Wtorek, 16 lutego 2016
Kot Iwan, bieganie (26)
Nie zawsze chce się wyjść w ten mrok, żeby biegać.
No zwyczajnie tak czasem bywa. Ale się wychodzi.
Wychodzi się, bo ja bardzo nie lubię fizycznego gnuśnienia (no a wczoraj było gnuśnienie).
No to wyszłam. Dzisiaj nie było żadnych problemów, więc przebiegłam co miałam przebiec.
O kotach dzisiaj dalej będzie. Wdalismy się kiedyś z Sufą, w taką fajsbukową rozmowę. Sufa napisał mi, że to prawda, że koty są fałszywe. I opowiedział, że kiedyś u jakiegoś jego kumpla impreza była. Nie do końca trzeźwy już kolega, wsadził do gumofilca swego psa marki YORK. I powiedział, że to kot w butach (bucie). I Sufa stwierdził, że to był kot fałszywy (co oczywiście potwierdza tezę o fałszywych kotach).
Na co ja odpowiedziałam, że coś na rzeczy jest, bo film taki kiedyś oglądałam, o którym już tutaj wspominałam i dialog taki zapamiętałam. Mężczyzna (Marcin Dorociński go chyba grał), do dziewczyny:
- Ładnego masz kota…
(dziewczyna spojrzawszy na Dorocińskiego z wyrzutem i pobłażaniem)
- To jest tygrys, on tylko udaje kota!
Więc może tak to być, że koty są fałszywe. Tak naprawdę to może wcale nie są koty, tylko koty udają. Na potwierdzenie tej tezy, że nie końca z tymi kotami jest wszystko ok, fragment z książeczki Tadeusza Konwickiego (takiej dla dzieci, którą czułością ją wspominam, bo ja miałam ją w swojej dziecięcej domowej bibliotece) „Dlaczego kot jest kotem?”:
" Dzieci czasem mówią, że chciałyby być kimś innym.
Jaś chciałby być Stasiem,
Gabrysia - królewną.
Tak jak one, Kot Iwan też pragnął być kimś innym..."
Kot Iwan to nie był byle jaki kot. Konwicki poświęcił mu wiele wersów w swoich książkach.
"Kot Iwan był bardzo ważny w naszym życiu. Pochodził z dobrego domu, dostaliśmy go od pani Marii Iwaszkiewiczówny. Za to jego ojciec był z lasu. Może dlatego na początku bytności u nas Iwan zachowywał się jak prostak i cham. Orał nam pazurami nogi - chodziliśmy zakrwawieni albo posmarowani jodyną. Potem nastąpiła zmiana w jego zachowaniu: może doszły do głosu geny kocicy z domu Iwaszkiewiczów, a może stało się tak przez osmozę, bo u nas atmosfera była trochę kulturalniejsza niż na polowaniu. Iwan się ustatkował, zrobił się refleksyjny. Dużo leżał w pozycji sfinksa i nas obserwował. Nawet upodobnił się do nas fizycznie. Ja, mama i ojciec byliśmy piegowaci - więc i jemu nagle na nosie pojawiły się piegi. Miał też jak my małe usta i duży nos...”
(z wywiadu z Marią Konwicką, córką Tadeusza, Wysokie Obcasy”).
Kochajcie koty! Naprawdę warto!
No zwyczajnie tak czasem bywa. Ale się wychodzi.
Wychodzi się, bo ja bardzo nie lubię fizycznego gnuśnienia (no a wczoraj było gnuśnienie).
No to wyszłam. Dzisiaj nie było żadnych problemów, więc przebiegłam co miałam przebiec.
O kotach dzisiaj dalej będzie. Wdalismy się kiedyś z Sufą, w taką fajsbukową rozmowę. Sufa napisał mi, że to prawda, że koty są fałszywe. I opowiedział, że kiedyś u jakiegoś jego kumpla impreza była. Nie do końca trzeźwy już kolega, wsadził do gumofilca swego psa marki YORK. I powiedział, że to kot w butach (bucie). I Sufa stwierdził, że to był kot fałszywy (co oczywiście potwierdza tezę o fałszywych kotach).
Na co ja odpowiedziałam, że coś na rzeczy jest, bo film taki kiedyś oglądałam, o którym już tutaj wspominałam i dialog taki zapamiętałam. Mężczyzna (Marcin Dorociński go chyba grał), do dziewczyny:
- Ładnego masz kota…
(dziewczyna spojrzawszy na Dorocińskiego z wyrzutem i pobłażaniem)
- To jest tygrys, on tylko udaje kota!
Więc może tak to być, że koty są fałszywe. Tak naprawdę to może wcale nie są koty, tylko koty udają. Na potwierdzenie tej tezy, że nie końca z tymi kotami jest wszystko ok, fragment z książeczki Tadeusza Konwickiego (takiej dla dzieci, którą czułością ją wspominam, bo ja miałam ją w swojej dziecięcej domowej bibliotece) „Dlaczego kot jest kotem?”:
" Dzieci czasem mówią, że chciałyby być kimś innym.
Jaś chciałby być Stasiem,
Gabrysia - królewną.
Tak jak one, Kot Iwan też pragnął być kimś innym..."
Kot Iwan to nie był byle jaki kot. Konwicki poświęcił mu wiele wersów w swoich książkach.
"Kot Iwan był bardzo ważny w naszym życiu. Pochodził z dobrego domu, dostaliśmy go od pani Marii Iwaszkiewiczówny. Za to jego ojciec był z lasu. Może dlatego na początku bytności u nas Iwan zachowywał się jak prostak i cham. Orał nam pazurami nogi - chodziliśmy zakrwawieni albo posmarowani jodyną. Potem nastąpiła zmiana w jego zachowaniu: może doszły do głosu geny kocicy z domu Iwaszkiewiczów, a może stało się tak przez osmozę, bo u nas atmosfera była trochę kulturalniejsza niż na polowaniu. Iwan się ustatkował, zrobił się refleksyjny. Dużo leżał w pozycji sfinksa i nas obserwował. Nawet upodobnił się do nas fizycznie. Ja, mama i ojciec byliśmy piegowaci - więc i jemu nagle na nosie pojawiły się piegi. Miał też jak my małe usta i duży nos...”
(z wywiadu z Marią Konwicką, córką Tadeusza, Wysokie Obcasy”).
Kochajcie koty! Naprawdę warto!
Przepis na muffinki © Iza
- Aktywność Bieganie
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!