę dzielnicy, ktoś miał głowę na karku. Były bloki dla robotników, były wille dla inżynierów, dyrektorów (one zawsze kiedy przejeżdżam, przechodzę obok nich budzą mój zachwyt i zazdrość). Są takie ładne, takie nie z tej epoki i toną w zieleni. Przy ulicach Białych Klonów, Jarzębinowej, Głogowej, Akacjowej itd stoją sobie. Jest ich wiele i toną w zieleni.
Wszystko było uporządkowane (gdyby popatrzeć na Mościce z lotu ptaka, to pewnie wygląda to imponująco).
- To nie żadna enklawa! To MOŚCICE!!! – odpowiedziałam z dumą.
A potem opowiadając coś . powiedziałam…” kiedy jadę do Tarnowa”.
Popatrzyli na mnie zdziwieni.
- A to nie jest Tarnów??? – ktoś zapytał.
- No Tarnów, ale tak się mówi.
„ Dlaczego tak się mówi?” – zastanawiałam się potem. Czy dlatego, że Mościce kiedyś były odrębną gminą i dopiero później „dołączyły” do Tarnowa, czy może dlatego, że są tak specyficznie, takie „mocne”, stanowią jakby odrębny miejski „byt”, coś jak Nowa Huta w Krakowie? Nie wiem. Jestem element napływowy.
W Mościcach mieszkam już wiele, wiele lat. Prawie całe swoje tarnowskie życie. W obecnym miejscu, w sercu Mościc niemalże już 6,5 roku. I z coraz większym sentymentem się im przyglądam i coraz częściej zauważam jakie są niezwykłe.
Dlaczego są niezwykłe? Mościce po prostu mają charakter! To nie jest taka sobie zwykła dzielnica z blokowiskami.
Zapraszam na spacer po Mościcach.
Właściwie gdyby był tu jeszcze szewc:), to Tarnów nie byłby Mościcom potrzebny. To raczej Tarnów bardziej potrzebuje Mościc, bo tutaj przecież są Azoty.
Taka samowystarczalna właściwie dzielnica. Z przychodniami, Azotami, kościołem, pogotowiem, aptekami, szkołami, sklepami, stadionem żużlowym, halą sportową, hotelem, kinem, domem kultury, basenem, kolejowym przystankiem (kiedyś był nawet dworzec, ale podupadł) , (autobusy do Krakowa też się zatrzymują w Mościcach), Komendą Miejską Policji, restauracją, Archiwum Państwowym, Zakładem Karnym, pizzerniami, parkami, mnóstwem zieleni, jest i sklep czynny 24 h na dobę (z alkoholem hmm...).
Dzielnica powstała, bo powstały Zakłady Azotowe, największa po porcie w Gdyni inwestycja Centralnego Okręgu Przemysłowego. Przed II wojną światową, jak wiadomo (jeśli ktoś uważał na lekcjach w szkole).
Skąd nazwa? Wiadomo. Od Prezydenta Mościckiego. On był inicjatorem budowy Zakładów Azotowych właśnie tutaj.
Planując infrastrukturę dzielnicy, ktoś miał głowę na karku. Były bloki dla robotników, były wille dla inżynierów, dyrektorów (one zawsze kiedy przejeżdżam, przechodzę obok nich budzą mój zachwyt i zazdrość). Są takie ładne, takie nie z tej epoki i toną w zieleni. Przy ulicach Białych Klonów, Jarzębinowej, Głogowej, Akacjowej itd stoją sobie. Jest ich wiele i toną w zieleni.
Wszystko było uporządkowane (gdyby popatrzeć na Mościce z lotu ptaka, to pewnie wygląda to imponująco).
Inżynierskie domy © Iza
Ławeczka z 1929r © Iza
Bloki? Ten w którym mieszkam to już budynek socrealistyczny. Takich jest tutaj wiele. Mam do nich słabość, bo znacząca część Mielca, to takie właśnie budynki (moi dziadkowie w takim mieszkali). Na szczęście Mościc nie dotknęła pasteloza ( i mam nadzieję, że nie dotknie, chociaż świeże remonty jakąś żółcią nieładną „zalatują”). Mieleckie budynki niestety dotknęła pasteloza. Te socrealistyczne budynki są moim zdaniem znacznie ciekawsze niż wielkopłytowe blokowiska.
Bywają i takie "bloki" w Mościcach (chociaż ciężko nazwać je blokami), jak ten ze zdjęcia. Bardzo mi się podobają (tyle, że teraz „niszczy się” ich wygląd wstrętną blachodachówką), a także ogradza, izoluje od innych mieszkańców Mościc, stawia tabliczki: Teren prywatny. Smutne, że tak się izolujemy od innych. Jak na tych nowych, ekskluzywnych osiedlach, gdzie nawet place zabaw dla dzieci się ogradza.
