Niedziela, 13 czerwca 2010
Tropikalne jeżdzenie
Oj.. narobiło się. Najpierw deszcze, deszcze.. teraz tropikalne upały, takie ze ani w domu ani na zwenątrz.. nigdzie oddechu złapać nie można.
ale i tak postanowilismy wyjechać na rower. Mimo wszystko.
Zalożenie było takie: powolutku zeby sie nie zameczyć w tym upale, zwłaszcza z ena drugi dzien w planach był Beskid Sadecki, a w górach wiadomo :) trzeba sie na siłowąć.
zaczelismy niebieskim szlakiem od Buczyny, w Buczynie jak to Buczynie błoto.
a potem niespodzianka... wielka woda zupełnie urwała niebeski szlak nad Dunajcem. Jak szkoda! owszem da się nim przedostać do Dabrówki Szczepanowskiej, ale niestety nie ma juz plynnej jazdy, bo po prostu miejscami nie ma drogi, którą urwał Dunajec.
Najpierw okropne osuwisko zaraz za mostem na Dunajcu, potem przez krzaki trzeba sie przedzierać.. a potem .. okropne widoki.. pourywany asfalt, urwiska..
Koncówka to już dramat, w miejscu gdzie zawsze Dunajec zabierał drogę, teraz zabrał ją zupełnie i zeby przedostać sie dalej, trzeba iść przez pole ziemniaków.
Tego szlaku pewnie już nigdy nie będzie... a szkoda.. bo był to jeden z fajniejszych szlaków w okolicy Tarnowa.
Dalej od Dabrówki szutrowym podjazdem.. wymagającym dosyć, a teraz wymagającym szczegolnie kiedy słonce tak mocno operuje.
I dalej na szczyt Lubinki, a tam zjazd do mojej Dolinki, 3 km w dół szuterkiem i z powrotem 3 km do góry. Widoki prawdziwie sudeckie, cudowne miejsce podtarnowskie.
Z Lubinki zjazd lasem i terenem. Fajnie i szybko:), no i przyjemnie, bo nie w słoncu.
Dało się, chociaz słonce wyciskało siódme poty.
ale i tak postanowilismy wyjechać na rower. Mimo wszystko.
Zalożenie było takie: powolutku zeby sie nie zameczyć w tym upale, zwłaszcza z ena drugi dzien w planach był Beskid Sadecki, a w górach wiadomo :) trzeba sie na siłowąć.
zaczelismy niebieskim szlakiem od Buczyny, w Buczynie jak to Buczynie błoto.
a potem niespodzianka... wielka woda zupełnie urwała niebeski szlak nad Dunajcem. Jak szkoda! owszem da się nim przedostać do Dabrówki Szczepanowskiej, ale niestety nie ma juz plynnej jazdy, bo po prostu miejscami nie ma drogi, którą urwał Dunajec.
Najpierw okropne osuwisko zaraz za mostem na Dunajcu, potem przez krzaki trzeba sie przedzierać.. a potem .. okropne widoki.. pourywany asfalt, urwiska..
Koncówka to już dramat, w miejscu gdzie zawsze Dunajec zabierał drogę, teraz zabrał ją zupełnie i zeby przedostać sie dalej, trzeba iść przez pole ziemniaków.
Tego szlaku pewnie już nigdy nie będzie... a szkoda.. bo był to jeden z fajniejszych szlaków w okolicy Tarnowa.
Dalej od Dabrówki szutrowym podjazdem.. wymagającym dosyć, a teraz wymagającym szczegolnie kiedy słonce tak mocno operuje.
I dalej na szczyt Lubinki, a tam zjazd do mojej Dolinki, 3 km w dół szuterkiem i z powrotem 3 km do góry. Widoki prawdziwie sudeckie, cudowne miejsce podtarnowskie.
Z Lubinki zjazd lasem i terenem. Fajnie i szybko:), no i przyjemnie, bo nie w słoncu.
Dało się, chociaz słonce wyciskało siódme poty.
- DST 47.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:59
- VAVG 15.75km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 35.0°C
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!