Środa, 16 września 2009
Wtorek
Po czterech dniach przerwy znowu na rowerze.
Po długich miesiącach.. na rowerze sama.
Nie pamietam kiedy ostatni raz sama byłam w górkach:)
ale dzisiaj... tak wyszło.
W sumie.. czasem dobrze jest pojeździć samemu.Dawniej to nawet bardzo lubiłam.
Nie "cisnęłam" zbyt mocno, bo to chyba bez sensu na parę dni przed zawodami.
Pojechałam sobie niebieskim szlakiem przez Buczynę, potem wzdłuż Dunajca ( uwielbiam ten szlak) do Dabrowki Szczepanowskiej.
W Dabrowce w lewo terenowym podjazdem na Lubinkę ( tym który w ub roku pokazała mi Krysia). Uwielbiam ten podjazd bo niedość ze terenowy, to dosyć stromy, a do tego dosyć techniczny. Jest taki kawałek , ze trzeba sie mocno napracować zeby utrzymać sie na rowerze. Nie zawsze mi sie udawalo.
Wczoraj się udalo:)
Widoki z góry przecudne. Dunajec w dole. Niepowtarzalne.
Potem juz asfaltem wspięlam sie na szczyt Lubinki, najpierw obok szkoly w Dabrowce Sz., potem wzdłuż lasu, potem przez las.
Postanowiłam zaliczyć sobie przynajmniej jeden zjazd terenowy. Miałam dylemat - pieszym szlakiem z Wału, czy też zjazdem ktory kiedys pokazał mi Mirek.
Ponieważ czasu było niewiele ( ciemno sie robi szybko niestety), pojechalam zjazdem Mirka.
Szybko, pewnie:), byłam z tego zjeżdzania swojego zadowolona.
I znowu niepowtarzalne widoki z góry, zakole Dunajca.. Bajka.
Dla takich chwil sie żyje. Szczeście, radośc, spelnienie:)
Wyjechalam na drodze wzdluż Dunajca ( niebieski szlak) i powrót znowu ulubionym niebieskim wzdłuz Dunajca, a potem przez Buczynę.
Forma.. taka sobie, trochę sie meczyłam pod gorę.
Jechałam spokojnie, bez szarpania
Zobaczymy co to bedzie w tej Istebnej.
Po długich miesiącach.. na rowerze sama.
Nie pamietam kiedy ostatni raz sama byłam w górkach:)
ale dzisiaj... tak wyszło.
W sumie.. czasem dobrze jest pojeździć samemu.Dawniej to nawet bardzo lubiłam.
Nie "cisnęłam" zbyt mocno, bo to chyba bez sensu na parę dni przed zawodami.
Pojechałam sobie niebieskim szlakiem przez Buczynę, potem wzdłuż Dunajca ( uwielbiam ten szlak) do Dabrowki Szczepanowskiej.
W Dabrowce w lewo terenowym podjazdem na Lubinkę ( tym który w ub roku pokazała mi Krysia). Uwielbiam ten podjazd bo niedość ze terenowy, to dosyć stromy, a do tego dosyć techniczny. Jest taki kawałek , ze trzeba sie mocno napracować zeby utrzymać sie na rowerze. Nie zawsze mi sie udawalo.
Wczoraj się udalo:)
Widoki z góry przecudne. Dunajec w dole. Niepowtarzalne.
Potem juz asfaltem wspięlam sie na szczyt Lubinki, najpierw obok szkoly w Dabrowce Sz., potem wzdłuż lasu, potem przez las.
Postanowiłam zaliczyć sobie przynajmniej jeden zjazd terenowy. Miałam dylemat - pieszym szlakiem z Wału, czy też zjazdem ktory kiedys pokazał mi Mirek.
Ponieważ czasu było niewiele ( ciemno sie robi szybko niestety), pojechalam zjazdem Mirka.
Szybko, pewnie:), byłam z tego zjeżdzania swojego zadowolona.
I znowu niepowtarzalne widoki z góry, zakole Dunajca.. Bajka.
Dla takich chwil sie żyje. Szczeście, radośc, spelnienie:)
Wyjechalam na drodze wzdluż Dunajca ( niebieski szlak) i powrót znowu ulubionym niebieskim wzdłuz Dunajca, a potem przez Buczynę.
Forma.. taka sobie, trochę sie meczyłam pod gorę.
Jechałam spokojnie, bez szarpania
Zobaczymy co to bedzie w tej Istebnej.
- DST 42.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:57
- VAVG 21.54km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!