Piątek, 7 maja 2010
Piatkowe lasy
Dzisiaj płasko po wyjątkowo mokrych lasach R ( co musi sie dziać na Marcince, albo na Słonej wobec tego)!
dalej nie ma mocy... fakt było mokro i cięzej sie kręciło, ale nie czuje mocy wciąż:(
wiem.. musze byc cierpliwa, samo nie przyjdzie. Trening, trening, trening.
Zamierzam intensywnie wykorzystać weekend. Jutro jakis krótszy trening, w niedzielę jakas dłuższa wyprawa Brzanka albo Jamna.
Dywan dzisiaj na forum rowerum zacytował S. Szmyda: gdyby nie było gór nie byłbym kolarzem.
Pomyslałam sobie: gdyby nie było Lubinki byłabym na zawsze niedzielnym rowerzystą zwiedzającym płaskie ( skądinąd tez bardzo piękne) okolice Tarnowa.
a tak dzięki pierwszemu wjazdowi na Lubinkę, wiele lat temu, na rowerze City Best za 350 zł.. poczułam to COŚ co czuję sie stając na szczycie.
Umordowałam sie okrutnie, ale kiedy doprowadziłam swój organizm do granic wytrzymałosci , kiedy stanęłam na szczycie i rozjerzałam sie wkoło... juz wiedziałam.. Lubinka była pierwsza, ale za nia pójdę następne.
I od tamtej pory kocham góry czy to na rowerze czy na piechotę. I kocham te bardziej górzyste okolice Tarnowa.
A Lubinka to stały element mojego treningu.
A naprawdę jest co kochać.
Ale dzisiaj dobrze ze pojechalam do Lasu R, bo po wczorajszej Lubince razy dwa dzisiaj nogi przyciężkawe.
dalej nie ma mocy... fakt było mokro i cięzej sie kręciło, ale nie czuje mocy wciąż:(
wiem.. musze byc cierpliwa, samo nie przyjdzie. Trening, trening, trening.
Zamierzam intensywnie wykorzystać weekend. Jutro jakis krótszy trening, w niedzielę jakas dłuższa wyprawa Brzanka albo Jamna.
Dywan dzisiaj na forum rowerum zacytował S. Szmyda: gdyby nie było gór nie byłbym kolarzem.
Pomyslałam sobie: gdyby nie było Lubinki byłabym na zawsze niedzielnym rowerzystą zwiedzającym płaskie ( skądinąd tez bardzo piękne) okolice Tarnowa.
a tak dzięki pierwszemu wjazdowi na Lubinkę, wiele lat temu, na rowerze City Best za 350 zł.. poczułam to COŚ co czuję sie stając na szczycie.
Umordowałam sie okrutnie, ale kiedy doprowadziłam swój organizm do granic wytrzymałosci , kiedy stanęłam na szczycie i rozjerzałam sie wkoło... juz wiedziałam.. Lubinka była pierwsza, ale za nia pójdę następne.
I od tamtej pory kocham góry czy to na rowerze czy na piechotę. I kocham te bardziej górzyste okolice Tarnowa.
A Lubinka to stały element mojego treningu.
A naprawdę jest co kochać.
Ale dzisiaj dobrze ze pojechalam do Lasu R, bo po wczorajszej Lubince razy dwa dzisiaj nogi przyciężkawe.
- DST 40.00km
- Teren 20.00km
- Czas 01:43
- VAVG 23.30km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 169 ( 89%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!