Środa, 1 września 2010
O szczęściu tak trochę w te deszczowe dni:)
No i pada sobie pada, jakas nikła nadzieja jest , ze jutro będzie lepiej.
Nadzieję mam bo ciało i dusza rwie się do roweru, w góry się rwie.
A tymczasem czasu więcej więc nadrabiam zaległosci domowe i te w czytaniu również, bo czytać lubię i czytam kiedy tylko mogę. W autobusie, wannie , przy śniadaniu, obiedzie.
O szczęsciu dzisiaj poczytałam, a konkretnie wywiad z jednym filozofem.
" Szczęscie to muśnięcie" - powiedział. Ładnie i prawdziwie.
Zapytała mnie wczoraj jedna koleżanka w pracy ( uprzednio obejrzawszy moje zdjęcia z maratonu w Kowie):
Warto było?
Uśmiechnęłam sie od ucha do ucha i powiedziałam: Taaakkkkkk!!!!!!!!
"To jaka nagroda?" padło kolejne pytanie.
Zdębiałam, bo nie nagroda była moim szczęsciem ( której zresztą nie dostałam, bo wiadomo zamieszanie w wynikach).
NIE NAGRODA JEST SZCZĘSCIEM. SZCZĘŚCIE JEST NAGRODĄ!!!!!!!!!!!
To muśnięcie szczęscia na mecie, to muśnięcie, które trwa jeszcze przynajmniej dobre dwa dni po maratonie.
I znowu nie wiem jak wytłumaczyć? Muszę? Nie wiem. Jedni mówią, że nie, drudzy, ze powinnam , bo wtedy moze ktoś odmieni swoje życie.
"Szczęscie wymaga trudu, walki" - powiedział filozof w wywiadzie.
No właśnie.. wciaż powtarzam - im większy trud, im trasa cięższa tym bardziej jestem szczęsliwa. Dlatego warto było brnąć przez krakowskie błoto.
Ostatnio w taką krótką dyskusję wdałam się z kimś znajomym. Na ten sam temat.
" że co fajnego w tym błocie, deszczu, maratonie?
że maraton to nie wyznacznik szczęscia"
No jasne.. nie dla każdego. Dla każdego szczęscie to co innego.
" Każdy ma swój smak, gust, potrzeby.Czasem szczęsciem jest inny człowiek, a czasem samotność. czasem zmiana , a czasem stabilzacja.
Raz miłość, raz jej brak" - powiedział filozof.
W tej samej gazecie wywiad z moją ulubioną pisarką Olgą Tokarczuk.
I szok.
Miałam okazję poznać Olgę Tokarczuk. To było sporo lat temu, w Warszawie, podczas uroczystości rozdania literackiej nagrody Nike.
Dziwnym zbiegiem okoliczności zostałam przez szczęscie muśnięta, zaszczyt mnie taki spotkał, dzięki kilku napisanym słowom, mogłam tam być, a sama wielka dla mnie Olga T. powiedziała: pięknie to pani napisała..
Nieważne z grzeczności, czy nie, ważne , ze oto spełniało się marzenie i stałam z nią twarzą w twarz. Bo marzyłam o tym , od kiedy przeczytałam jej pierwszą ksiązkę.
Kilka chwil potem prosiłam o podpis w ksiązce, a ona tak ni z tego ni z owego powiedziała radośniee z uśmiechem: rocznicę slubu dzisiaj mam...
I.. dzisiaj w wywiadzie czytam, ze już nie ma męża, ze 4 lata temu związek sie rozpadł i nie mieszka już w domu w Kotlinie Kłodzkiej... A tak zawsze jej zazdrosciłam tego domu w Kotlinie Kłodzkiej, tej rodziny...
Szczęscie to muśnięcie...
Ale tych muśnięć jak dobrze się rozejrzeć i jak sie zechce je zauważać jest całkiem sporo.
Więc zyczę Wam jak najwięcej i ide po moje dzisiejsze muśnięcie.
Wanna pełna gorącej wody i ksiązka..
a jutro mam nadzieję, ze muśnie mnie solidniej i wsiądę na rower i pognam w góry hej:)
P.S Wiersz przypomniał mi się naszej noblistki.
Takie muśnięcia lubię chyba najbardziej, czy to na rowerze czy na nóżkach, takich muśnięć chciałabym jak najwięcej:
Idę stokiem pagórka zazielenionego.
Trawa, kwiatuszki w trawie
jak na obrazku dla dzieci.
Niebo zamglone, już błękitniejące.
Widok na inne wzgórza rozlega się w ciszy.
Jakby tutaj nie było żadnych kambrów, sylurów,
skał warczących na siebie,
wypiętrzonych otchłani,
żadnych nocy w płomieniach
i dni w kłębach ciemności.
Jakby nie przesuwały się tędy niziny
w gorączkowych malignach,
lodowatych dreszczach.
Jakby tylko gdzie indziej burzyły się morza
i rozrywały brzegi horyzontów.
Jest dziewiąta trzydzieści czasu lokalnego.
Wszystko na swoim miejscu i w układnej zgodzie.
W dolince potok mały jako potok mały.
ścieżka w postaci ścieżki od zawsze do zawsze.
Las pod pozorem lasu na wieki wieków i amen,
a w górze ptaki w locie w roli ptaków w locie.
Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.
Nadzieję mam bo ciało i dusza rwie się do roweru, w góry się rwie.
A tymczasem czasu więcej więc nadrabiam zaległosci domowe i te w czytaniu również, bo czytać lubię i czytam kiedy tylko mogę. W autobusie, wannie , przy śniadaniu, obiedzie.
O szczęsciu dzisiaj poczytałam, a konkretnie wywiad z jednym filozofem.
" Szczęscie to muśnięcie" - powiedział. Ładnie i prawdziwie.
