Piątek, 3 września 2010
Wyzwanie:))))))
Paula Gorycka z brązowym medalem pomimo trzech upadków...
Brawo!!!!!
dzisiaj jazda dość spokojna, wiecej rozmawialismy z Mirkiem niż skupialiśmy sie na jeździe.
Nasz tradycyjna trasa po lesie Radłowskim juz nie istenieje ze względu na .. budowę autostrady.
Stąd żeby przedostać się do lasu wpakowaliśmy sie w błoto momentami przyzpominające to z maratonu w Kowie.
A potem w lesie kompletnie nie po żadnej drodze czy ścieżce, tylko przez jakieś trawska, krzaki, konary wzdłuż wezbranego potoku Ulga.
No.. fajnie było:) Przygodowo.
No i Mirek "rzucił" prozpozycję: wspolnego startu w Odysei Jesiennej w Gródku
http://www.compass.krakow.pl/odyseja/o_jesienna.php
ha.. przyznam ja też myslałam o tym, ale nie a kategoriach "koleżanki" z druzyny Mirka ( no bo Mirek to mistrz rajdów przygodowych). Myslałam raczej o namówieniu kogos na start ze mną.
No cóż... strasznie mnie to nęci, kusi, decyzji jeszcze nie podjęłam ( czyżby? haha... chyba jednak.. podjęłam:)). Taka nowa przygoda, nowe wyzwanie.
Zupełnie coś innego niż maraton.
Przecież cały sezon mówię, ze brakuje mi jakiegoś nowego wyzwania.
jednego czego sie boję to dystansu ( 100 km w pierwszy dzien) i.. drugiego dnia ( 75 km). Nigdy nie startowałam dzien po dniu. No i pogody.. to bedzie już październik.
Ale dzisiaj przeczytałam słowa Andrzeja Piątka: w kolarstwie górskim, ten kto sie boi, nie wygrywa.
No dla mnie wygrana - to byłoby ukonczenie tego wyścigu.
To co? próbujemy Pani Izo?:)
No i tak na koniec.. miało już nie być refleksyjnie, ale jednak będzie.
Dostałam dzisiaj prezent ( bo imieniny mam) z płytą spektaklu Magdy Umer i Andrzeja Poniedzielskiego ( lubię Magde Umer za ciepły głos i ciepłą duszę).
No więc do sprzątania puściłam sobie płytę Pani Magdy i przypomniała mi ona jedną z moich ulubionych piosenek. Jedna z najbardziej optymistycznych piosenek jakie slyszałam. Najbardziej lubię ten fragment o Ikarze, bo czasem jestem jak ten Ikar:)
Zanim ją tu "wkleję" to jeszcze jedno zdanie .. ale mnie dzisiaj musnęło szczescie tą propozycją startu w Odysei:)
Przez kolejne grudnie maje
Każdy goni jak szalony
A za nami pozostaje
Sto okazji przegapionych
Ktoś wytyka nam, co chwila
W mróz czy upał
W zimę w lecie
Szans niedostrzeżonych tyle
I ktoś rację ma, lecz przecież
Jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy
Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany
Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną
Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną
Jeszcze w zielone gramy jeszcze wzrok nam się pali
Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali
My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie
Jeszcze nie
Długo nie
Więc nie martwmy się, bo w końcu
Nie nam jednym się nie klei
Ważne by, choć raz w miesiącu
Mieć dyktando u nadziei
Żeby w serca kajeciku
Po literkach zanotować
I powtarzać sobie cicho
Takie prościuteńkie słowa
Jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy
Jeszcze się spełnią nasze piękne sny marzenia plany
Tylko nie ulegajmy
Przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją
Jeszcze w zielone gramy chęć skroń niejedna siwa
Jeszcze sól będzie mądra a oliwa sprawiedliwa
Różne drogi nas prowadzą, lecz ta, która w przepaść rwie
Jeszcze nie
Długo nie
Jeszcze w zielone gramy chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar, co nieraz już w dół runął
Jakby powiało zdrowo to bym jeszcze raz pofrunął
Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych sztukach gramy
Lecz w tej, co się skończy źle
Jeszcze nie
Długo nie....
Brawo!!!!!
dzisiaj jazda dość spokojna, wiecej rozmawialismy z Mirkiem niż skupialiśmy sie na jeździe.
Nasz tradycyjna trasa po lesie Radłowskim juz nie istenieje ze względu na .. budowę autostrady.
Stąd żeby przedostać się do lasu wpakowaliśmy sie w błoto momentami przyzpominające to z maratonu w Kowie.
