Sobota, 17 kwietnia 2010
Nareszcie mtb:)
Trasa: Tarnów- Koszyce- Świebodzin- Słona Góra- zjazd za domem weselnym na Słonej – Radlna- czerwonym szlakiem pieszym na Marcinkę – z Marcinki do Kruka_ Skrzyszów- Wola Rzędzińska- Lipie – Tarnów
Oj…strasznie ciężko było dzisiaj po tylu dniach przerwy.
Nie miałam kompletnie ochoty jeździć i dzisiaj też jechać mi się nie chciało. Trochę na siłę wyjechałam…
Wciąż boli mnie gardło, to już chyba 5 tydzien! Dzisiaj nawet chyba ze zdwojoną intensywnością.
Nie wiem już co mam z tym zrobić.
Ta trwajaca 5 tygodni infekcja zdaje się „rozwali” mi sezon, no bo odkąd się to zaczeło to moje treningi są do niczego:)
Trudno. To nie koniec świata.
ale ciezko mi sie jeździ, kiepsko widzę start w Karpaczu.
Dzisiaj z Andżeliką, Tomkiem i Łukaszem.
Podjazd na Słoną od kościoła w świebodzinie, w koncu nie taki straszny , chociaz dosyć długi, to był dla mnie koszmar. Nogi cięzkie, dawno nie pamietam zebym tak kiepsko podjeżdzała.
Potem wjechalismy do lasu na Słonej. Bloto po kostki.. ale tam jakoś odzyskałam chęc do jazdy:)
No bo było takie prawdziwie mtb.
Po wyjeździe z lasu, na doł zjazdem za Domem Weselnym, który kiedyś był dla mnie sporym wyzwaniem. Teraz jadę, chociaż nie jest to jakas rewelacyjna prędkość.
No ale dzisiaj było bardzo mokro.
Potem szlak na Marcinkę.
Dużo terenu:), dużo błota.
Z Marcinki do Kruka, szlak do Kruka też błotny, ale fajny:)
No sama radość taka jazda w terenie w koncu!
I zjazdy i znowu te korzenie, kamienie, ta adrenalina.
I jaka piękna zieleń!!!!
Prawdziwa soczystość:)
No ale forma kiepska.
a gardło boli mnie tak ze jutrzejsza jazda zagrożona.
Nic nie pomaga, nawet antybiotyk:(
Oj…strasznie ciężko było dzisiaj po tylu dniach przerwy.
Nie miałam kompletnie ochoty jeździć i dzisiaj też jechać mi się nie chciało. Trochę na siłę wyjechałam…
Wciąż boli mnie gardło, to już chyba 5 tydzien! Dzisiaj nawet chyba ze zdwojoną intensywnością.
Nie wiem już co mam z tym zrobić.
Ta trwajaca 5 tygodni infekcja zdaje się „rozwali” mi sezon, no bo odkąd się to zaczeło to moje treningi są do niczego:)
Trudno. To nie koniec świata.
ale ciezko mi sie jeździ, kiepsko widzę start w Karpaczu.
Dzisiaj z Andżeliką, Tomkiem i Łukaszem.
Podjazd na Słoną od kościoła w świebodzinie, w koncu nie taki straszny , chociaz dosyć długi, to był dla mnie koszmar. Nogi cięzkie, dawno nie pamietam zebym tak kiepsko podjeżdzała.
Potem wjechalismy do lasu na Słonej. Bloto po kostki.. ale tam jakoś odzyskałam chęc do jazdy:)
No bo było takie prawdziwie mtb.
Po wyjeździe z lasu, na doł zjazdem za Domem Weselnym, który kiedyś był dla mnie sporym wyzwaniem. Teraz jadę, chociaż nie jest to jakas rewelacyjna prędkość.
No ale dzisiaj było bardzo mokro.
Potem szlak na Marcinkę.
Dużo terenu:), dużo błota.
Z Marcinki do Kruka, szlak do Kruka też błotny, ale fajny:)
No sama radość taka jazda w terenie w koncu!
I zjazdy i znowu te korzenie, kamienie, ta adrenalina.
I jaka piękna zieleń!!!!
Prawdziwa soczystość:)
No ale forma kiepska.
a gardło boli mnie tak ze jutrzejsza jazda zagrożona.
Nic nie pomaga, nawet antybiotyk:(
- DST 50.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:55
- VAVG 17.14km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 113 ( 60%)
- HRavg 150 ( 79%)
- Kalorie 1010kcal
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Fajnie Was było spotkać wstrzeliliście się idealnie , jedziemy na grilla a ja opowiadam że to nasze tereny Słona góra, piękny las itd. a tu Wy wyjeżdżacie pod domem weselnym umorusani, ubłoceni aż żal że jechałem autem a nie z Wami ;) Już niedługo zmieniam buty na bike i śmigam - ciężko zapewne będzie Was dogonić oj ciężko
Sławek - 11:26 poniedziałek, 19 kwietnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!