Sobota, 13 lutego 2016
Bieganie (25)
Runął mój świat.
A raczej wyobrażenie o nim.
Jeszcze do niedawna na profilu fejsbukowym Kolosa napisałam tak (w odpowiedzi na jakieś takie dywagacje zupełnie nie na miejscu, że jakoby o jakimś innym Panie Adamie rozmawiamy):
"Innym Panie Adamie? Niemożliwe. Są Adamowie i jest Pan Adam. Nie może być mowy o pomyłce. Pan Adam jest jeden.”
Aż tu nagle… Biorę do ręki książkę pt. W pośpiechu Tadeusz Konwicki rozmawia z Przemysławem Kanieckim, czytam i dochodzę do zdania takiego:
„ Jak powiedział Pan Adam, mój rodak: ci co są koło mnie, nie wiedzą co jest we mnie”.
Więc jak to tak, świecie zdradziecki, masz więcej Panów Adamów? (chociaż zdanie powyższe bardzo pasuje do tego Pana Adama, którego ja znam, więc może razem z Konwickim znaliśmy tego samego Pana Adama?).
No dobrze, ale będę czytać dalej, bo Pan Adam pojawił się już po raz drugi na kartach tej książki i myślę, że jakąś niebagatelną rolę odegra w niej (najpierw str.6, a teraz 57). Nie może być inaczej. W przeciwnym razie nie mógłby być Panem Adamem. Musiałby być po prostu Adamem.
Jak już jesteśmy przy Panu Adamie, to taka dygresja. Na temat kotów. Spora część populacji twierdzi, że nie lubi kotów. Niechęć tę uzasadnia zazwyczaj powiedzeniem przekazywanym sobie bezmyślnie z pokolenia na pokolenie (które tak w zasadzie nie wiadomo gdzie ma swoje źródło), że koty rzekomo są fałszywe. Muszę więc ostrzec tę część populacji, że ja jestem bardzo podejrzliwa wobec każdego, kto kotów nie lubi. Mój dziadek na ten przykład również chyba kotów nie lubił. Domowego kota Micka (po którym to potem ksywę odziedziczyła moja siostra), chciał się pozbyć w bezwzględny sposób. Namówił więc mojego małoletniego wujka (oczywiście sowicie go wynagradzając), aby kota wywiózł z dala od domu. Wujek skuszony wizją łatwego zarobku, dopuścił się tego czynu i wywiózł kota sporo kilometrów poza Mielec. Ale kot wrócił… bo koty proszę Państwa, to nie są takie głupie zwierzaki jak się co poniektórym wydaje.
Jakiś czas temu zamieściłam na profilu FB ogłoszenie o Docencie, który szuka domu. Kot Docent stracił pana (śmierć) i został zupełnie sam. Jak w wierszu Szymborskiej…. Kiedy usłyszałam o Docencie od razu to zdanie… umrzeć tego nie robi się kotu… przypomniało mi się.
Docent ma już swój dom i swoją nową rodzinę. Przygarnęli go Krysia i Pan Adam. Krysia i Pan Adam są w tej chwili szczęśliwymi posiadaczami czterech kotów. Kiedy myłam naczynia (tak się zdarza, ze dobre pomysły przychodzą do głowy w trakcie prac domowych), pomyślałam, że i owszem Krysia i Pan Adam jakoś finansowo tę swoją gromadę ogarną, ale nie zaszkodziłoby im pomóc, bo czwórka kotów to już nie jest byle co. I wymyśliłam, że można byłoby zgłosić taki obywatelski projekt ustawy 50+ na kota. Nie wiem tylko, czy już od pierwszego kota, czy od drugiego, no ale to się jakoś ustali. A i Sufa by się załapał, wszak jak wiadomo przygarnia nie tylko uchodźców, ale również i koty.
Bieganie dzisiaj, ale .. kiepściutko… jakieś dziwne bóle (starość jakaś czy choroba jakaś czy co?) uniemożliwiły mi normalne bieganie, więc się tak snułam w tempie żółwia po lesie.
A raczej wyobrażenie o nim.
Jeszcze do niedawna na profilu fejsbukowym Kolosa napisałam tak (w odpowiedzi na jakieś takie dywagacje zupełnie nie na miejscu, że jakoby o jakimś innym Panie Adamie rozmawiamy):
"Innym Panie Adamie? Niemożliwe. Są Adamowie i jest Pan Adam. Nie może być mowy o pomyłce. Pan Adam jest jeden.”
