Czwartek, 18 sierpnia 2016
Słona Góra, Marcinka
Moja koleżanka z Opola, która pracuje w tej samej "branży", napisała mi wczoraj, że jestem szczęściarą, że mam taką pasję (rower) i mogę sobie po pracy wyjechać i się zrestetować.
No tak. To prawda.
Ale rower to nie jest jedyne źrodło resetu. Jest jeszcze czytanie, jest słuchanie muzyki, są inne sporty i jest.... (nie wierzę, ze to piszę, bo jeszcze kilka lat temu nie napisałabym tego) ... gotowanie. Dzisiaj zupa ze świeżych pomidorów ze świeżym lubczykiem. Spróbujcie. Smak jest naprawdę wyjątkowy:).
No i rowerowy reset. Słona Góra czerwonym pieszym szlakiem od kościoła w Świebodzinie. Czyli najpierw 2 km asfaltu, potem dwa kilometry wspaniałego lasu i... zamiast kilku kilometrów wspaniałego terenowego zjazdu do Poręby Radlnej, kilka km asfaltowego zjazdu do Poręby Radlnej. Tak, tak.. moje serce płacze, moje mtbowskie serce płacze, bo asfalt na całej długości zjazdu czerwonym pieszym. Nie zostało nic z mojego ukochanego zjazdu, na którym Mirek uczył mnie zjeżdżać, gdzie przełamywałam swoje lęki. Po 9 latach jeżdżenia na górskim rowerze widzę jak bardzo zmniejszyła się ilość tych terenowych zjazdów i podjazdów w okolicy. Niestety jednemu radość (szosowcy), drugiemu wielki smutek (górale). Szosowcy - macie świetny asfaltowy odcinek do podjeżdżania i zjeżdżania. Gładziutki asfalt. Potem na Marcinkę dalej czerwonym pieszym, czyli 2 km pod górę po terenie, potem pod górę po asfalcie, a potem zjechałam do lasu na Marcince, i w górę brukowym podjazdem do góry.
Zjazd szutrem.
Hm... wciąż jeszcze Bieszczady pod powiekami, ale przełączam się powoli na tryb tarnowski.
Lubię swoje miasto, ale im jestem starsza tym bardziej chciałabym mieć jakieś miejsce do życia mniej miejskie.
Miasto to nie mój żywioł. Zdecydowanie nie.
No tak. To prawda.
Ale rower to nie jest jedyne źrodło resetu. Jest jeszcze czytanie, jest słuchanie muzyki, są inne sporty i jest.... (nie wierzę, ze to piszę, bo jeszcze kilka lat temu nie napisałabym tego) ... gotowanie. Dzisiaj zupa ze świeżych pomidorów ze świeżym lubczykiem. Spróbujcie. Smak jest naprawdę wyjątkowy:).
No i rowerowy reset. Słona Góra czerwonym pieszym szlakiem od kościoła w Świebodzinie. Czyli najpierw 2 km asfaltu, potem dwa kilometry wspaniałego lasu i... zamiast kilku kilometrów wspaniałego terenowego zjazdu do Poręby Radlnej, kilka km asfaltowego zjazdu do Poręby Radlnej. Tak, tak.. moje serce płacze, moje mtbowskie serce płacze, bo asfalt na całej długości zjazdu czerwonym pieszym. Nie zostało nic z mojego ukochanego zjazdu, na którym Mirek uczył mnie zjeżdżać, gdzie przełamywałam swoje lęki. Po 9 latach jeżdżenia na górskim rowerze widzę jak bardzo zmniejszyła się ilość tych terenowych zjazdów i podjazdów w okolicy. Niestety jednemu radość (szosowcy), drugiemu wielki smutek (górale). Szosowcy - macie świetny asfaltowy odcinek do podjeżdżania i zjeżdżania. Gładziutki asfalt. Potem na Marcinkę dalej czerwonym pieszym, czyli 2 km pod górę po terenie, potem pod górę po asfalcie, a potem zjechałam do lasu na Marcince, i w górę brukowym podjazdem do góry.
Zjazd szutrem.
Hm... wciąż jeszcze Bieszczady pod powiekami, ale przełączam się powoli na tryb tarnowski.
Lubię swoje miasto, ale im jestem starsza tym bardziej chciałabym mieć jakieś miejsce do życia mniej miejskie.
Miasto to nie mój żywioł. Zdecydowanie nie.
Słona Góra © Iza
Cmenatarz wojenny nr 175 © Iza
I jeszcze raz © Iza
Rodzina wielodzietna © Iza
Zjazd © Iza
Te same co w Bieszczadach © Iza
Kościół w Zawadzie © Iza
W lesie na Marcince © Iza
- DST 34.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:52
- VAVG 18.21km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Jest alternatywa zjazdu ze Słonej do Poręby równolegle do czerwonego iście MTB. Takie czasy trzeba szukać nowych ścieżek-))
grzesiekst999 - 06:29 piątek, 19 sierpnia 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!