Niedziela, 25 lipca 2010
:(((((((((((( Gorlice Porażka
Płakać mi się chce. Naprawdę.
Bo było tak blisko.
" Do fontanny wrzucam grosz,'
na rowerze ktoś , bije rekord swój" spiewa Myslovitz.
no i to bylby mój rekord maratonowy, a tak to został tylko rekordowy pod wzgledem spedzonego czasu na rowerze na maratonie ( ponad 6 h). Ale i tego nie mogę sobie zaliczyć, bo maratonu nie skonczyłam.
Przezyłam horror, przezyłam traumę, przezyłam coś co na długo zapadnie mi w pamieci.
Straciłam klocki hamulcowe ( i z przodu i z tyłu), a ponieważ spotkało mnie to po raz pierwszy w zyciu to w nieświadomosci pewnej jechalam dość długo.
Maraton gorlicki był bardzo, bardzo błotnisty. Niemalże na kazdym terenowym odcinku tony błota. Do tego deszcz i zimno.
Chyba jeszcze nie jechalam w tak ciezkich warunkach pogodowych.
Póki miałam klocki zjeżdzało sie super, pomimo błocka, naprawde pewnie.
Juz przed rozjazdem na giga miałam wrazenie ze jakoś dziwnie rower niezbyt reaguje na moje hamowanie, ale zbagatelizowałam to.
Zmiesciłam sie w limicie wiec cała szczesliwa po zaliczeniu Magury pojechałam na drugą pętlę. Tam jednak ok 44 km zorientowałam sie ze nie mam klocków w przodzie. Były jeszcze z tyłu ( przez chwilę).
To co przezyłam na jednym ze zjazdów jakoś trudno chyba słowami opisać.
jeśli ktos kiedykolwiek zjezdzał z dużą szybkością kompletnie bez klocków to wie...
Rower pedził a ja nie mogłam zrobić nic.. dosłownie nic.
na moje nieszczescie droga leśna krzyżowąła sie z asfaltową, wiedziałam ze w żaden sposób nie dam rady zatrzymać sie na skrzyżowaniu... okropne uczucie.
O sekundy minęłam sie z jakimś czerwonym autem, a potem nogą probowałam zatrzymać rower, ale nie chciał mnie słuchać. Szlifowałam butem po asfalcie a rower jechał i jechał.
Koszmar, trauma. nie wiem jak to nazwać.
klocki sprawdzałam, wydawało mi sie ze jeszcze mam wystarczająco.
wydawało mi się...
Nawet na zaketach rower był dla mnie smiertelnym zagrożeniem.
Po wjechaniu na Magurę, nastąpiła seria zjazdów, po których cięzko mi było schodzić. w dodatku padajacy deszcz zamienił trasę już w totalne bajoro.
dojechałam do 70 km. tam spotkałam pomiagerów orga.
doradzi nie jechac dalej, bo twierdzili z ekoncowe 12 km jest trudne i jest na nich 6 km zjazd.
Byłam wystraszona, wyziębiona, totalnie zmarznięta i przemoknięta.
Musiałam sie wycofac.
Płakać mi sie chciało. znowu nie udało mi sie giga.
chociaż walczyłam, naprawdę walczyłam, tak dlugo jak mogłam.
no cóż.. czasem w drodze na szczyt niestety trzeba zawrócić...
ale przykro, bardzo przykro.
Byłabym 2 na giga, bo jechały tylko 2 dziewczyny.
Na razie.. chyba trochę boje sie jeździc na rowerze..
dlatego musze bardzo szybko zaliczyc jakiś zjazd zeby to w głowie nie zostalo.
Bo bede dalej jeździć:) i bede dalej probować sie z tym giga:)
Bo było tak blisko.
" Do fontanny wrzucam grosz,'
na rowerze ktoś , bije rekord swój" spiewa Myslovitz.
no i to bylby mój rekord maratonowy, a tak to został tylko rekordowy pod wzgledem spedzonego czasu na rowerze na maratonie ( ponad 6 h). Ale i tego nie mogę sobie zaliczyć, bo maratonu nie skonczyłam.
Przezyłam horror, przezyłam traumę, przezyłam coś co na długo zapadnie mi w pamieci.
Straciłam klocki hamulcowe ( i z przodu i z tyłu), a ponieważ spotkało mnie to po raz pierwszy w zyciu to w nieświadomosci pewnej jechalam dość długo.
