Niedziela, 25 października 2015
Pieniny
To były moje trzecie Trzy Korony (o ile dobrze liczę).
Raz byłam latem z Bożeną, raz wiosną (ale w śniegu z Mirkiem), no i teraz jesienią.
Brakuje mi jeszcze wejścia prawdziwą zimą i prawdziwą wiosną (bo te wejście kwietniowe w śniegu, to ani wiosna ani zima była).
W składzie: Krysia, Mirek, Maciek (brat Dywana) i ja. Pogoda nam bardzo, bardzo sprzyjała, było dzisiaj naprawdę ciepło, słońce świeciło, jesienne barwy.. cóż.. oszałamiały. Był efekt WOW (jak to mawia Tomek) na szczytach (SOKOLICY i TRZECH KORONACH), bo kolory, Dunajec w dole i Tatry… to robi DUŻE wrażenie.
Trasa trudna i bardzo długa nie jest, ale nie czułam się dobrze. Ciężko pod górę – nie wiem czy to taka marna kondycja, czy też również efekt zakwasów po bieganiu i wczorajszej jazdy na rowerze. Nogi były bardzo ciężkie, ledwie nimi powłóczyłam. Taka prawda.
Do tego zanotowałam spotkanie z Matką Ziemią, poślignąwszy się uprzednio na mokrej belce. Biodro stłuczone dość konkretnie, ale przecież nie takie rzeczy się przeżywało:).
Jeśli macie czas, jeśli macie możliwości, to koniecznie trzeba wyjechać w góry, bo TERAZ kolory są najbardziej intensywne. To robi duże wrażenie.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do sklepu Maurera, po soki. Są pyszne. Mój ulubiony to śliwkowy. Bez cukru, tylko ten z owoców. No i już nie przynudzam, lepiej pooglądajcie zdjęcia.
Rozpocznamy trasę © Iza
Raz byłam latem z Bożeną, raz wiosną (ale w śniegu z Mirkiem), no i teraz jesienią.
Brakuje mi jeszcze wejścia prawdziwą zimą i prawdziwą wiosną (bo te wejście kwietniowe w śniegu, to ani wiosna ani zima była).
W składzie: Krysia, Mirek, Maciek (brat Dywana) i ja. Pogoda nam bardzo, bardzo sprzyjała, było dzisiaj naprawdę ciepło, słońce świeciło, jesienne barwy.. cóż.. oszałamiały. Był efekt WOW (jak to mawia Tomek) na szczytach (SOKOLICY i TRZECH KORONACH), bo kolory, Dunajec w dole i Tatry… to robi DUŻE wrażenie.
Trasa trudna i bardzo długa nie jest, ale nie czułam się dobrze. Ciężko pod górę – nie wiem czy to taka marna kondycja, czy też również efekt zakwasów po bieganiu i wczorajszej jazdy na rowerze. Nogi były bardzo ciężkie, ledwie nimi powłóczyłam. Taka prawda.
Do tego zanotowałam spotkanie z Matką Ziemią, poślignąwszy się uprzednio na mokrej belce. Biodro stłuczone dość konkretnie, ale przecież nie takie rzeczy się przeżywało:).
Jeśli macie czas, jeśli macie możliwości, to koniecznie trzeba wyjechać w góry, bo TERAZ kolory są najbardziej intensywne. To robi duże wrażenie.
W drodze powrotnej wstąpiliśmy jeszcze do sklepu Maurera, po soki. Są pyszne. Mój ulubiony to śliwkowy. Bez cukru, tylko ten z owoców. No i już nie przynudzam, lepiej pooglądajcie zdjęcia.
W drodze © Iza
Widok z szczytu Sokolicy © Iza
Widok z Sokolicy 2 © Iza
Z Gomolątkiem © Iza
Z Gomolątkiem raz jeszcze © Iza
Krystyna, Mirek i Maciek © Iza
Dunajec widziany z góry © Iza
Mirek, Krystyna i Maciek © Iza
Tatry z SOKOLICY © Iza
I jeszcze Dunajec © Iza
Trochę kolorów © Iza
Widok z Trzech Koron © Iza
Widok z Trzech Koron 2 © Iza
Widok z Trzech Koron 3 © Iza
Tatry z Trzech KORON © Iza
Gomolątko na Trzech Koronach © Iza
Zbiorczo © Iza
Gomolanki dwie © Iza
Widok z Trzech KORON raz jeszcze © Iza
Schodzimy © Iza
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Tatry z Sokolicy wydaja się tak blisko. Góry skracają dystans.
marusia - 10:57 wtorek, 3 listopada 2015 | linkuj
zbieram szczękię z podłogi - fantastyczne zdjęcia!
k4r3l - 10:14 poniedziałek, 26 października 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!