Wtorek, 24 sierpnia 2010
Górki znowu:)
Dzisiaj samotny wyjazd. Taki pt.. zdązyć przed deszczem… Cały dzień zbierały się deszczowe chmury, było parno.
Udało się. Zakonczyłam jazdę, zameldowałam się u mojej przyjaciółki, która akurat też ma urlop i .. zaczeło padać.
Dzisiaj było tak trochę na odwrót… Podjeżdzałam to co zwykle zjeżdzałam, albo zjeżdzałam to co zwykle podjeżdzam.
Zawsze myslałam o tym, żeby podjechać podjazd od Szczepanowic ( zwykle to zjeżdzamy), czyli podjazd przed szkołą obok kościoła. Dość stromo pod górę, na młyneczku:).
Wydawało mi się, ze ten asfalt jest dłuższy ale okazało się, ze to tylko 1 km. Potem zaczął się szutrowy podjazd lasem i też nie był tak długi jak mi się wydawało. Jakieś 3,5 km.
W środku lasu bieszczadzkie klimaty. Ścinka drzewa i nagle, dwa konie , furmanka, konie coś sobie podjadają, a pod furmanką spi zmęczony woźnica. Nie wiadomo tylko czym zmęczony . Pracą czy czymś innym?
Ponieważ podjazd okazał się krótszy niż spodziewałam, postanowiłam jeszcze na Wał podjechać. Przyszło mi też do głowy, żeby z Wału inaczej zjechać, więc pognałam czarnym szlakiem, częsciowo przez las, Łowczówek, Łowczów… cudne lasy, przepiękne widoki i zjazd do doliny Białej, a potem już do Pleśnej i przez Rzuchową, Koszyce do Tarnowa.
Tak jadąc przez te wsie pomyślałam, ze lubię te wiejskie klimaty. Że chciałabym mieszkać na wsi. Tyle pieknych domów ( tych drewnianych) po drodze. W tak pieknych miejscach, że dech zapiera.
Moja przyjaciółka kupiła działkę w terenach górkowatych . Będzie budować kiedyś w przyszłosci dom z bali, wiejski, sielski, anielski czyli klimaty takie jak lubimy.
Rystykalnie, przytulnie, kolorowo… sielsko.
Jak w serialu „Siedlisko”, jednym z moich ulubionych.
Takie miejsce na ziemi , gdzie zapuścić można korzenie, gdzie czas płynie inaczej.
A ona ( moja przyjaciółka) , będzie miała jeszcze górskie widoczki i Tatry przy dobrej pogodzie.
Też bym tak chciała, bo… czy pomimo najlepszych chęci stworzenia mieszkania z klimatem ( chyba mi się udało) można zapuścić korzenie w Tarnowie- Moscicach…
Gdzie pełno jest meneli wciąż pijanych, gdzie rano budzi mnie ( 4.30) podjeżdzające do sklepu miesnego auto ( trzask otwieranych drzwi), łomot przesuwanych po chodniku kontenerów….
A ja.. cóż.. górki lubię i kwiaty i zapachy, a tu nawet balkonu nie mam, tylko dwie doniczki z pieczołowicie hodowanymi : begonią żółtą, niecierpiekiem różowym, fioletowymi lobeliami i różowymi begoniami… I tyle:), ale dobre i to.
Przecież:)
Udało się. Zakonczyłam jazdę, zameldowałam się u mojej przyjaciółki, która akurat też ma urlop i .. zaczeło padać.
Dzisiaj było tak trochę na odwrót… Podjeżdzałam to co zwykle zjeżdzałam, albo zjeżdzałam to co zwykle podjeżdzam.
Zawsze myslałam o tym, żeby podjechać podjazd od Szczepanowic ( zwykle to zjeżdzamy), czyli podjazd przed szkołą obok kościoła. Dość stromo pod górę, na młyneczku:).
Wydawało mi się, ze ten asfalt jest dłuższy ale okazało się, ze to tylko 1 km. Potem zaczął się szutrowy podjazd lasem i też nie był tak długi jak mi się wydawało. Jakieś 3,5 km.