Jeden z mościckich budynków © Iza
Przy jednym z budynków zachowały się takie komórki. Pewnie kiedyś ktoś zwyczajnie je wyburzy, skoro już tak porządkuje (ogradza teren), zamiast wyremontować.
Takie komórki © Iza
Tutaj mieszkał nie tylko Kwiatkowski, bywał Mościcki, ale mieszkał i Wilhelm Sasnal i dziadkowie Pawła Huelle, który tutaj często bywał i wspomina Mościce w swoich książkach), tutaj do liceum uczęszczał prof. Michał Heller.
Jest taki budynek w Mościach (kiedyś był bardziej dostępny, z tyłu pamiętam na tarasie spożywaliśmy napoje izotoniczne po treningach z Mirkiem i Alkiem). Teraz jest ogrodzony, zamknięty, wyremontowany, tu siedzibę ma Zarząd Grupy Azoty. Mówią na ten budynek „Willa Mościckiego” lub „Pałacyk Kwiatkowskiego” (wpisany do rejestru zabytków).
Willa Mościckiego © Iza
Tutaj mieszkał nie tylko Kwiatkowski, bywał Mościcki, ale mieszkał i Wilhelm Sasnal i dziadkowie Pawła Huelle, który tutaj często bywał i wspomina Mościce w swoich książkach), tutaj do liceum uczęszczał prof. Michał Heller.
Jest taki budynek w Mościach (kiedyś był bardziej dostępny, z tyłu pamiętam na tarasie spożywaliśmy napoje izotoniczne po treningach z Mirkiem i Alkiem). Teraz jest ogrodzony, zamknięty, wyremontowany, tu siedzibę ma Zarząd Grupy Azoty. Mówią na ten budynek „Willa Mościckiego” lub „Pałacyk Kwiatkowskiego” (wpisany do rejestru zabytków).
Willa Mościckiego od tyłu © Iza
Mawia się o Mościcach : dzielnica-ogród. Coś na rzeczy jest. Masa zieleni.
Park wpisany do rejestru zabytków.
Mościcki park © Iza
Mościcka zieleń © Iza
Lubię sobie chodzić po Mościcach, patrzeć na tę zieleń. Lubię je, są takie mało nowoczesne (a to mi pasuje). Może nie są piękne (chociaż powoli odzyskują dawny blask), ale na pewno są unikatowe.
Jeśli będziecie w Mościcach, przyjrzyjcie się im uważniej.
A jeśli chodzi o rower, to dzisiaj krótka popołudniowa jazda. Zrobiłam sobie dzisiaj podjeżdżanie na Słoną Górę (tam gdzie ostatnio podjeżdżałam) czyli od Poręby Radlnej. No sporo podjeżdżania wyszło (jakieś 2 km). Potem pokręciłam się po lesie. Ech, ta moja ciekawość, pewnie mnie kiedyś zgubi. Zamiast jechać szlakiem, pojechałam jakoś inaczej, potem dojrzałam fajny, mocno koleiniasty zjazd, to pojechałam. No i nagle znalazłam się nie wiadomo gdzie i w terenie raczej nie nadającym się do jazdy. Zrobiło się trochę straszno. Nie wiem jakim, ale jakimś cudem wyjechałam na zjazd Kolosa. Ufff…. No to byłam w domu.
Marcinka z podjazdu na Słoną © Iza
Jeśli będziecie w Mościcach, przyjrzyjcie się im uważniej.
A jeśli chodzi o rower, to dzisiaj krótka popołudniowa jazda. Zrobiłam sobie dzisiaj podjeżdżanie na Słoną Górę (tam gdzie ostatnio podjeżdżałam) czyli od Poręby Radlnej. No sporo podjeżdżania wyszło (jakieś 2 km). Potem pokręciłam się po lesie. Ech, ta moja ciekawość, pewnie mnie kiedyś zgubi. Zamiast jechać szlakiem, pojechałam jakoś inaczej, potem dojrzałam fajny, mocno koleiniasty zjazd, to pojechałam. No i nagle znalazłam się nie wiadomo gdzie i w terenie raczej nie nadającym się do jazdy. Zrobiło się trochę straszno. Nie wiem jakim, ale jakimś cudem wyjechałam na zjazd Kolosa. Ufff…. No to byłam w domu.
Widok na Pleśną ze Słonej Góry © Iza
W lesie na Słonej © Iza Popatrz Sufa , znalazłam nową gromadę do wykarmienia.
Towarzystwo do wykarmienia © Iza
- DST 38.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:16
- VAVG 16.76km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!