Niedziela, 6 września 2015
Zielony pieszy - wspomnienie
Popłakałam się dzisiaj prawie.
No nie, nie płakałam, są gorsze rzeczy na świecie, ale było i jest mi .. smutno.
Jeżdżę na rowerze już sporo lat. Rowery mam górskie, więc chciałabym je wykorzystywać zgodnie z przeznaczeniem. Okolice Tarnowa to świetne tereny do jazdy na rowerze. Masa naprawdę killerskich podjazdów, tyle, że coraz więcej asfaltowych.
Od wielu lat ze smutkiem "witam" każdą asfaltową drogę, która kiedyś nią nie była. I wspominam jak to było kiedy jeździło się kiedyś tutaj inaczej. Dajmy na to dzisiaj jechałam taką drogą… dzisiaj asfaltową, kiedyś pełną kamieni. Tam mknelismy z Mirkiem po jakiejś burzy, środkiem dodatkowo płynął "potok", Mirek mówił: staraj się siedzieć mi na kole (bo to był zjazd). Tak uczyłam się zjażdżać. Kiedyś.
Dzisiaj mogę tam się rozglądać zjeżdżając bo jest gładziutki asfalt. No ok, staram się rozumieć. Ludzie chcą mieć dojazd do domu.
Ale tego co się dzieje w górach, albo na pogórzu w środku lasu nigdy nie zaakceptuję. Zielony pieszy szlak na Lubince pokazał mi Mirek.
To jeden z kultowym pieszych szlaków, po którym jeżdżą rowerzyści w okolicy Tarnowa. Mirek pokazał mi go wiele lat temu. Zawsze stanowił wyzwanie. Nigdy nie przejechałam go w całości, zawsze znalazł się jakiś fragment, którego nie podjechałam albo nie zjechałam. Ale to tam uczyłam się techniki, to tam czułam co to znaczy jeździć MTB, bo to naprawdę był fajny szlak. BYŁ. Otóż to. Ostatni raz byłam tam wczesną wiosną. Dzisiaj pojechałam, bo dawno nie byłam, a chciałam pojeździć jak najwięcej po terenie. W znakomitej większości nie ma już tego szlaku . Jest jakaś .. autostrada. Brakuje tylko tego żeby ją szutrem wysypali. Ścinka drewna … traktory i … nie ma już trudnych zjazdów, ani nie ma wymagających podjazdów. Jest autostrada. Smutno. Bardzo smutno. Zostają tylko wspomnienia. Jak było kiedyś. On już nigdy nie będzie taki jak kiedyś.
Dlaczego? Czy trzeba było akurat tam? Na wytyczonym szlaku?
No nie, nie płakałam, są gorsze rzeczy na świecie, ale było i jest mi .. smutno.
Jeżdżę na rowerze już sporo lat. Rowery mam górskie, więc chciałabym je wykorzystywać zgodnie z przeznaczeniem. Okolice Tarnowa to świetne tereny do jazdy na rowerze. Masa naprawdę killerskich podjazdów, tyle, że coraz więcej asfaltowych.
Od wielu lat ze smutkiem "witam" każdą asfaltową drogę, która kiedyś nią nie była. I wspominam jak to było kiedy jeździło się kiedyś tutaj inaczej. Dajmy na to dzisiaj jechałam taką drogą… dzisiaj asfaltową, kiedyś pełną kamieni. Tam mknelismy z Mirkiem po jakiejś burzy, środkiem dodatkowo płynął "potok", Mirek mówił: staraj się siedzieć mi na kole (bo to był zjazd). Tak uczyłam się zjażdżać. Kiedyś.
Dzisiaj mogę tam się rozglądać zjeżdżając bo jest gładziutki asfalt. No ok, staram się rozumieć. Ludzie chcą mieć dojazd do domu.
Ale tego co się dzieje w górach, albo na pogórzu w środku lasu nigdy nie zaakceptuję. Zielony pieszy szlak na Lubince pokazał mi Mirek.