Aż tu nagle… Biorę do ręki książkę pt. W pośpiechu Tadeusz Konwicki rozmawia z Przemysławem Kanieckim, czytam i dochodzę do zdania takiego:
„ Jak powiedział Pan Adam, mój rodak: ci co są koło mnie, nie wiedzą co jest we mnie”.
Więc jak to tak, świecie zdradziecki, masz więcej Panów Adamów? (chociaż zdanie powyższe bardzo pasuje do tego Pana Adama, którego ja znam, więc może razem z Konwickim znaliśmy tego samego Pana Adama?).
No dobrze, ale będę czytać dalej, bo Pan Adam pojawił się już po raz drugi na kartach tej książki i myślę, że jakąś niebagatelną rolę odegra w niej (najpierw str.6, a teraz 57). Nie może być inaczej. W przeciwnym razie nie mógłby być Panem Adamem. Musiałby być po prostu Adamem.
Jak już jesteśmy przy Panu Adamie, to taka dygresja. Na temat kotów. Spora część populacji twierdzi, że nie lubi kotów. Niechęć tę uzasadnia zazwyczaj powiedzeniem przekazywanym sobie bezmyślnie z pokolenia na pokolenie (które tak w zasadzie nie wiadomo gdzie ma swoje źródło), że koty rzekomo są fałszywe. Muszę więc ostrzec tę część populacji, że ja jestem bardzo podejrzliwa wobec każdego, kto kotów nie lubi. Mój dziadek na ten przykład również chyba kotów nie lubił. Domowego kota Micka (po którym to potem ksywę odziedziczyła moja siostra), chciał się pozbyć w bezwzględny sposób. Namówił więc mojego małoletniego wujka (oczywiście sowicie go wynagradzając), aby kota wywiózł z dala od domu. Wujek skuszony wizją łatwego zarobku, dopuścił się tego czynu i wywiózł kota sporo kilometrów poza Mielec. Ale kot wrócił… bo koty proszę Państwa, to nie są takie głupie zwierzaki jak się co poniektórym wydaje.
Jakiś czas temu zamieściłam na profilu FB ogłoszenie o Docencie, który szuka domu. Kot Docent stracił pana (śmierć) i został zupełnie sam. Jak w wierszu Szymborskiej…. Kiedy usłyszałam o Docencie od razu to zdanie… umrzeć tego nie robi się kotu… przypomniało mi się.
Docent ma już swój dom i swoją nową rodzinę. Przygarnęli go Krysia i Pan Adam. Krysia i Pan Adam są w tej chwili szczęśliwymi posiadaczami czterech kotów. Kiedy myłam naczynia (tak się zdarza, ze dobre pomysły przychodzą do głowy w trakcie prac domowych), pomyślałam, że i owszem Krysia i Pan Adam jakoś finansowo tę swoją gromadę ogarną, ale nie zaszkodziłoby im pomóc, bo czwórka kotów to już nie jest byle co. I wymyśliłam, że można byłoby zgłosić taki obywatelski projekt ustawy 50+ na kota. Nie wiem tylko, czy już od pierwszego kota, czy od drugiego, no ale to się jakoś ustali. A i Sufa by się załapał, wszak jak wiadomo przygarnia nie tylko uchodźców, ale również i koty.
Bieganie dzisiaj, ale .. kiepściutko… jakieś dziwne bóle (starość jakaś czy choroba jakaś czy co?) uniemożliwiły mi normalne bieganie, więc się tak snułam w tempie żółwia po lesie.
Potok w LR © Iza
Resztki zimy © Iza
- Aktywność Bieganie
Komentarze
Ta opinia o kotach wynika chyba z kontrastu do opinii o psach. Psy są towarzyskie, prostolinijne, ekspresyjne, potrafią zalizać na śmierć. Koty wydają się całkowitym przeciwieństwem. Skryte, niezależne, czasem strzelają fochy. Ekstrawertyk kontra introwertyk. Ekstrawertyka lubi się od razu. Introwertykowi trzeba poświecić znacznie więcej czasu i wysiłku, by odkryć znacznie bardziej skomplikowane wnętrze. Takie są koty. Tak więc brawa dla Pani Krysi i Pana Adama za przygarnięcie kolejnego niełatwego charakteru. Oraz dla sufy brawa też.
marusia - 01:21 poniedziałek, 15 lutego 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!