Niedziela, 28 marca 2010
Niedzielna wycieczka
Obudziłam się rano w nastroju nie najlepszym ( niestety moje uszy dalej nie najlepiej)…i zastanawiałam się co robić.
Za oknem piękne słonce…
Pomyslałam: nie chce mi się znowu jechać po płaskim, zaryzykuje jakies górki.. pojadę sobie spokojnie.
I umówiłam się z Andżelika i Tomkiem oraz Alkiem.
Andżelika na nowej karbonowej maszynie, Tomek na mocno zmodyfikowanej Sancie, Alek z nowymi kółkami , tarczami itd., ja na całkiem nie starym Kateemku. Było wiec co próbować.
Zaczelismy niebieskim wałem nad Dunajcem, potem przez Buczynę, jak zwykle błotną, no i niebieskim do Dąbrówki Szczepanowskiej aż do mojego ulubionego podjazdu, pokazanego mi kiedyś przez Krysię.
Przyznam.. miałam spore obawy.. moja moc i ta choroba, te tony tabletek, bałam się ze będzie mnie to kosztowało sporo sił.
Jechałam sobie spokojnym tempem i naprawdę było nieźle ku mojemu zdziwieniu.
Owszem zmeczylam się, ale nie jakoś tak strasznie. Uwielbiam ten podjazd za nastromienie i terenowy, górski charakter. Czuję się na nim jak w Beskidze Sądeckim:). Mam tylko nadzieję, ze nikomu nie przyjdzie do głowy go wyasfaltować chociaż.. jest tam trochę domów..więc kto wie.
Potem na Lubinke już asfaltem.. na poczatku kawałek bardzo stromy ( na młynku), potem już łagodnie, można było na średniej.
Niestety zaszło słonce i zrobiło się zimno trochę…
Nie było tez dzisiaj widać Tatr, ale ten Dunajec w dole i górki i tak piękne.
Potem zjechalismy do Doliny Izy ( taką nazwę kiedys nadał jej Alek, bo ja ją odkryłam) cudna rzeczywiście taka "sudecka"… 3 km zjazdu w lesie, potem z powrotem 3 km pod górę.
I też jechało mi się dobrze. Jechałam naprawdę bardzo spokojnie, równo, bez pospiechu.
Potem zjechalismy zjazdem co kiedys był moim ulubionym ( był bo już jest jednym wielkim pasmem asfaltu).
Na zjazdach koszmarnie zimno, koszmarnie…. A ja za lekko ubrana byłam… krótkie spodnie , cienka bluza… no cóż… kto mógl wiedziec ze słonce zajdzie.
Zjazd na niebieski nad Dunajcem i potem przez Błonie do Tarnowa.
Miła wycieczka:), górki to górki... zupełnie inna jazda niż po tych płaskich asfaltach.
Za oknem piękne słonce…
Pomyslałam: nie chce mi się znowu jechać po płaskim, zaryzykuje jakies górki.. pojadę sobie spokojnie.
I umówiłam się z Andżelika i Tomkiem oraz Alkiem.
Andżelika na nowej karbonowej maszynie, Tomek na mocno zmodyfikowanej Sancie, Alek z nowymi kółkami , tarczami itd., ja na całkiem nie starym Kateemku. Było wiec co próbować.
Zaczelismy niebieskim wałem nad Dunajcem, potem przez Buczynę, jak zwykle błotną, no i niebieskim do Dąbrówki Szczepanowskiej aż do mojego ulubionego podjazdu, pokazanego mi kiedyś przez Krysię.
Przyznam.. miałam spore obawy.. moja moc i ta choroba, te tony tabletek, bałam się ze będzie mnie to kosztowało sporo sił.
Jechałam sobie spokojnym tempem i naprawdę było nieźle ku mojemu zdziwieniu.
Owszem zmeczylam się, ale nie jakoś tak strasznie. Uwielbiam ten podjazd za nastromienie i terenowy, górski charakter. Czuję się na nim jak w Beskidze Sądeckim:). Mam tylko nadzieję, ze nikomu nie przyjdzie do głowy go wyasfaltować chociaż.. jest tam trochę domów..więc kto wie.
Potem na Lubinke już asfaltem.. na poczatku kawałek bardzo stromy ( na młynku), potem już łagodnie, można było na średniej.
Niestety zaszło słonce i zrobiło się zimno trochę…
Nie było tez dzisiaj widać Tatr, ale ten Dunajec w dole i górki i tak piękne.
Potem zjechalismy do Doliny Izy ( taką nazwę kiedys nadał jej Alek, bo ja ją odkryłam) cudna rzeczywiście taka "sudecka"… 3 km zjazdu w lesie, potem z powrotem 3 km pod górę.
I też jechało mi się dobrze. Jechałam naprawdę bardzo spokojnie, równo, bez pospiechu.
Potem zjechalismy zjazdem co kiedys był moim ulubionym ( był bo już jest jednym wielkim pasmem asfaltu).
Na zjazdach koszmarnie zimno, koszmarnie…. A ja za lekko ubrana byłam… krótkie spodnie , cienka bluza… no cóż… kto mógl wiedziec ze słonce zajdzie.
Zjazd na niebieski nad Dunajcem i potem przez Błonie do Tarnowa.
Miła wycieczka:), górki to górki... zupełnie inna jazda niż po tych płaskich asfaltach.
Dziewczyny i ich maszyny© lemuriza1972
Choroba - kontynuuacja:)© lemuriza1972
Brudaska na kawie powycieczkowej:)© lemuriza1972
- DST 51.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:48
- VAVG 18.21km/h
- Temperatura 12.0°C
- HRmax 174 ( 92%)
- HRavg 140 ( 74%)
- Kalorie 1520kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
fajna niedziela, w towarzystwie to się jednak kręcić chce najbardziej!
k4r3l - 09:32 poniedziałek, 29 marca 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!