Niedziela, 24 kwietnia 2016
Na mecz do PIlzna
Parę dni temu, kiedy zobaczyłam gdzie gra następny mecz drużyna Patryka (w Pilźnie), od razu postanowiłam, że jeśli tylko okoliczności pogodowe będą sprzyjające, to pojadę.
Pojechałam. Trasa do Pilzna - mało mi znana.
Wczoraj jadąc dużo myślałam, dlaczego tak unikam tamtych terenów jeśli chodzi o jazdę. Być może dlatego, że żeby się dostać w rejony Szynwałdu, Zalasowej to trzeba raczej przebić się przez miasto?
No chyba, że jakąś okrężną drogą.. przez Tuchów… Do Pilzna jechałam wiele lat temu, tuż po zakupie Magnusa. Będzie więc już 10.
Przejeżdżałam wczoraj obok sklepu, przy którym miał miejsce słynny dialog (nie zapomnę go do końca życia).
Miejscowy: A ile kosztuje taki rower?
Ja: No dużo…
Miejscowy: Ale ile?
Ja: 2 tys. (była to 10 lat temu suma całkiem spora, z pewnością oscylowała wkoło kwoty stanowiącej moją miesięczną pensję). Miejscowy: Co???? O Staszek ma rower za 100 zł i tyż jeździ.
Mój też jeszcze jeździ, pomimo, że wiekowy i kiedy go umyję (a wczoraj tak się stało), wygląda całkiem nieźle:).
Trasa sprawiła mi wiele radości, tym bardziej, że wyjechałam dość wcześnie, miałam sporo czasu do meczu, więc jechałam sobie wolniutko, rozglądając się to tu, to tam.
To są takie dziwne okolice… mało zalesione, wiele pól, mało domów, nie jestem do takich okolic przyzwyczajona.
Słońce świeciło, temperatura była mocno sprzyjająca, widoki ładne i…. w pewnym miejscu (widocznie podmokłe tereny) zobaczyłam taką ilość kaczeńców jakiej jeszcze nie widziałam. Coś nieprawdopodobnego!
Zdjęcia ani w połowie nie oddają piękna tego zjawiska:).
Dojechałam do Pilzna i wjechałam wprost w ulicę Legionów, czyli tą przy której usytuowany jest stadion Rzemieślnika Pilzno. Ale jakoś tak nie bardzo wiedziałam, w którą stronę się ruszyć. Zaczepiłam więc dwóch małych chłopców i zapytałam gdzie tutaj jest stadion.
- Ale który? – padła odpowiedź.
Hm.. mocno się zdziwiłam, bo nie przypuszczałam, że w takim miasteczku mogą być dwa stadiony.
- Rzemieślnika? – zapytał chłopiec – a to pojedzie pani pod górkę prosto a potem zobaczy pani taki duży stadion.
Hm.. duży, to pojęcie względne:). Dla mnie wychowanej w Mielcu, stadion Rzemieślnika jako duży się nie jawił.
Podjeżdżam i pytam ochroniarza czy wpuści mnie z rowerem. Jasne, że wpuści. Idę kupić bilet, ale panowie krzyczą za mną: kobiety za darmo…
Ochroniarz mówi: no jasne, ze za darmo, a jeszcze wysportowane....
Patryk jest zaskoczony widząc mnie (to miała być niespodzianka), ale mówi: wiedziałem, ze przyjedziesz!
Mecz niestety słaby w wykonaniu i jego i jego drużyny. Przegrywają.
Za to emocje na trybunach bezcenne. Dawno nie siedziałam w towarzystwie takich kibiców (określili się lożą szyderców). Grupa starszych panów. Fajnie było!
Pojechałam. Trasa do Pilzna - mało mi znana.
Wczoraj jadąc dużo myślałam, dlaczego tak unikam tamtych terenów jeśli chodzi o jazdę. Być może dlatego, że żeby się dostać w rejony Szynwałdu, Zalasowej to trzeba raczej przebić się przez miasto?
No chyba, że jakąś okrężną drogą.. przez Tuchów… Do Pilzna jechałam wiele lat temu, tuż po zakupie Magnusa. Będzie więc już 10.
Przejeżdżałam wczoraj obok sklepu, przy którym miał miejsce słynny dialog (nie zapomnę go do końca życia).
Miejscowy: A ile kosztuje taki rower?
Ja: No dużo…
Miejscowy: Ale ile?
Ja: 2 tys. (była to 10 lat temu suma całkiem spora, z pewnością oscylowała wkoło kwoty stanowiącej moją miesięczną pensję). Miejscowy: Co???? O Staszek ma rower za 100 zł i tyż jeździ.
Mój też jeszcze jeździ, pomimo, że wiekowy i kiedy go umyję (a wczoraj tak się stało), wygląda całkiem nieźle:).
Trasa sprawiła mi wiele radości, tym bardziej, że wyjechałam dość wcześnie, miałam sporo czasu do meczu, więc jechałam sobie wolniutko, rozglądając się to tu, to tam.
To są takie dziwne okolice… mało zalesione, wiele pól, mało domów, nie jestem do takich okolic przyzwyczajona.
Słońce świeciło, temperatura była mocno sprzyjająca, widoki ładne i…. w pewnym miejscu (widocznie podmokłe tereny) zobaczyłam taką ilość kaczeńców jakiej jeszcze nie widziałam. Coś nieprawdopodobnego!
Zdjęcia ani w połowie nie oddają piękna tego zjawiska:).
Dojechałam do Pilzna i wjechałam wprost w ulicę Legionów, czyli tą przy której usytuowany jest stadion Rzemieślnika Pilzno. Ale jakoś tak nie bardzo wiedziałam, w którą stronę się ruszyć. Zaczepiłam więc dwóch małych chłopców i zapytałam gdzie tutaj jest stadion.
- Ale który? – padła odpowiedź.
Hm.. mocno się zdziwiłam, bo nie przypuszczałam, że w takim miasteczku mogą być dwa stadiony.
- Rzemieślnika? – zapytał chłopiec – a to pojedzie pani pod górkę prosto a potem zobaczy pani taki duży stadion.
Hm.. duży, to pojęcie względne:). Dla mnie wychowanej w Mielcu, stadion Rzemieślnika jako duży się nie jawił.
Podjeżdżam i pytam ochroniarza czy wpuści mnie z rowerem. Jasne, że wpuści. Idę kupić bilet, ale panowie krzyczą za mną: kobiety za darmo…
Ochroniarz mówi: no jasne, ze za darmo, a jeszcze wysportowane....
Patryk jest zaskoczony widząc mnie (to miała być niespodzianka), ale mówi: wiedziałem, ze przyjedziesz!
Mecz niestety słaby w wykonaniu i jego i jego drużyny. Przegrywają.
Za to emocje na trybunach bezcenne. Dawno nie siedziałam w towarzystwie takich kibiców (określili się lożą szyderców). Grupa starszych panów. Fajnie było!
W drodze © Iza
Po drodze © Iza
Na trasie © Iza
Kaczeńce © Iza
Kaczeńce 2 © Iza
Na miejscu © Iza
Stadion © Iza
Mecz2 © Iza
Prawie jak skansen © Iza
Mleczna droga © Iza
I jeszcze trochę kaczeńców © Iza
Kościół w Łękach © Iza
- DST 57.00km
- Czas 03:15
- VAVG 17.54km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dom faktycznie jakby zwiał ze skansenu i zagubiony nie wie gdzie jest, bo staruszek już Alzheimera ma :-)
davidbaluch - 20:51 środa, 27 kwietnia 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!