Maraton gorlicki był bardzo, bardzo błotnisty. Niemalże na kazdym terenowym odcinku tony błota. Do tego deszcz i zimno.
Chyba jeszcze nie jechalam w tak ciezkich warunkach pogodowych.
Póki miałam klocki zjeżdzało sie super, pomimo błocka, naprawde pewnie.
Juz przed rozjazdem na giga miałam wrazenie ze jakoś dziwnie rower niezbyt reaguje na moje hamowanie, ale zbagatelizowałam to.
Zmiesciłam sie w limicie wiec cała szczesliwa po zaliczeniu Magury pojechałam na drugą pętlę. Tam jednak ok 44 km zorientowałam sie ze nie mam klocków w przodzie. Były jeszcze z tyłu ( przez chwilę).
To co przezyłam na jednym ze zjazdów jakoś trudno chyba słowami opisać.
jeśli ktos kiedykolwiek zjezdzał z dużą szybkością kompletnie bez klocków to wie...
Rower pedził a ja nie mogłam zrobić nic.. dosłownie nic.
na moje nieszczescie droga leśna krzyżowąła sie z asfaltową, wiedziałam ze w żaden sposób nie dam rady zatrzymać sie na skrzyżowaniu... okropne uczucie.
O sekundy minęłam sie z jakimś czerwonym autem, a potem nogą probowałam zatrzymać rower, ale nie chciał mnie słuchać. Szlifowałam butem po asfalcie a rower jechał i jechał.
Koszmar, trauma. nie wiem jak to nazwać.
klocki sprawdzałam, wydawało mi sie ze jeszcze mam wystarczająco.
wydawało mi się...
Nawet na zaketach rower był dla mnie smiertelnym zagrożeniem.
Po wjechaniu na Magurę, nastąpiła seria zjazdów, po których cięzko mi było schodzić. w dodatku padajacy deszcz zamienił trasę już w totalne bajoro.
dojechałam do 70 km. tam spotkałam pomiagerów orga.
doradzi nie jechac dalej, bo twierdzili z ekoncowe 12 km jest trudne i jest na nich 6 km zjazd.
Byłam wystraszona, wyziębiona, totalnie zmarznięta i przemoknięta.
Musiałam sie wycofac.
Płakać mi sie chciało. znowu nie udało mi sie giga.
chociaż walczyłam, naprawdę walczyłam, tak dlugo jak mogłam.
no cóż.. czasem w drodze na szczyt niestety trzeba zawrócić...
ale przykro, bardzo przykro.
Byłabym 2 na giga, bo jechały tylko 2 dziewczyny.
Na razie.. chyba trochę boje sie jeździc na rowerze..
dlatego musze bardzo szybko zaliczyc jakiś zjazd zeby to w głowie nie zostalo.
Bo bede dalej jeździć:) i bede dalej probować sie z tym giga:)
- DST 70.00km
- Teren 55.00km
- Czas 06:02
- VAVG 11.60km/h
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Iza ale chyba nie po klocki nie rowerem bez klocków ;) ?
Maks - 06:56 wtorek, 27 lipca 2010 | linkuj
Dobrze, że ten samochód minął Cię... i że nic Ci nie jest.
Zaglądam czasem na Twojego bloga, i... życzę Ci, żebyś szybko przełamała ten chwilowy strach, a potem niech już nigdy klocki Cie nie zawiodą! :) alistar - 22:39 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Zaglądam czasem na Twojego bloga, i... życzę Ci, żebyś szybko przełamała ten chwilowy strach, a potem niech już nigdy klocki Cie nie zawiodą! :) alistar - 22:39 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Gratulację za decyzję, za jazdę również. Każdy to chyba przeżył, frycowe trzeba płacić.
