Wtorek, 25 maja 2010
Wtorek
nawet nie będę dzisiaj zbyt wiele pisać, bo jeszcze coś brzydkiego bym napisała.
Pod względem rowerowym wszystko było nie tak.
No może oprocz tego ze do pewnego momentu nieźle sie kręciło.
Miał być trening w górkach, wyszedł las R, bo wiało okropnie i tak zdecydowalismy.
W połowie drogi do Warysia... okazało sie ze jest dość mocno nie tak z moim rowerem i odchciało mi sie jazdy..
jestem wściekła bo po to kupiłam nowy rower żeby nie latac bez przerwy do serwisu, nie denerowować się...
a jest.. jak zwykle.
Zupelnie prawie jak w ub sezonie.
Jak mam trenować jak nie ma na czym?
niby mam drugi rower ale niestety na chwile obecną też niesprawny.
a do tego obiecałam sobie ze z racji niewyspania w nocy i zmeczenia dzisiaj jade tak zeby nie brudzić roweru . Okazało sie ze jednak i Las Radłowski trochę mokry i rower nadawał sie do gruntownego mycia.. i znowu 40 min.. czyszczenia... mycia... itp.
aaa.. zły dzien i tyle.. nic juz nie piszę:)
jutro bedzie lepiej.
Pod względem rowerowym wszystko było nie tak.
No może oprocz tego ze do pewnego momentu nieźle sie kręciło.
Miał być trening w górkach, wyszedł las R, bo wiało okropnie i tak zdecydowalismy.
W połowie drogi do Warysia... okazało sie ze jest dość mocno nie tak z moim rowerem i odchciało mi sie jazdy..
jestem wściekła bo po to kupiłam nowy rower żeby nie latac bez przerwy do serwisu, nie denerowować się...
a jest.. jak zwykle.
Zupelnie prawie jak w ub sezonie.
Jak mam trenować jak nie ma na czym?
niby mam drugi rower ale niestety na chwile obecną też niesprawny.
a do tego obiecałam sobie ze z racji niewyspania w nocy i zmeczenia dzisiaj jade tak zeby nie brudzić roweru . Okazało sie ze jednak i Las Radłowski trochę mokry i rower nadawał sie do gruntownego mycia.. i znowu 40 min.. czyszczenia... mycia... itp.
aaa.. zły dzien i tyle.. nic juz nie piszę:)
jutro bedzie lepiej.
- DST 42.00km
- Teren 16.00km
- Czas 01:40
- VAVG 25.20km/h
- VMAX 37.50km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Skąd ja to znam :)
Niby 4 rowery stoją ale czasem nie ma na czym jechać. W poniedziałek w treningówce suport się rozsypał. Ni z tego, ni z owego zaczęło zgrzytać i trzeba było w trymiga zmieniać pakiet.
Dzisiaj w kolarce ośka w tylnej piaście pękła. No ale przynajmniej kolarka śmiga już 5 lat i dołożyłem do niej może 200 zeta przez ten czas.
Ale najgorsze - startówka wisiała sobie przez 2 tygodnie, elegancko umyta po Pucharze Tarnowa, nasmarowana..cacy...Dzisiaj ją biorę, a tu się okazuje, że amorek zdechł. Już w zeszłym roku świrował ale dojeździłem do końca sezonu. W zimie serwis gruntowny i wydawało się , że w porządku. Tymczasem 4 wyścigi lajtowe i R7-ka padła. Zginać się nie chce i wygląda na to, że szykuje się nowelizacja budżetu :(
Generalnie to mam doła i nie wiem czy w przyszłym roku nie oleję to całe ściganie. Zabawa niby fajna ale kosztuje to okropnie. Sprzęt, dojazdy, opłaty startowe, suplementy...dosłownie co chwilę trzeba 100-150 zeta przelewać. Chyba przejdę na turystykę. Furman - 17:06 piątek, 28 maja 2010 | linkuj
Niby 4 rowery stoją ale czasem nie ma na czym jechać. W poniedziałek w treningówce suport się rozsypał. Ni z tego, ni z owego zaczęło zgrzytać i trzeba było w trymiga zmieniać pakiet.
Dzisiaj w kolarce ośka w tylnej piaście pękła. No ale przynajmniej kolarka śmiga już 5 lat i dołożyłem do niej może 200 zeta przez ten czas.
Ale najgorsze - startówka wisiała sobie przez 2 tygodnie, elegancko umyta po Pucharze Tarnowa, nasmarowana..cacy...Dzisiaj ją biorę, a tu się okazuje, że amorek zdechł. Już w zeszłym roku świrował ale dojeździłem do końca sezonu. W zimie serwis gruntowny i wydawało się , że w porządku. Tymczasem 4 wyścigi lajtowe i R7-ka padła. Zginać się nie chce i wygląda na to, że szykuje się nowelizacja budżetu :(
Generalnie to mam doła i nie wiem czy w przyszłym roku nie oleję to całe ściganie. Zabawa niby fajna ale kosztuje to okropnie. Sprzęt, dojazdy, opłaty startowe, suplementy...dosłownie co chwilę trzeba 100-150 zeta przelewać. Chyba przejdę na turystykę. Furman - 17:06 piątek, 28 maja 2010 | linkuj
moim zdaniem trening na góralu nie ma sensu. osprzęt zużywa się w zatrważającym tempie, i szkoda czasu potem na mycie go. w szosówce przed jazdą smarujesz lancuch i na tym kończy się jej konserwacja ;) oprócz tego na góralu nie zrobisz takiego treningu jak na szosie (tempówki za tirami etc ;) )
etheth - 16:27 czwartek, 27 maja 2010 | linkuj
Przed paru laty na na pewnym forum pisaliśmy coś tam o rowerkach.Zanim jeszcze na maratonach jeździłaś.
Wychodzi na to co pisałem.Rower górski tym się od szosowego różni że osprzęt na pierwszym zużywa się zdecydowanie szybciej.Teraz już wiesz do czego piłem. kondor - 15:46 środa, 26 maja 2010 | linkuj
Wychodzi na to co pisałem.Rower górski tym się od szosowego różni że osprzęt na pierwszym zużywa się zdecydowanie szybciej.Teraz już wiesz do czego piłem. kondor - 15:46 środa, 26 maja 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!