Niedziela, 29 maja 2016
W upale
Taki tam filmik z drugiego dzisiejszego dnia podjazdu.
W górę © Iza
I już wyżej © Iza
Nieco wyżej © Iza
Widok ze szczytu © Iza
Ale na drugim tego dnia podjeździe nie było już tak różowo. Nazwałam go Zielony 2, bo z kolei on prowadzi zielonym szlakiem pieszym. Żeby się do niego dostać, ja zawsze zjeżdżam wąwozem za przystankiem na skrzyżowaniu Rychwałd- Zakliczyn. Żeby się do niego obecnie dostać, trzeba wykazać się determinacją i nie bać się kleszczy z pewnością (okropne chaszcze), a i sam wąwóz dość zarośnięty, zapatykowany… tam jakoś zawsze boję się zjeżdżać, dużo liści itd. Nie widać po czym się jedzie.
Podjazd widoczny z daleka © Iza
No a potem do góry… bardzo mozolnie, na początku jeszcze wśród drzew a potem w pełnym słońcu (filmik pokazuje końcówkę podjazdu).
Początek podjazdu © Iza
Z podjazdu na Wał © Iza
A potem było już przyjemniej, bo wjechałam do lasu na Wale… Niestety nie jestem w stanie odtworzyć ścieżek Adama i chyba bałabym się jednak sama zapuszczać tak głęboko w las. Spotkałam tam panów pijących piwo w samochodzie, oraz crossowca z którym łączyło mnie jedno... marka naszych pojazdów czyli KTM.
Tak więc trochę się pokręciłam i wyjechałam, po czym skierowałam się w kierunku Jurasówki.
Po drodze © Iza
Kwiatowo © Iza
Cmentarz wojenny nr 189 Lubinka © Iza
Widok z Wału © Iza
Widok z Jurasówki © Iza I jeszcze dwa zdjęcia z wczorajszego wieczornego spaceru po Tarnowie.
Tarnów wieczorową porą © Iza
Tarnów nocą © Iza A to dzisiaj.. stadion Unii…. Niestety….
Stadion Unii dzisiaj © Iza
Zupełnie inne miałam dzisiaj plany. Wyjechałam z domu o 10 i miała być długa, ale umiarkowanie górzysta trasa, ale z powodu roweru musiałam wrócić do domu, zamienić rower, no i byłam godzinę w plecy.
Postanowiłam więc zmienić plany i pojechać coś krótszego, ale bardziej intensywnego. No i pojechałam… Jak na moje obecne możliwości, oraz upał.. to było sporo. Przekonałam się po raz kolejny też, jak bardzo mój organizm nie toleruje takich temperatur (licznik pokazywał w słońcu 36 stopni). A ja sobie zafundowałam trzy konkretne podjazdy w pełnym słońcu.
Tradycyjnie już Buczyna i niebieski szlak i wyjeżdżam w Dąbrówce Szczepanowskiej. Od razu myśl, żeby zaliczyć któryś z ostrych podjazdów na Lubinkę. Zanim zaczęłam podjeżdżać wyjęłam z kieszonki krem z filtrem 50 i wysmarowałam ramiona, twarz. Robiłam to jeszcze podczas jazdy kilkakrotnie, ale zapomniałam np.. o karku (a ostatni podjazd 6 km robiłam ze słońcem w plecy), no i piecze….trochę:).
Co to za podjazd? Ten pierwszy? To jest podjazd mało mi znany (chyba tylko raz tutaj jechałam z Mirkiem). Nazwałam go „Zielony” bo prowadzi tam zielony szlak rowerowy. Jest przed Lutkostradą i przed Golgotą. Skręca się obok przystanku. Długi dosyć, bo coś ok. 1500 m i wymagający (zwłaszcza w takim upale), ale dość daleko mu do Golgoty, Lutkostrady, Słonej. Jadąc takim tempem jaki dzisiaj jechała (czyli bardzo spokojnym), ten podjazd nie robi „wielkiej szkody”.
Postanowiłam więc zmienić plany i pojechać coś krótszego, ale bardziej intensywnego. No i pojechałam… Jak na moje obecne możliwości, oraz upał.. to było sporo. Przekonałam się po raz kolejny też, jak bardzo mój organizm nie toleruje takich temperatur (licznik pokazywał w słońcu 36 stopni). A ja sobie zafundowałam trzy konkretne podjazdy w pełnym słońcu.