W moim przypadku było podobnie. Pierwszy raz to Komańcza 2007, zjazd bez hamulców z Chryszczatej - bezcenny :)
Potem hamowanie podeszwami i akrobacje przy byle górce. Jakoś dojechałem na mega chociaż
Kolejny raz to Jasło 208 - wjazd na giga otwarty, jadę !! Jeden zjazd, drugi zjazd i ZONK !!! Nie mam hampli. Przede mną podjazd na Liwocz i seria ciekawych zjazdów. Myślę sobie - mógłbym spróbować ale czy się nie zabiję gdzieś tam? Nie warto, nic już nie ugram, a i życia szkoda bo taki stary znowu nie jestem :)
Opłaciło się - odegrałem się w kolejnych latach. Furman - 12:37 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
W moim przypadku było podobnie. Pierwszy raz to Komańcza 2007, zjazd bez hamulców z Chryszczatej - bezcenny :)
Potem hamowanie podeszwami i akrobacje przy byle górce. Jakoś dojechałem na mega chociaż
Kolejny raz to Jasło 208 - wjazd na giga otwarty, jadę !! Jeden zjazd, drugi zjazd i ZONK !!! Nie mam hampli. Przede mną podjazd na Liwocz i seria ciekawych zjazdów. Myślę sobie - mógłbym spróbować ale czy się nie zabiję gdzieś tam? Nie warto, nic już nie ugram, a i życia szkoda bo taki stary znowu nie jestem :)
Opłaciło się - odegrałem się w kolejnych latach. Furman - 12:37 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Wg mnie bardzo mądra decyzja wiem co znaczy zjechać klocki. Ale nie wiem co znaczy zjechać je do zera. Nawet nowe klocki możesz zjechać po jednym maratonie błotnym.
Maks - 08:36 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Maks - 08:36 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Maraton nie dokończony,ale z opisu wnioskuję że decyzja odpowiednia.Było by bez sensu ryzykować ostatnie kilometry bez możliwości hamowania.Zdrowie i całe kości ważniejsze od pudła chociażby miało to być drugie miejsce.
Mnie by interesowało ile z wagi poleciałaś na tak wymagającej trasie? kondor - 04:11 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Mnie by interesowało ile z wagi poleciałaś na tak wymagającej trasie? kondor - 04:11 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Też starłam klocki (to było na maratonie w Jaśle, chyba 2 lata temu), takze znam to uczucie. Nic fajnego. Z nieba ściana deszczu a ja w środku lasu - tak zakończyłam swój mataon. Jakieś 15 km przed metą chyba. Zjazd bez klocków pamięta się potem długo...
paulina - 04:07 poniedziałek, 26 lipca 2010 | linkuj
Właściwie na każdym maratonie ktoś z czołowych zawodników jest niesklasyfikowany ,bo mu sprzęt zawiódł i nie dojechał. Czasem to awaria zupełnie przypadkowa ,czasem zwykłe niedopatrzenie. Nawet najlepszym się to zdarza. W tak ciężkich warunkach nie trudno o zjechanie okładzin do blachy.
Sport to pasmo sukcesów i porażek. Zaryzykowałbym twierdzenie ,że tych drugich jest więcej. Do góry pną się ci ,którzy maja świadomość ,że porażki w sporcie są nieuniknione i ze spokojem i konsekwencją uczą się na błędach. Teraz wiesz ,że na taki błotny maraton lepiej założyć nowe klocki. Choćby dla samego komfortu psychicznego :)
Co Cie nie zabije -to Cie wzmocni -i tego sie trzymaj :) marusia - 21:14 niedziela, 25 lipca 2010 | linkuj
Sport to pasmo sukcesów i porażek. Zaryzykowałbym twierdzenie ,że tych drugich jest więcej. Do góry pną się ci ,którzy maja świadomość ,że porażki w sporcie są nieuniknione i ze spokojem i konsekwencją uczą się na błędach. Teraz wiesz ,że na taki błotny maraton lepiej założyć nowe klocki. Choćby dla samego komfortu psychicznego :)
Co Cie nie zabije -to Cie wzmocni -i tego sie trzymaj :) marusia - 21:14 niedziela, 25 lipca 2010 | linkuj
Oj ... wiem jak to jest z tymi kompletnie zużytymi klockami - też miałem taką przygodę podczas błotnej, zeszłorocznej Szczawnicy, tyle że na końcówce i to na v-brakach.
Nie załamuj się nieukończonym giga - wiesz uczymy się na własnych błędach i następnym razem Tobie w końcu uda się ukończyć upragniony dystans dla wytrwałych :) JPbike - 19:25 niedziela, 25 lipca 2010 | linkuj
Nie załamuj się nieukończonym giga - wiesz uczymy się na własnych błędach i następnym razem Tobie w końcu uda się ukończyć upragniony dystans dla wytrwałych :) JPbike - 19:25 niedziela, 25 lipca 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!