Piątek, 9 kwietnia 2010
Płasko, w deszczu i powoli
hm.. cały dzien ładna pogoda a jak wskazówki zegara zblizały sie do 17 czyli godziny wyjazdu zaczeło padać.
ale wyjechalismy mimo wszystko.
Kiepsko było, powoli i bez chęci jazdy, nogi ciezkie po dwóch dniach górek, samopoczucie takie sobie, zmeczenie pracą.. jakieś zaczątki przeziebienia ( znowu!!!).Jestem juz taka zmeczona tymi lekarstwami. od 4 tygodni bez przerwy biore jakies lekarstwa!
I mozna byłoby napisać - bez historii ten wyjazd gdyby nie... ech...
Jeszcze wczoraj rozmawialismy z Tomkiem ze najbardziej spektakularne gleby i te najbardziej bolesne zalicza sie własciwie pod domem.
Tak zdarzyło mi sie w ub roku i tak zdarzyło sie.. dzisiaj.
Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Wydzwoniłam na wychwalanych przeze mnie betonowych alejkach w parku w Moscicach.
Za duzo prędkość.. zapomniałam kompletnie ze jest mokro... zakręt , ostry i gleba, gleba, gleba bolesna...
kolano, łokieć, biodro... bolało!
na szczescie krótko.. bo byłam pewna ze ból to bedzie długotrwały a najgorzej bedzie jutro, ale chyba jest ok.
Jutro pierwszy maraton w Dolsku.
Nie bedzie mnie, ale za to za tydzien powinnam być w Murowanej Goslinie.
To bedzie pierwszy w życiu taki jakis płaski maraton.
Zobaczymy.
Trasa: Ostrów-Wierzchosławice-Las Radlowski-Wierzchosławice-Tarnów
ale wyjechalismy mimo wszystko.
Kiepsko było, powoli i bez chęci jazdy, nogi ciezkie po dwóch dniach górek, samopoczucie takie sobie, zmeczenie pracą.. jakieś zaczątki przeziebienia ( znowu!!!).Jestem juz taka zmeczona tymi lekarstwami. od 4 tygodni bez przerwy biore jakies lekarstwa!
I mozna byłoby napisać - bez historii ten wyjazd gdyby nie... ech...
Jeszcze wczoraj rozmawialismy z Tomkiem ze najbardziej spektakularne gleby i te najbardziej bolesne zalicza sie własciwie pod domem.
Tak zdarzyło mi sie w ub roku i tak zdarzyło sie.. dzisiaj.
Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina.
Wydzwoniłam na wychwalanych przeze mnie betonowych alejkach w parku w Moscicach.
Za duzo prędkość.. zapomniałam kompletnie ze jest mokro... zakręt , ostry i gleba, gleba, gleba bolesna...
kolano, łokieć, biodro... bolało!
na szczescie krótko.. bo byłam pewna ze ból to bedzie długotrwały a najgorzej bedzie jutro, ale chyba jest ok.
Jutro pierwszy maraton w Dolsku.
Nie bedzie mnie, ale za to za tydzien powinnam być w Murowanej Goslinie.
To bedzie pierwszy w życiu taki jakis płaski maraton.
Zobaczymy.
Trasa: Ostrów-Wierzchosławice-Las Radlowski-Wierzchosławice-Tarnów
- DST 29.00km
- Teren 10.00km
- Czas 01:16
- VAVG 22.89km/h
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!