W środku lasu bieszczadzkie klimaty. Ścinka drzewa i nagle, dwa konie , furmanka, konie coś sobie podjadają, a pod furmanką spi zmęczony woźnica. Nie wiadomo tylko czym zmęczony . Pracą czy czymś innym?
Ponieważ podjazd okazał się krótszy niż spodziewałam, postanowiłam jeszcze na Wał podjechać. Przyszło mi też do głowy, żeby z Wału inaczej zjechać, więc pognałam czarnym szlakiem, częsciowo przez las, Łowczówek, Łowczów… cudne lasy, przepiękne widoki i zjazd do doliny Białej, a potem już do Pleśnej i przez Rzuchową, Koszyce do Tarnowa.
Tak jadąc przez te wsie pomyślałam, ze lubię te wiejskie klimaty. Że chciałabym mieszkać na wsi. Tyle pieknych domów ( tych drewnianych) po drodze. W tak pieknych miejscach, że dech zapiera.
Moja przyjaciółka kupiła działkę w terenach górkowatych . Będzie budować kiedyś w przyszłosci dom z bali, wiejski, sielski, anielski czyli klimaty takie jak lubimy.
Rystykalnie, przytulnie, kolorowo… sielsko.
Jak w serialu „Siedlisko”, jednym z moich ulubionych.
Takie miejsce na ziemi , gdzie zapuścić można korzenie, gdzie czas płynie inaczej.
A ona ( moja przyjaciółka) , będzie miała jeszcze górskie widoczki i Tatry przy dobrej pogodzie.
Też bym tak chciała, bo… czy pomimo najlepszych chęci stworzenia mieszkania z klimatem ( chyba mi się udało) można zapuścić korzenie w Tarnowie- Moscicach…
Gdzie pełno jest meneli wciąż pijanych, gdzie rano budzi mnie ( 4.30) podjeżdzające do sklepu miesnego auto ( trzask otwieranych drzwi), łomot przesuwanych po chodniku kontenerów….
A ja.. cóż.. górki lubię i kwiaty i zapachy, a tu nawet balkonu nie mam, tylko dwie doniczki z pieczołowicie hodowanymi : begonią żółtą, niecierpiekiem różowym, fioletowymi lobeliami i różowymi begoniami… I tyle:), ale dobre i to.
Przecież:)
Na Habalinie:)© lemuriza1972
Czchowskie górki:)© lemuriza1972
Jamna© lemuriza1972
W bacówce na Jamnej© lemuriza1972
- DST 49.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:22
- VAVG 20.70km/h
- VMAX 57.00km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt KTM
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
I znów Jamna...mam do tego miejsca duży sentyment:-) Czy bacówkę nadal prowadzi p. Adam z rodziną pochodzący z Poznania?
gojda - 18:07 czwartek, 26 sierpnia 2010 | linkuj
Z tym Tarnowem to dobry pomysł, tak zrobię, może za rok już nie będę kopał piłki i wtedy nie będę miał "wymówki" przed maratonami.....chociaż dopóki zdrowie pozwoli to człowiek by chciał jak najdłużej grać (ciężko się odzwyczaić - od 5 klasy podstawówki). Na razie pozostaje z zazdrością śledzenie wyników i oglądanie zdjęć z maratonów mtb. No chyba że w listopadzie po końcu mojej rundy jesiennej.....zobaczę. Pozdrawiam i życzę powodzenia w Krakowie!
felek1974 - 08:10 czwartek, 26 sierpnia 2010 | linkuj
Fajnie się czyta Twojego bloga, wycieczki, relacje z maratonów itd. Też bym młócił takie traski tylko czasu mało (treningi w tygodniu, mecze w weekendy) ale jak skończę tzw. "karierę" to na 100% ruszę poważnie z rowerem. Ogólnie to bardzo pragnę kiedyś w maratonie wystartować, ale znowu przeszkoda = mecze w weekendy. Mam kumpla, który często startuje i mnie kusi, oj bardzo kusi, nawet kilka razy byłem z nim jako kibic (atmosfera na maratonach lux), fajne jest to że dużo praktycznie w takim maratonie zależy od samego siebie a w piłce oprócz siebie od 10 gości......Pozdrawiam!
felek1974 - 05:49 czwartek, 26 sierpnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!