Tradycyjnie już Buczyna i niebieski szlak i wyjeżdżam w Dąbrówce Szczepanowskiej. Od razu myśl, żeby zaliczyć któryś z ostrych podjazdów na Lubinkę. Zanim zaczęłam podjeżdżać wyjęłam z kieszonki krem z filtrem 50 i wysmarowałam ramiona, twarz. Robiłam to jeszcze podczas jazdy kilkakrotnie, ale zapomniałam np.. o karku (a ostatni podjazd 6 km robiłam ze słońcem w plecy), no i piecze….trochę:).
Co to za podjazd? Ten pierwszy? To jest podjazd mało mi znany (chyba tylko raz tutaj jechałam z Mirkiem). Nazwałam go „Zielony” bo prowadzi tam zielony szlak rowerowy. Jest przed Lutkostradą i przed Golgotą. Skręca się obok przystanku. Długi dosyć, bo coś ok. 1500 m i wymagający (zwłaszcza w takim upale), ale dość daleko mu do Golgoty, Lutkostrady, Słonej. Jadąc takim tempem jaki dzisiaj jechała (czyli bardzo spokojnym), ten podjazd nie robi „wielkiej szkody”.
W górę © Iza
I już wyżej © Iza
Nieco wyżej © Iza
Widok ze szczytu © Iza
Ale na drugim tego dnia podjeździe nie było już tak różowo. Nazwałam go Zielony 2, bo z kolei on prowadzi zielonym szlakiem pieszym. Żeby się do niego dostać, ja zawsze zjeżdżam wąwozem za przystankiem na skrzyżowaniu Rychwałd- Zakliczyn. Żeby się do niego obecnie dostać, trzeba wykazać się determinacją i nie bać się kleszczy z pewnością (okropne chaszcze), a i sam wąwóz dość zarośnięty, zapatykowany… tam jakoś zawsze boję się zjeżdżać, dużo liści itd. Nie widać po czym się jedzie.
Podjazd widoczny z daleka © Iza
No a potem do góry… bardzo mozolnie, na początku jeszcze wśród drzew a potem w pełnym słońcu (filmik pokazuje końcówkę podjazdu).
Początek podjazdu © Iza
Z podjazdu na Wał © Iza
A potem było już przyjemniej, bo wjechałam do lasu na Wale… Niestety nie jestem w stanie odtworzyć ścieżek Adama i chyba bałabym się jednak sama zapuszczać tak głęboko w las. Spotkałam tam panów pijących piwo w samochodzie, oraz crossowca z którym łączyło mnie jedno... marka naszych pojazdów czyli KTM.
Tak więc trochę się pokręciłam i wyjechałam, po czym skierowałam się w kierunku Jurasówki.
Po drodze © Iza
Kwiatowo © Iza
Cmentarz wojenny nr 189 Lubinka © Iza
Widok z Wału © Iza
Dawno tam nie była. W ogóle tak sobie dzisiaj pomyślałam, że dzięki temu, że nie jeżdżę maratonów, to w tym roku powoli odwiedzam na rowerze wszystkie stare miejsca, bo w ub. roku czasu na to nie było, ciągle albo podjazdowe treningi, albo maratony itp.
Jurasówka kojarzy mi się z początkami mojego jeżdżenia, kojarzy mi się też z jazdami z Mirkiem, Alkiem.
I pomyślałam, ze ludzie się wykruszają… Niektórzy już w ogóle nie jeżdżą na rowerze, niektórzy znacznie mniej…
Zjechałam na dół z Jurasówki, wizyta w sklepie, celem uzupełnienia płynów i niebieskim naddunacjowym. Coś mnie jednak podkusiło i zamiast jechać prosto w Janowicach skręciłam w prawo i wjechałam raz jeszcze na Lubinkę. No i to było na tyle, bo przy dzisiejszej temperaturze, to i tak było zdecydowanie za dużo.
Widok z Jurasówki © Iza
Widok z Jurasówki © Iza I jeszcze dwa zdjęcia z wczorajszego wieczornego spaceru po Tarnowie.
Tarnów wieczorową porą © Iza
Tarnów nocą © Iza A to dzisiaj.. stadion Unii…. Niestety….
Stadion Unii dzisiaj © Iza
- DST 67.00km
- Teren 10.00km
- Czas 03:44
- VAVG 17.95km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Fajne filmiki, ale ciężko pewnie się wjeżdża filmując. My Agą takie bardziej migawki filmujemy
davidbaluch - 15:01 poniedziałek, 30 maja 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!