Zapytała mnie wczoraj jedna koleżanka w pracy ( uprzednio obejrzawszy moje zdjęcia z maratonu w Kowie):
Warto było?
Uśmiechnęłam sie od ucha do ucha i powiedziałam: Taaakkkkkk!!!!!!!!
"To jaka nagroda?" padło kolejne pytanie.
Zdębiałam, bo nie nagroda była moim szczęsciem ( której zresztą nie dostałam, bo wiadomo zamieszanie w wynikach).
NIE NAGRODA JEST SZCZĘSCIEM. SZCZĘŚCIE JEST NAGRODĄ!!!!!!!!!!!
To muśnięcie szczęscia na mecie, to muśnięcie, które trwa jeszcze przynajmniej dobre dwa dni po maratonie.
I znowu nie wiem jak wytłumaczyć? Muszę? Nie wiem. Jedni mówią, że nie, drudzy, ze powinnam , bo wtedy moze ktoś odmieni swoje życie.
"Szczęscie wymaga trudu, walki" - powiedział filozof w wywiadzie.
No właśnie.. wciaż powtarzam - im większy trud, im trasa cięższa tym bardziej jestem szczęsliwa. Dlatego warto było brnąć przez krakowskie błoto.
Ostatnio w taką krótką dyskusję wdałam się z kimś znajomym. Na ten sam temat.
" że co fajnego w tym błocie, deszczu, maratonie?
że maraton to nie wyznacznik szczęscia"
No jasne.. nie dla każdego. Dla każdego szczęscie to co innego.
" Każdy ma swój smak, gust, potrzeby.Czasem szczęsciem jest inny człowiek, a czasem samotność. czasem zmiana , a czasem stabilzacja.
Raz miłość, raz jej brak" - powiedział filozof.
W tej samej gazecie wywiad z moją ulubioną pisarką Olgą Tokarczuk.
I szok.
Miałam okazję poznać Olgę Tokarczuk. To było sporo lat temu, w Warszawie, podczas uroczystości rozdania literackiej nagrody Nike.
Dziwnym zbiegiem okoliczności zostałam przez szczęscie muśnięta, zaszczyt mnie taki spotkał, dzięki kilku napisanym słowom, mogłam tam być, a sama wielka dla mnie Olga T. powiedziała: pięknie to pani napisała..
Nieważne z grzeczności, czy nie, ważne , ze oto spełniało się marzenie i stałam z nią twarzą w twarz. Bo marzyłam o tym , od kiedy przeczytałam jej pierwszą ksiązkę.
Kilka chwil potem prosiłam o podpis w ksiązce, a ona tak ni z tego ni z owego powiedziała radośniee z uśmiechem: rocznicę slubu dzisiaj mam...
I.. dzisiaj w wywiadzie czytam, ze już nie ma męża, ze 4 lata temu związek sie rozpadł i nie mieszka już w domu w Kotlinie Kłodzkiej... A tak zawsze jej zazdrosciłam tego domu w Kotlinie Kłodzkiej, tej rodziny...
Szczęscie to muśnięcie...
Ale tych muśnięć jak dobrze się rozejrzeć i jak sie zechce je zauważać jest całkiem sporo.
Więc zyczę Wam jak najwięcej i ide po moje dzisiejsze muśnięcie.
Wanna pełna gorącej wody i ksiązka..
a jutro mam nadzieję, ze muśnie mnie solidniej i wsiądę na rower i pognam w góry hej:)
P.S Wiersz przypomniał mi się naszej noblistki.
Takie muśnięcia lubię chyba najbardziej, czy to na rowerze czy na nóżkach, takich muśnięć chciałabym jak najwięcej:
Idę stokiem pagórka zazielenionego.
Trawa, kwiatuszki w trawie
jak na obrazku dla dzieci.
Niebo zamglone, już błękitniejące.
Widok na inne wzgórza rozlega się w ciszy.
Jakby tutaj nie było żadnych kambrów, sylurów,
skał warczących na siebie,
wypiętrzonych otchłani,
żadnych nocy w płomieniach
i dni w kłębach ciemności.
Jakby nie przesuwały się tędy niziny
w gorączkowych malignach,
lodowatych dreszczach.
Jakby tylko gdzie indziej burzyły się morza
i rozrywały brzegi horyzontów.
Jest dziewiąta trzydzieści czasu lokalnego.
Wszystko na swoim miejscu i w układnej zgodzie.
W dolince potok mały jako potok mały.
ścieżka w postaci ścieżki od zawsze do zawsze.
Las pod pozorem lasu na wieki wieków i amen,
a w górze ptaki w locie w roli ptaków w locie.
Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
"Ale tych muśnięć jak dobrze się rozejrzeć i jak się zechce je zauważać jest całkiem sporo"
To prawda, ale trzeba chcieć i potrafić je zauważyć:)
Jeżeli się rozejrzysz zawsze je znajdziesz, gdy odwrócisz głowę to potkniesz się o największe Kajman - 22:09 środa, 1 września 2010 | linkuj
To prawda, ale trzeba chcieć i potrafić je zauważyć:)
Jeżeli się rozejrzysz zawsze je znajdziesz, gdy odwrócisz głowę to potkniesz się o największe Kajman - 22:09 środa, 1 września 2010 | linkuj
Ech... pięknie napisane...
Chyba pójdę po moje dzisiejsze muśnięcie - spać.
Pogody Ci życzę (i sobie też).
Pozdrawiam :-) kosma100 - 19:28 środa, 1 września 2010 | linkuj
Chyba pójdę po moje dzisiejsze muśnięcie - spać.
Pogody Ci życzę (i sobie też).
Pozdrawiam :-) kosma100 - 19:28 środa, 1 września 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!