Niedziela, 4 września 2016
Brzanka
Joniny. Sklep.
Wracamy z Panią Krystyną z Brzanki. Kupiłam napój jabłkowo-miętowy. Nie mogę otworzyć. Usłużny lokals w odświętnej koszuli (takiej mocno sylwestrowej, niedziela zobowiązuje przecież), oraz w stanie wskazującym na mocne weekendowe spożycie, usłużnie próbuje otworzyć .. najpierw otwieraczem, potem kluczem od domu, no i w końcu zębami. Przy okazji mówi, że się chyba zakocha. Pani Krystyna siedzi rozbawiona i mówi, że kibicuje. Lokals nie daje rady, więc idzie do pani ekspedientki, wraca z moim napojem (butelka pokrwawiona, jego ręka też – nie decyduję się na picie). Pyta: - A gdzie jedziecie? - Do domu, do Tarnowa. Patrzy na nas jakbyśmy urwały się ze szpitala psychiatrycznego.
- Ja pierd… matko Boska.. kur.. mać… do Tarnowa????
Odchodzi powtarzając cały czas te same słowa… aż do zakrętu. Dowartościowane, ruszamy po chwili w dalszą drogę. Nasz rozmówca mozolnie wspina się pod górę, obciążony dodatkowo czterema Żubrami.
Byłyśmy dzisiaj na Brzance. Ot co, Kolos by się uśmiał, ale dla mnie być na Brzance dwa razy w sezonie, to jest coś. Myślałam o Jamnej, bo tam jeszcze w tym sezonie nie byłam, ale po wczorajszej jeździe i późnym pójściu spać, Jamna szybko wywietrzała mi z głowy. Zadzwoniła Pani Krystyna, więc zdecydowałam się jechać z nią, chociaż wiedziałam, że łatwo nie będzie. Nie było. Wczoraj 60 km, dzisiaj 76, to dla mnie jeżdżącej w tym roku mało regularnie jest COŚ. Pod koniec jazdy, a właściwie już od wspomnianych Jonin, bolały mnie mocno kolana. To była walka z bólem, ale dojechałam. Kiedy zobaczyłam tabliczkę z napisem Tarnów zacytowałam mieszkańca Jonin: ja pier.. matko Boska, kur.. mać.. TARNÓW!!! Warto było znieść ten ból, bo Pani Krystyna pokazała mi całkiem nowy podjazd na Brzankę. Przepiękny, długi, niełatwy, ale leśna końcówka to była bajka, szkoda, że zdjęcia tego piękna nie oddają. Na Brzance jest tyle możliwości, ale ja tak słabo znam te okolice, że sama mogę jechać tylko na stare, utarte szlaki. DOBRY DZIEŃ.
Wracamy z Panią Krystyną z Brzanki. Kupiłam napój jabłkowo-miętowy. Nie mogę otworzyć. Usłużny lokals w odświętnej koszuli (takiej mocno sylwestrowej, niedziela zobowiązuje przecież), oraz w stanie wskazującym na mocne weekendowe spożycie, usłużnie próbuje otworzyć .. najpierw otwieraczem, potem kluczem od domu, no i w końcu zębami. Przy okazji mówi, że się chyba zakocha. Pani Krystyna siedzi rozbawiona i mówi, że kibicuje. Lokals nie daje rady, więc idzie do pani ekspedientki, wraca z moim napojem (butelka pokrwawiona, jego ręka też – nie decyduję się na picie). Pyta: - A gdzie jedziecie? - Do domu, do Tarnowa. Patrzy na nas jakbyśmy urwały się ze szpitala psychiatrycznego.
- Ja pierd… matko Boska.. kur.. mać… do Tarnowa????
Odchodzi powtarzając cały czas te same słowa… aż do zakrętu. Dowartościowane, ruszamy po chwili w dalszą drogę. Nasz rozmówca mozolnie wspina się pod górę, obciążony dodatkowo czterema Żubrami.
Byłyśmy dzisiaj na Brzance. Ot co, Kolos by się uśmiał, ale dla mnie być na Brzance dwa razy w sezonie, to jest coś. Myślałam o Jamnej, bo tam jeszcze w tym sezonie nie byłam, ale po wczorajszej jeździe i późnym pójściu spać, Jamna szybko wywietrzała mi z głowy. Zadzwoniła Pani Krystyna, więc zdecydowałam się jechać z nią, chociaż wiedziałam, że łatwo nie będzie. Nie było. Wczoraj 60 km, dzisiaj 76, to dla mnie jeżdżącej w tym roku mało regularnie jest COŚ. Pod koniec jazdy, a właściwie już od wspomnianych Jonin, bolały mnie mocno kolana. To była walka z bólem, ale dojechałam. Kiedy zobaczyłam tabliczkę z napisem Tarnów zacytowałam mieszkańca Jonin: ja pier.. matko Boska, kur.. mać.. TARNÓW!!! Warto było znieść ten ból, bo Pani Krystyna pokazała mi całkiem nowy podjazd na Brzankę. Przepiękny, długi, niełatwy, ale leśna końcówka to była bajka, szkoda, że zdjęcia tego piękna nie oddają. Na Brzance jest tyle możliwości, ale ja tak słabo znam te okolice, że sama mogę jechać tylko na stare, utarte szlaki. DOBRY DZIEŃ.
My dwie:) © Iza
Bufet © Iza
Joga by GTA © Iza
Po drodze © Iza
Podjazd na Brzankę © Iza
Podjazd na Brzankę 2 © Iza
Zjazd z Brzanki © Iza
Podjazd na Brzankę 3 © Iza
Na tle widoków © Iza
- DST 76.00km
- Teren 20.00km
- Czas 04:21
- VAVG 17.47km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!