Czwartek, 6 sierpnia 2009
czwartkowy trening
Umówilismy się z Mirkiem na 17.30. Zaczeło lać.
Niby nieraz jeździlismy w deszczu, wszak my twardziele jesteśmy, zwłaszcza Mirek-rajdowiec ekstremalny, ale jakos dzisiaj.. hm nie miałam ochoty moknąć.
Przekładamy więc spotkanie na 18.00.
Efekt.. malo czasu na jazdę i... zaraz po wyjździe czuje głód... a kasy brak przy sobie.
Wiadomo jestem głodomór, strasznie szybko spalam, na maratony to musze mieć ze 4 żele, zeby przetrwać.
Miałam ochotę dzisiaj mocno pokręcic po górkach, ale obawiam sie , ze moze nastapić klasyczne odcięcie pradu.
Jedziemy na Pleśną, skrecamy w jakąs nieznana mi drogę.
Pod górę rzecz jasna - ale fajnie!!! Nawet przez moment jest terenowy podjazd.
Pod drodze zrywam papierówkę z drzewa i ratuje mi zycie. Głodu juz nie ma:)
Mirek pokazuje mi dom ministra Grada. ładny ale trochę za duży
Potem do Uroczyska Batylowa, mozolnie pod gorkę, ostry podjazd. Mirek mowi, ze to jest pierwsza droga, ktorą budował.
Cos chyba zabrakło im pieniedzy:), bo droga konczy sie w pewnym momencie. Dojeżdzamy do jakiegoś podwórka.. Jedziemy przez podwórko.. zaczyna szczekac pies, patrzę a łancuch ma dlugi a ja na młynku...
Pies jednak zostaje w budzie.Jesteśmy uratowani!
Fajna, nowa traska. Sliczne widoki.
Tylko, ze moglismy mocniej pojechać, ale trochę gadaliśmy. No opowiadałam Mirkowi o maratonie w Gluszycy:)
Niby nieraz jeździlismy w deszczu, wszak my twardziele jesteśmy, zwłaszcza Mirek-rajdowiec ekstremalny, ale jakos dzisiaj.. hm nie miałam ochoty moknąć.
Przekładamy więc spotkanie na 18.00.
Efekt.. malo czasu na jazdę i... zaraz po wyjździe czuje głód... a kasy brak przy sobie.
Wiadomo jestem głodomór, strasznie szybko spalam, na maratony to musze mieć ze 4 żele, zeby przetrwać.
Miałam ochotę dzisiaj mocno pokręcic po górkach, ale obawiam sie , ze moze nastapić klasyczne odcięcie pradu.
Jedziemy na Pleśną, skrecamy w jakąs nieznana mi drogę.
Pod górę rzecz jasna - ale fajnie!!! Nawet przez moment jest terenowy podjazd.
Pod drodze zrywam papierówkę z drzewa i ratuje mi zycie. Głodu juz nie ma:)
Mirek pokazuje mi dom ministra Grada. ładny ale trochę za duży
Potem do Uroczyska Batylowa, mozolnie pod gorkę, ostry podjazd. Mirek mowi, ze to jest pierwsza droga, ktorą budował.
Cos chyba zabrakło im pieniedzy:), bo droga konczy sie w pewnym momencie. Dojeżdzamy do jakiegoś podwórka.. Jedziemy przez podwórko.. zaczyna szczekac pies, patrzę a łancuch ma dlugi a ja na młynku...
Pies jednak zostaje w budzie.Jesteśmy uratowani!
Fajna, nowa traska. Sliczne widoki.
Tylko, ze moglismy mocniej pojechać, ale trochę gadaliśmy. No opowiadałam Mirkowi o maratonie w Gluszycy:)
- DST 29.00km
- Teren 5.00km
- Czas 01:27
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Jeżdżę z prędkością średnią 557.95 km/h i się wcale nie chwalę>
Chyba jednak przesadziłaś - 2 razy szybciej niz w Formule 1.
Kazda premiera w teatrze ma podobno jakies sypniecie sie aktorki/aktora
to i autorka bloga na premierze tez. znajomy - 08:11 piątek, 7 sierpnia 2009 | linkuj
Chyba jednak przesadziłaś - 2 razy szybciej niz w Formule 1.
Kazda premiera w teatrze ma podobno jakies sypniecie sie aktorki/aktora
to i autorka bloga na premierze tez. znajomy - 08:11 piątek, 7 sierpnia 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!