To jeden z kultowym pieszych szlaków, po którym jeżdżą rowerzyści w okolicy Tarnowa. Mirek pokazał mi go wiele lat temu. Zawsze stanowił wyzwanie. Nigdy nie przejechałam go w całości, zawsze znalazł się jakiś fragment, którego nie podjechałam albo nie zjechałam. Ale to tam uczyłam się techniki, to tam czułam co to znaczy jeździć MTB, bo to naprawdę był fajny szlak. BYŁ. Otóż to. Ostatni raz byłam tam wczesną wiosną. Dzisiaj pojechałam, bo dawno nie byłam, a chciałam pojeździć jak najwięcej po terenie. W znakomitej większości nie ma już tego szlaku . Jest jakaś .. autostrada. Brakuje tylko tego żeby ją szutrem wysypali. Ścinka drewna … traktory i … nie ma już trudnych zjazdów, ani nie ma wymagających podjazdów. Jest autostrada. Smutno. Bardzo smutno. Zostają tylko wspomnienia. Jak było kiedyś. On już nigdy nie będzie taki jak kiedyś.
Dlaczego? Czy trzeba było akurat tam? Na wytyczonym szlaku?
Tutaj kiedyś był bardzo wymagający zjazd.
Zielony pieszy zepsuty © Iza
Tutaj też było trudno. Teraz jest autostrada.
Zielony pieszy zepsuty 2 © Iza
Maraton w Koninkach odpadł. Wczoraj kiedy wyjechałam, zrozumiałam, że ostatnie dwa tygodnie i moje problemy, straszne spustoszenie zrobiły w organizmie i jestem po prostu.. słabiutka.
Tempem wybitnie wycieczkowym i owszem można sobie było pojechać. Wyścig by mnie zabił. Do Wierchomli zostało dwa tygodnie. Mam nadzieję, że jakoś zdołam się odbudować.
Straszliwie dzisiaj walczyłam ze sobą.. jechać czy nie jechać… Bo z jednej strony bardzo chciałam.. z drugiej pogoda za oknem była zmienna….raz słonce, potem ciemne chmury. Zadecydowały dwie rzeczy: w końcu wyszło słońce i widok sąsiadów.
Kiedy siedziałam przy stole i jadłam śniadanie, zobaczyłam sąsiadów. Wracali z niedzielnych, supermarketowych zakupów. Pomyślałam: o nie.. ja tak nie chce.. nie chce marnować niedzieli.
Wyjechałam. Wiało bardzo, nie było specjalnie ciepło, chociaż na podjazdach temperatura przyjazna. Pokręciłam się to tu to tam. Przyjemnie. Do zielonego pieszego dotarłam podjazdem od Szczepanowic (od kościoła). Potem zjechałam do Doliny Izy drugim zjazdem Adama (on jest atrakcyjniejszy od tego pierwszego). Strumyk tam wije się tak, że co chwilę są przejazdy przez strumyk, kamienie, błoto. Są i fragmenty nieprzejezdne. Błoto było takie w jednym momencie, że nie mogłam KTM-a wyciągnąć. Przypomniał mi się Polańczyk.
Potem do góry szutrem do szlabanu (w Dolinie), a potem grzbietem do Uroczyska Winnica. Stamtąd zjechałam jednym takim moim tajemnym i nie do końca łatwym zjazdem przez las. Fajny jest. Powrót niebieskim naddunajcowym i przez Buczynę. Fajniiiieeeee……………. Jesiennie już trochę, ale ja lubię jesień.
Niespełna 4 km od domu i taki widok:).
Lubię to miejsce © Iza
Widok na Tarnów z podjazdu na Lubinkę od Szczepanowic © Iza
Zielony szlak pieszy na Lubince © Iza
Zarys Tatr © Iza
Na zjeździe do Doliny © Iza
Na zjeżdzie do Doliny 2 © Iza
Widoczki © Iza
Wrzosy © Iza
Winnica Uroczysko © Iza
Winnica © Iza
Dunajec widziany z okolic Winnicy © Iza
Mocno niebieski dzisiaj © Iza
- DST 43.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:30
- VAVG 17.20km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
hmm, dziwny zbieg okoliczności, ale u nas też część zielonego została zaorana, nie mam sumienia robić zdjęć, ale chyba trzeba będzie kiedyś to udokumentować. na szczęście są jeszcze w okolicy fajne podjazdy/zjazdy, chociaż cywilizacja pcha się w coraz wyższe góry :/
k4r3l - 19:34 niedziela, 6 września 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!