Poniedziałek, 8 sierpnia 2016
Łowczówek
Wczorajsza fajna jazda zmotywowała mnie do jazdy dzisiejszej, pomimo tego, że upał i pomimo tego, że pierwszy dzień pracy po urlopie, który nigdy łatwy nie jest.
Kiedy wyszłam z klatki „obległa” mnie grupa panów sąsiadów.
- Pani na trening?
(phi.. trening:) - pomyślałam).
- A ile km pani tak jedzie? 100?
(Inny pan): 100 to Marek Cieślak jeździ.
Pomyślałam: może i jeździ, ale pewnie na szosówce. No i może po płaskim.
Nie jestem aż tak ambitna i silna na dzień dzisiejszy, żeby po pracy 100 km jeździć. Zwłaszcza po górkach.
Pojechałam sobie w kierunku Rychwałdu, a stamtąd gdzieś w 1/3 podjazdu skręciłam na czarny pieszy szlak w kierunku Cmentarza Legionistów. Tam, zaraz na początku przyatakowały mnie 2 psy, co fajne nie było, zwłaszcza, że jeden był pokaźnych rozmiarów. To chyba tradycja tego szlaku, bo już kiedyś mnie spotkała taka niespodzianka. Jakoś dałam radę – pokrzyczałam na nie i uciekły. Widocznie dobrze to robię. Początek szlaku bardzo wymagający, ale to świetny szlak. Po drodze okopu z czasów Bitwy pod Łowczówkiem, a na koniec wspinaczki przepiękny Cmentarz Legionistów. O Bitwie i Cmentarzu pisać nie będę, bo wielokrotnie to robiłam. Nogi dzisiaj mniej żwawo kręciły niż wczoraj, pewnie wczoraj nieco się zmęczyły. No i trochę bolało mnie kolano.
A na koniec dobrego dnia upiekłam przepyszną tartę szpinakowo-pomidorową (plus czosnek, dużo cebuli świeżej i suszone, czosnek, przyprawa pomidorowa) na cieście orkiszowym. Przepyszna. Dobre kolarskie jedzenie. Polecam.
Kiedy wyszłam z klatki „obległa” mnie grupa panów sąsiadów.
- Pani na trening?
(phi.. trening:) - pomyślałam).
- A ile km pani tak jedzie? 100?
(Inny pan): 100 to Marek Cieślak jeździ.
Pomyślałam: może i jeździ, ale pewnie na szosówce. No i może po płaskim.
Nie jestem aż tak ambitna i silna na dzień dzisiejszy, żeby po pracy 100 km jeździć. Zwłaszcza po górkach.
Pojechałam sobie w kierunku Rychwałdu, a stamtąd gdzieś w 1/3 podjazdu skręciłam na czarny pieszy szlak w kierunku Cmentarza Legionistów. Tam, zaraz na początku przyatakowały mnie 2 psy, co fajne nie było, zwłaszcza, że jeden był pokaźnych rozmiarów. To chyba tradycja tego szlaku, bo już kiedyś mnie spotkała taka niespodzianka. Jakoś dałam radę – pokrzyczałam na nie i uciekły. Widocznie dobrze to robię. Początek szlaku bardzo wymagający, ale to świetny szlak. Po drodze okopu z czasów Bitwy pod Łowczówkiem, a na koniec wspinaczki przepiękny Cmentarz Legionistów. O Bitwie i Cmentarzu pisać nie będę, bo wielokrotnie to robiłam. Nogi dzisiaj mniej żwawo kręciły niż wczoraj, pewnie wczoraj nieco się zmęczyły. No i trochę bolało mnie kolano.
A na koniec dobrego dnia upiekłam przepyszną tartę szpinakowo-pomidorową (plus czosnek, dużo cebuli świeżej i suszone, czosnek, przyprawa pomidorowa) na cieście orkiszowym. Przepyszna. Dobre kolarskie jedzenie. Polecam.
Na szlaku © Iza
Okopy © Iza
Miejsce pamięci © Iza
Cmentarz Legionistów © Iza
Cmenatarz - 2 © Iza
Cmenatarz - 2 © Iza
Po drodze 2 © Iza
Po drodze © Iza
- DST 40.00km
- Teren 6.00km
- Czas 02:01
- VAVG 19.83km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!