Środa, 17 sierpnia 2016
Bieszczadzkie smaki, bieszczadzkie dźwieki
Nie jest łatwo „otrząsnąć się” po takich czterech dniach i powrócić do nie zawsze kolorowej rzeczywistości.
Robię więc co mogę, żeby na dłużej zatrzymać przy sobie smaki i dźwięki Bieszczad.
Była niedziela, godzina 18. Dobiegł kres naszej wędrówki połoninami. W Ustrzykach. Autobus, który miał nas zawieźć do Kalnicy, gdzie na parkingu stał samochód, odjeżdżał za godzinę. Wygłodniałe i zmęczone postanowiłyśmy coś zjeść. Dwie karczmy, zapełnione. Nic dziwnego.. kończy się tutaj i zaczyna czerwony pieszy szlak. Wielu turystów i większość jak my, zmęczeni i wygłodniali. Mam wielką ochotę na mięso, ale pani w bufecie mówi, że za godzinę…. Nie ma takiej opcji, za godzinę będziemy w autobusie. Pani Krystyna ryzykuje i zamawia coś co nazywa się fuczki. Ja się nie decyduje (oj jaki to był błąd, smak tych fuczek z Ustrzyk czuję do dzisiaj i gotowa byłabym pojechać na ten koniec świata, żeby jeszcze raz go poczuć). Pani Krystyna dzieli się ze mną swoim daniem. Jemy je z coraz większym zachwytem. Obok kilku młodzianów w stanie wskazującym na dobrą zabawę w Bieszczadach bezskutecznie oczekują na zamówienie nr 9. Przysiada się do nich kolega z Poznania z imponującymi dredami. Te dredy widocznie są przepustką do szczerej rozmowy na temat.. trawy. Resztę przemilczę.
A fuczki.. fuczki polane czosnkowym sosem to niebo w gębie. Do nich rukola. Fuczki.. (te nasze fuczki jak się okazało potem to jednak jakas dziwna odmiana fuczek, bo na drugi dzień w Cisnej zamówiłam fuczki i było to coś bardziej na kształt placków ziemniaczanych z kiszoną kapustą, tylko z naleśnikowego ciasta) fuczki to coś na kształt kotletów z ziemniaków z kiszoną kapustą. Kuchnia Łemków była ponoć prosta, bo biedna, więc i fuczki prosto się robi.
Urzekł mnie ich smak i postanowiłam go odtworzyć zaraz następnego dnia po powrocie. Ugotowałam sobie ziemniaki w mundurkach, przysmażyłam cebulę, ziemniaki po ugotowaniu ubiłam, dodałam cebulę, jajko, kiszoną kapustę, przyprawę do ziemniaków, sól, pieprz, trochę bułki tartej, wymieszałam, uformowałam kotlety i dałam na patelnię do grillowania. Do tego sos czosnkowy. No i miałam smak Biaszczad przez dwa dni. Od dwóch dni też .. mam bieszczadzkie brzmienia, ponieważ namiętnie słucham NOWEGO BRZEMIENIA BIESZCZAD. Angelę Gaber już znałam, ale reszta zespołów to moja nowa fascynacja.. chór Widymo zwłaszcza to jest zjawisko.
.
W Smolniku © Iza
Dzwonnica w Radoszycach © Iza
Stary cmenatarz © Iza
Przez rzekę © Iza
Spodobał mi się © Iza
Fuczki po mojemu © Iza
Nowe Brzmienie Bieszczad © Iza
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!