A potem w lesie kompletnie nie po żadnej drodze czy ścieżce, tylko przez jakieś trawska, krzaki, konary wzdłuż wezbranego potoku Ulga.
No.. fajnie było:) Przygodowo.
No i Mirek "rzucił" prozpozycję: wspolnego startu w Odysei Jesiennej w Gródku
http://www.compass.krakow.pl/odyseja/o_jesienna.php
ha.. przyznam ja też myslałam o tym, ale nie a kategoriach "koleżanki" z druzyny Mirka ( no bo Mirek to mistrz rajdów przygodowych). Myslałam raczej o namówieniu kogos na start ze mną.
No cóż... strasznie mnie to nęci, kusi, decyzji jeszcze nie podjęłam ( czyżby? haha... chyba jednak.. podjęłam:)). Taka nowa przygoda, nowe wyzwanie.
Zupełnie coś innego niż maraton.
Przecież cały sezon mówię, ze brakuje mi jakiegoś nowego wyzwania.
jednego czego sie boję to dystansu ( 100 km w pierwszy dzien) i.. drugiego dnia ( 75 km). Nigdy nie startowałam dzien po dniu. No i pogody.. to bedzie już październik.
Ale dzisiaj przeczytałam słowa Andrzeja Piątka: w kolarstwie górskim, ten kto sie boi, nie wygrywa.
No dla mnie wygrana - to byłoby ukonczenie tego wyścigu.
To co? próbujemy Pani Izo?:)
No i tak na koniec.. miało już nie być refleksyjnie, ale jednak będzie.
Dostałam dzisiaj prezent ( bo imieniny mam) z płytą spektaklu Magdy Umer i Andrzeja Poniedzielskiego ( lubię Magde Umer za ciepły głos i ciepłą duszę).
No więc do sprzątania puściłam sobie płytę Pani Magdy i przypomniała mi ona jedną z moich ulubionych piosenek. Jedna z najbardziej optymistycznych piosenek jakie slyszałam. Najbardziej lubię ten fragment o Ikarze, bo czasem jestem jak ten Ikar:)
Zanim ją tu "wkleję" to jeszcze jedno zdanie .. ale mnie dzisiaj musnęło szczescie tą propozycją startu w Odysei:)
Przez kolejne grudnie maje
Każdy goni jak szalony
A za nami pozostaje
Sto okazji przegapionych
Ktoś wytyka nam, co chwila
W mróz czy upał
W zimę w lecie
Szans niedostrzeżonych tyle
I ktoś rację ma, lecz przecież
Jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy
Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany
Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną
Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną
Jeszcze w zielone gramy jeszcze wzrok nam się pali
Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali
My możemy być w kłopocie, ale na rozpaczy dnie
Jeszcze nie
Długo nie
Więc nie martwmy się, bo w końcu
Nie nam jednym się nie klei
Ważne by, choć raz w miesiącu
Mieć dyktando u nadziei
Żeby w serca kajeciku
Po literkach zanotować
I powtarzać sobie cicho
Takie prościuteńkie słowa
Jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy
Jeszcze się spełnią nasze piękne sny marzenia plany
Tylko nie ulegajmy
Przedwczesnym niepokojom
Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją
Jeszcze w zielone gramy chęć skroń niejedna siwa
Jeszcze sól będzie mądra a oliwa sprawiedliwa
Różne drogi nas prowadzą, lecz ta, która w przepaść rwie
Jeszcze nie
Długo nie
Jeszcze w zielone gramy chęć życia nam nie zbrzydła
Jeszcze na strychu każdy klei połamane skrzydła
I myśli sobie Ikar, co nieraz już w dół runął
Jakby powiało zdrowo to bym jeszcze raz pofrunął
Jeszcze w zielone gramy, choć życie nam doskwiera
Gramy w nim swoje role naturszczycy bez suflera
W najróżniejszych sztukach gramy
Lecz w tej, co się skończy źle
Jeszcze nie
Długo nie....
- DST 33.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:30
- VAVG 22.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Kellys Magnus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Też tak uważam jak Jacek. Niesamowita frajda w czasie samego maratonu na prawdę warto jechać ;)
Maks - 11:42 sobota, 4 września 2010 | linkuj
Wszystkiego Najlepszego Iza, samych radosnych chwil życzę :)
Rajdy na orientację to fajna przygoda i bez zastanawiania jedź :) JPbike - 19:49 piątek, 3 września 2010 | linkuj
Rajdy na orientację to fajna przygoda i bez zastanawiania jedź :) JPbike - 19:49 piątek, 3 września 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!